21 maja 2008

Vixo: Love Is God's Money EP (Love Industry, 2008)

Jak można przeczytać w sieci, po wydaniu własnym sumptem EP-ki Fireworks, zespół zaszył się w studiu przymierzając do nagrania płyty długogrającej po czym... zakończył działalność. Teraz, po wyprostowaniu historii osobistych, Vixo wraca z drugą EP-ką wydaną w nakładzie 150 egzemplarzy w barwach labelu Love Industry.

Ci, którzy znają poprzednie wydawnictwo grupy, w pierwszym momencie mogą wydać się rozczarowani, gdyż dostają do ręki tylko dwa premierowe utwory. Do You Remember love? oraz znany ze składanki Offensywa - Farewell In Oblivion miały swoją premierę już na Fireworks. Czy taki zabieg jest uczciwy? W tym przypadku - jak najbardziej! Przez dwa lata chłopaki się osłuchali, poszerzyli muzyczne horyzonty, podszkolili warsztat i stwierdzili, że skomponowali fajne piosenki, tylko że teraz potrafią zrobić je lepiej. Efekt mile rozczarowuje: nowe wersje w niczym nie przypominają swych pierwowzorów.

Farewell in Oblivion to idealny opener! Ciężko przejść wobec tego kawałka obojętnie. Jeśli przyznamy, że pierwowzór to parkietowy killer, to... na obecną wersję może zabraknąć definicji! Eightisowy bit, funkujący bas, zadziorny riff gitary plus powalający refren daje nam zaskakującą powtórkę z Duran Duran czy późnego New Order. Do You Remember Love? pierwotnie był skocznym songiem przeznaczonym idealnie na indie-party. Tutaj nie dość, że długość utworu uległa ponad 1,5-minutowemu zagęszczeniu, to jeszcze dokonano znacznego spowolnenia tempa. Gitara akustyczna, delikatna elektronika, aksamitny chórek kobiecy, balladowy sielski nastrój, rewers zwrotki i refrenu sprawia, że kompozycji bliżej do dokonań Junior Boys (gdyby pozwolili sobie na roczne wakacje na Karaibach).

A co z premierowymi kawałkami? W Lifesaver porwali się na rzecz wielką. Chcieli w jednym utworze połączyć fascynacje Modest Mouse i The Verve. Wyszło... średnio. Sebastianowi Stasiakowi jednak brakuje wyszczekania Isaaca Brocka i finezji kompozycji Richarda Ashcrofta. W tym przypadku nie zażarło. Sytuację ratuje kobiecy wokal na drugim planie. Z kolei utwór Human Touch Makes Apart może drażnić za sprawą słyszalnego tu dość wyraźnie "polskiego" akcentu wokalisty. Szkoda, bo muzycznie dzieje się wiele. Ciekawy, połamany rytm perkusji, przestrzenie gitarowe i dobra praca seksji rytmicznej. Może się podobać.

Ciężko na podstawie dokonań grupy powiedzieć coś wiążącego o jej stylu. Widać, że dopiero poszukują, próbują, sprawdzają, w jakim repertuarze czują się najlepiej. Są postępy. Wokalista śpiewa swobodniej, tworzy ciekawe linie melodyczne. Pozostali muzycy też kombinują, by każdy utwor odróżniał się od drugiego. Musi więc paść w takich przypadkach pytanie podstawowe: czy chłopakom na tym etapie starczy pomysłów, które będą w stanie udźwignąć longplaya? [avatar]

Strona zespołu: http://www.myspace.com/vixoband

7 komentarzy:

  1. obojętnie to trudno przejść obok tego koszmarnego akcentu; nic z tego nie będzie

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda, że takie (nawet) fajne kapele polskie starają się za wszelką cenę śpiewać po angielsku, chociaż po polsku lepiej by im to wychodziło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz moje skromne 3 zdania:
    mam troszkę odmienne zdanie na temat najnowszego i najbardziej profesjonalnego z dotychczasowych nagrania chłopaków. Może i jeszcze nie dojrzałam do takich zmian, a może po prostu wolę, kiedy w muzyce główną rolę odgrywają.. gitary. Niestety, nie jestem przekonana do nowych 'przeróbek' utworów. Wolałam to skoczne Do you remember love od stwarzającego pozory niezwykle zmysłowego. Tu właśnie wokal mi nie odpowiada, choć bas wymiata. A Farewell... cóż, choć wpada bardzo w ucho, to do mnie nie przemawia.
    Zdecydowanie wolę, ba, ubóstwiam skrytykowany przez Ciebie Lifesaver. Zakochałam się od pierwszego zasłuchania na jednym z koncertów w Łodzi. Pozytywne, pełne energii, radosne. Wokalista poczynił ogromne postępy, zarówno w akcencie angielskim, jak i wokalu. Dla mnie świetne razem w połączeniu z damskim chórkiem, który również brzmi genialnie.
    O wiele przyjemniej słucha mi się gitarowych kawałków, niż "elektronicznych wstawek". Dlatego z EPki zadowolona jestem... w połowie. Jednak ściskać kciuki za vixo będę zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a kto na tej EPce dograł bas i perkusję? bo to na pewno nie panowie z Vixo; czyżby mała pomoc doświadczonych kolegów z Love Ind? ;-);

    pozdrawiam i czekam na koncerty - wszystko wyjdzie w praniu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. podoba mi sie, zarowno produkcyjnie, jak i wykonawczo.
    znikniecie i mocne pojawienie sie chlopakow duzo mowi o ich podejsciu do muzyki, ze zalezy im na rozwoju i to bezwzglednie slychac.
    z niecierpliwoscia czekam na longplay:)
    pzdr
    Nat@OtB

    OdpowiedzUsuń
  6. Bas i perkusję?? Znam chłopaków nie od dzisiaj i wiem, że
    podkłady czy to w piosenkach do you remember, farevellu czy lifesaverze są identyczne jak te wykonywane na koncertach.
    W tych dwu wersjach po prostu nałożone są loopy na oryginalne instrumenty. To zmnienia charakter brzmienia, ale nie techniki grania. Nikt nie jest idiotą żeby pozwolić na ścieżki nagrane przez komputer.

    OdpowiedzUsuń
  7. nie pisałem, że bas+perkusja są z komputera - po prostu ktoś inny zagrał tam na instrumentach, albo ktoś dobrze pociął ślady.
    też byłem na wielu koncertach chłopaków i bas+perkusja nawet w małym stopniu nie zbliżały się do tego co jest na EPce.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni