Gorzowskie anTeny z każdym wydawnictwem łagodnieją, ale za to piszą coraz lepsze piosenki!
Święty spokój to post-hormonalny pop. Młodość ma swoje prawa, musi się wyszumieć, chce zawojować świat. Testosteron buzuje, zmusza do ryzykownych zachowań i balansowania na krawędzi. Po kilku latach przychodzi spokój. Procentuje nabyte wcześniej doświadczenie, percepcja zmienia ogniskową. To już nie bunt i chęć zmieniania utartych schematów, a wnikliwa obserwacja z boku, w oderwaniu od mód i trendów. Człowiek może sobie pozwolić na komfort bycia spełnionym i dopóki myśli nie zaprząta poziom PSA, dorosłe ciało i wciąż młody umysł są zdolny do rzeczy wielkich. Tym bardziej miło mi donieść, że anTeny pozostają na fali wznoszącej.
Ta EP-ka to przede wszystkim piosenki. Z pierwszego okresu pełnego psychodelii i improwizacji pozostało niewiele. Teraz zespół serwuje zaraźliwe melodie i bardzo dobre teksty dotyczące rzeczy oczywistych, ale przedstawionych w przewrotny sposób. hand.LOVE.y od pierwszych sekund atakuje fajnym, przybrudzonym riffem i charakterystycznym wokalem Bartka Matuszewskiego. To sympatyczny rocker dodatkowo ozdobiony oldschoolowym syntetyzatorem. Nóżka tupie, buzia się uśmiecha, robi się cieplej na sercu. I ten niejednoznaczny tekst. Można odebrać go... trojako. Interpretacja najwłaściwsza to ta najbardziej oczywista. Miłość potęgą jest i basta. Jeśli za motyw wiodący weźmiemy fonetyczną wymowę tytułu utworu - całość nabiera gorzkiego posmaku. A jeśli w tytule przymkniemy oko na literkę „y”, to tekst nabiera hmmm... sprośności. Sygnał jest rozkosznie swojski dzięki charakterystycznej barwie syntetyzatora. To bardzo letnia, odprężająca piosenka. Pełno w niej światła, swobody i luzu. Gdybym miał wybrać jakiś hymn na 14 lutego to murowanym kandydatem, byłby właśnie ten kawałek. Za najbardziej empatyczny tekst, jaki słyszałem. W tytułowej kompozycji zespół na chwilę porzuca gitary i bawi się butelkową elektroniką.
To nie koniec zaskoczeń - chwilę później dostajemy big-beatową potańcówkę rodem z sanatoryjnych dancingów. Można rzecz spokojnie puścić rodzicom bądź babciom, które z łezką w oku powtórzą, że kiedyś to była muzyka i prawdziwe piosenki. I tu również mam problem z rozgryzieniem tekstu Matuszewskiego: Masz fajny profil mała/ Na zdjęciach taka śmiała/ Zrób dla mnie szpagat/ Zrób szpagat oł je! Gość albo w niecodzienny sposób ironizuje i komentuje zjawisko naszo-klasowych słit-foci albo to... inteligentny erotyk bliski poetyce Kuby Kawalca z Happysad. Zależy od tego, jak odczytamy słowo-klucz „profil”. W Fsamraz grupa pozwala sobie na małe eksperymenty, które niegdyś rozsadzały Ówte Muski. Mamy zabawy z metrum, sekcja rytmiczna pozwala sobie na lekkie odjazdy, słychać ciągoty do jazzowej kombinacji z formą. Na koniec dostajemy króciutki Horyzont. Zespół chyba nigdy wcześniej tak sobie nie pohałasował. Witalnością i energią mógłby zaskoczyć niejednego młodziaka.
EP-ki anTen powinny być dołączane do każdego zestawu telewizji satelitarnej. Więcej na nich dobrego niż w niejednym paśmie muzycznym. [avatar]
Strona zespołu: http://www.myspace.com/antenyband
Przeczytaj też anTeny: Motyl w słoiku
Witam
OdpowiedzUsuńMam kilka uwag, mianowicie chyba chodzi o Big-Beat a nie o beat -beat bo tego drugiego nie znam.
Chciałbym przyczepić sie do tekstów, szkoda iż tak łatwo was zadowolić polszczyzną.
To że coś jest po polsku to nie znaczy to iż można dawać tekstowi dodatkowe "punkty"
Melodie faktycznie chwytliwe :)
pozdrawiam
Mam wrażenie, że szanowni recenzenci bardzo często prześcigają się na tym blogu w pewnej, na swój sposób, wyrafinowanej, aczkolwiek śmiesznej poetyce.Może prowadzicie między sobą rywalizację - czyja recenzja będzie epatowała większą ilością tych odjazdowych ubarwień? Poza tym trochę więcej krytyki zamiast niekończących się, bezustannych zachwytów ... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń