20 października 2010
Echoes Of Yul + Guantanamo Party Program + Sun For Miles: 3 Way Split (We Are All Pacinos Records/No Sanctuary Records, 2010)
Nie ma przyszłości. Przepowiednia Majów, globalne ocieplenie, otwarte fundusze emerytalne, katastrofa Tupolewa... Koniec pierwszej dekady XXI wieku jest przesycony dekadentyzmem. Słuchając splitu trzech młodych polskich zespołów trudno o wesołe myśli.
Pochodzący z Opola Echoes Of Yul był jednym z największych pozytywnych zaskoczeń ubiegłego roku. Duet w domowym zaciszu nagrał niezwykle obrazową mieszankę doom i sludge metalu pełną ambientowych koszmarów i dronowej rdzy. Na splicie kontynuuje obraną drogę rozszerzając spectrum o kolejne złowieszcze elementy. Muzyka Echoes Of Yul to nieustanna eksploracja wymarłych światów, pełnych popiołów, spalonych kości i zmutowanych twarzy. Gdzieś w tle plątają się postaci, które zachowały resztki człowieczeństwa, jednak o ich obecności możemy się domyślać jedynie z fragmentarycznych dialogów przepełnionych bólem i cierpieniem (It Ends Here). Pierwszy plan to niesamowicie powolne riffy o konsystencji smoły i złowieszcze uderzenia w kotły. Słuchając Blackout mam przed oczami obraz kroczącej armii wilków z pierwszej części przygód Pana Kleksa*. Niepowstrzymanej, nie zostawiającej jeńców, nie znającej pojęcia humanitaryzmu. Honey to typowy krajobraz po bitwie. Ambientowe plamy ilustrują resztki życia umykające z dogorywającego cmentarzyska. Z pewnym zdziwieniem przyjąłem The Stand. W chore dźwięki wkrada się jasne światło odkupienia za sprawą w miarę czystego śpiewu, potrafiącego opatrzyć rany i zlizać krew. W dziedzinie muzycznych slasherów panowie z EOY osiągają mistrzostwo.
Guantanamo Party Program to pochodzący z Wrocławia zespół penetrujący rewiry przetarte przez Isis czy Cult Of Luna. Grupa ma na koncie debiutancki album, na splicie znajdują się dwie kompozycje z niego pochodzące, jednak uzupełnione o dodatkowe partie gitar i elektroniki. GPP stawia na krzyk i ciężar. Chłopaki nie potrafią kreować filmowych obrazów w tak sugestywny sposób jak ich poprzednicy; klimat agonii uzyskują za pomocą chorego zdzierania gardła i monotonnych riffów. Tytuły mówią same za siebie. Six Feet Under czy At World’s End starają się wywołać Żniwiarza. Jest mrocznie, funeralnie, złowieszczo. Zespołowi brakuje jednak ogrania. Zmiany tempa są dość przewidywalne, brakuje świeżych pomysłów wykonawczych. Wydaje mi się, że bez problemu można wyłowić dodane przez chłopaków z Echoes Of Yul partie. Gdyż te są pokręcone, poschizowane i nie dające się jednoznacznie zinterpretować. Ale jak wspomniałem, Guantanamo stawia na ciężar gatunkowy - co na koncertach zapewne sprawdza się wyśmienicie.
Z kolei sosnowiecki Sun For Miles jako tajną broń wystawia psychodeliczny trans. "Szufladkowo" to okolice Pelican. Długie, rozbudowane gitarowe kompozycje mogą przypaść do gustu fanom Tides From Nebula. Na wydawnictwie to najbardziej „lajtowy” przedstawiciel post-metalowej nawałnicy. Brak im ciężaru i brudu poprzedników. Siłą kapeli jest swoista transowość. Kompozycje trwają po siedem minut i dłużej, na porządku dziennym jest ciągnięcie jednego motywu przez długie minuty. Tu po prostu się czeka na zmianę, na ciekawy riff, zwolnienie czy klimatyczne przejście. Zauroczony swobodą grania bez zastanawianie połykam kolejne smaczki, tak zupełnie mimochodem. Mimo że wszystkie hooki są niewielkiego kalibru, to całość przedstawia się jako całkiem apetyczne danie. Choć ośmiominutowe ambientowe plumkanie w Pleroma (Kissing The Hive) By Where The Soil Is Closer Than The Sky jest dla mnie stanowczo za długie. Pod koniec mam ochotę zabić tę muchę!
3 Way Split jest przeznaczony głównie dla miłośników post-metalowego grania. Dzięki temu, że cała trójka prezentuje odmienne podgatunki całość nie męczy, a wręcz przeciwnie, kondensuje uwagę przez całą godzinę trwania wydawnictwa. [avatar]
Strony zespołów:
http://www.myspace.com/echoesofyul
http://www.myspace.com/guantanamopartyprogram
http://www.myspace.com/sfmdoom
*Brzmi śmiesznie, ale obejrzyjcie ten fragment...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Spontaniczny projekt m.in. Marcina Loksia (dawniej Blue Raincoat) i Kuby Ziołka (Ed Wood, Tin Pan Alley) ma szansę przerodzić się w coś trw...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz