27 września 2010
Digit All Love: V (Mystic, 2010)
Przyznaję się od razu – gdzieś po drodze zagubiłam drugą płytę wrocławskiego zespołu Digit All Love. Na szczęście znalazła się w odpowiednim momencie. Początek jesieni, za oknem jeszcze słońce, a w głośnikach kojąca muzyka. To jest to.
Ależ miło się słucha tych cudów, które wyprawiają na V Natalia Grosiak oraz Maciej Zakrzewski. Harmonijne dźwięki w świetny sposób rozwijają się przez jedenaście utworów, zmieniając swą intensywność i natężenie. Nie ma na tej płycie improwizacji, skocznych melodii czy wyraźnych, oczywistych hitów. Jest perfekcja. Ta jednak nie odstrasza, wręcz przeciwnie. W zestawieniu z głosem wokalistki, staje się mieszanką, która wciąga, przenosząc słuchacza w zupełnie inną bajkę. Kolejnym mocnym połączeniem, które w zasadzie zdominowało całą płytę, jest wykorzystanie w równym stopniu elektroniki, jak i żywych instrumentów, z mocno rozwiniętą sekcją smyczkową (zakończenie Promenade D’adieu Au Point De Jour robi wrażenie). Jednak ta różnorodność ma swoje minusy. Płytę otwiera mocny utwór Flesh, osadzony wyraźnie w klimacie trip-hopu. Trochę niespokojny, trochę mroczny, na pewno intrygujący. Zaraz po nim następuję zupełne zaskoczenie – utwór Po co się budzą pragnienia szalone ze słowami... z wiersza Adama Asnyka. Na szczęście zespół poradził sobie z trudnym do muzycznego zinterpretowania tekstem literackim i zaproponował ciekawą, żywą wersję. Na V znajdziemy także utwory do tekstów Przerwy Tetmajera, Wyspiańskiego i Poświatowskiej. Dużo niespodzianek przynosi Be Close – pełen na przemian podniosłych i spokojnych, budujących napięcie, momentów. Szukam cię otwiera zestaw piosenek spokojniejszych, pełnych melancholii i miejsca na wyciszenie. W tym gronie znalazł się na przykład instrumentalny utwór Vadya Yantra, w którym znów możemy wyczuć tą nutkę niepokoju, którą słyszeliśmy na początku albumu.
Utwór W czyichże rękach byłem manekinem może wydawać się znajomy. W rzeczy samej - znalazł się na składance Wyspiański wyzwala z 2008 r., zawierającej muzyczne wersje tekstów tego poety. W tym roku dostajemy do odsłuchania nową, trochę zmienioną wersję tego utworu. Sprawia wrażenie jeszcze bardziej emocjonalnego i mocniej rozbudowanego.
Druga płyta Digit All Love nie jest z rodzaju tych, które przypadają do gustu już przy pierwszym spotkaniu. Trzeba nad nią trochę popracować, spróbować rozgryźć po swojemu. Nie jest łatwo, ale z każdym powrotem do tego materiału sprawia to większą radość. Ukryte smaczki wzmagają intensywność doznań i sprawiają, że płyta nie znudzi się po pobieżnym jej przesłuchaniu. Zresztą, wokalistką jest przecież Natalia Grosiak, komu mogłoby się znudzić słuchanie jej głosu? V i coraz dłuższe jesienne wieczory to świetne połączenie. [spacecowboy]
Szukam cię:
Strona zespołu: http://www.myspace.com/digitalllove
Przeczytaj też: Digit All Love: Digit All Love
Autor:
we are from poland
Etykiety:
acoustic,
altpop,
downtempo,
electronic,
LP,
po angielsku,
po polsku,
trip-hop
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Spontaniczny projekt m.in. Marcina Loksia (dawniej Blue Raincoat) i Kuby Ziołka (Ed Wood, Tin Pan Alley) ma szansę przerodzić się w coś trw...
MACIEJ a nie Michał Zakrzewski, wszystko fajnie ale takie błędy się nie powinny w artykule znaleźć!
OdpowiedzUsuńBardzo fajne... miło się tego słucha, jak na razie nic nie drażni, a relaksuje.
OdpowiedzUsuń