9 października 2010
Dead Snow Monster: Dead Snow Monster EP (wyd. własne, 2010)
5 minut 29 sekund. 12,5 MB. Tyle trwa i „waży“ ta rokendrolowa petarda.
Rezydujący we Wrocławiu zespół założyli bracia Kozłowscy: Kamil (grający na gitarze i wrzeszczący do mikrofonu) i Michał (perkusista). W duecie zarejestrowali pierwsze bardzo garażowe utwory. Jakiś czas potem dołączył do nich basista Sylwester Wroniecki i już w trzyosobowym składzie zespół zarejestrował dwa pierwsze profesjonalne utwory, które ukazały się dosłownie przed chwilą w postaci króciutkiej EP-ki.
Nie da się uciec od porównań do twórczości The White Stripes – co więcej, w pierwszej chwili DSM wydają się kolejnym klonem tego duetu. Identyczne inspiracje brudnym bluesowym brzmieniem, rockiem lat 60. i 70., bardzo zbliżona ekspresja wokalna Kamila, którego krzykliwy śpiew mocno przypomina Jacka White’a (może jest nieco bardziej karykaturalny, ale to chyba celowe zagranie). Nie szkodzi. Ważna jest energia, a ta dosłownie wystrzeliwuje z membran głośników. Ważna jest umiejętność takiego komponowania, by w dwuminutowym kawałku zawrzeć tyle szarpiących za uszy hooków, że natychmiast po jego zakończeniu wciska się repeat. DSM zadają kłam powszechnemu przekonaniu, że rock nie ma już nic do zaoferowania. Otóż ma, jeśli tylko ta toksyczna substancja zwana rockotaminą krąży we krwi muzyków i pozwala im zapomnieć, że są kolejną epigońską kapelą. Wtedy i słuchacz ma szansę poczuć tę energię, dać się porwać szaleństwu. Ting Ting to właśnie taki numer - prosty rytm nabijany stopą, dudniący bas i eksplodujący autentyczną pasją riff rozpędzający się jak stary, ale ciągle wierny i silny samochód. Fajnie, bezkompromisowo śpiewa tu wokalista, a nibysolówka rozbrzmiewająca w okolicy 1,30 wywołuje wielkiego banana na twarzy. Little Quarrel jest jeszcze lepszy. Paranoiczny, jazgotliwy wstęp, ściana sprzęgającego dźwięku i niespodziewane przejście do półakustycznego bluesa. I tak już do końca: sprzężenie gitary, spiętrzenie zgiełku, podkręcenie tempa aż do zabójczego finału. Ja-chcę-więcej!
Teraz jest dobry czas na powrót do łask porządnego gitarowego grania. Udowodnimy to wam jeszcze nie raz tej jesieni. [m]
Strona zespołu: http://www.myspace.com/deadsnowmonster
EP-ka jest dostępna w naszym downloadzie. Dodatkowo w paczce kilka starszych nagrań – skok jakościowy jest wręcz porażający!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Ledwo skończył się tegoroczny, a my już myślimy o następnym. Pomarzyć zawsze można, dlatego wspólnie stwórzmy listę wykonawców, których chci...
-
WAFP! z dumą przedstawia: 01. Girls Overcome By Satan : Girl Overcome By Satan/ We Love Hair Police Since We Were Six EP - więcej 02. D...
-
To nie jest płyta przełomowa. Więcej, operuje w raczej dobrze znanych nam klimatach brzmieniowych. Ale co mnie to obchodzi – tego chce się ...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Ostatnio dwie sprawy zaprzątają mi myśli, te związane z szeroko pojętą muzyką vel kulturą. Pierwsza z nich szczególnie drażniąca. Trójko, ko...
-
Młody warszawski zespół, który już został okrzyknięty sensacją i (kolejną) nadzieją polskiej sceny alternatywnej. Zastanawiające, co było pr...
-
Tytuł może i kiczowaty, może i pompatyczny, ale idea chyba niegłupia - co powiecie na stworzenie listy najlepszych polskich płyt alternatywn...
-
Tajemniczy zespół grający fajne, bezpretensjonalne piosenki, od których nie można się uwolnić.
-
To, co nie do końca udało się Vermones, Sex Architects osiągają bez trudu.
-
Zanim odpowiem na to pytanie, pragnę wyraźnie zaznaczyć, że szanuję Go zarówno jako artystę, jak i organizatora i dyrektora festiwalu Off. ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz