19 stycznia 2011
Stop Mi!: Metamatyka (Agora, 2010)
Kod kreskowy miłości wyróżniliśmy w 2008 roku przyznając zespołowi Panikarza za najlepszą EP-kę. W pierwszym kwartale 2009 grupa potwierdziła klasę wydając kolejną czwórkę - Życie jest gdzie indziej. Debiutancki album ukazuje się jednak zbyt późno. Przez ten czas smutny gitarowy pop wyewoluował, wydając kilka bardzo dobrych płyt, ale też wypluł setki rzeczy miałkich, które zdążyły skutecznie zniechęcić potencjalnego fana.
Stop Mi! A.D. 2010 jest daleki od nieporadności z czasów pierwszych nagrań. Muzycy czują się pewnie, dobre studio pozwoliło im rozwinąć skrzydła, sprawniej łączą shoegazowy deseń i nowoczesną elektronikę. Wokalista Maciej Faryna wyćwiczył głos, przejścia od normalnego śpiewu do falsetu wychodzą mu naturalniej i nadają muzyce kontrastu. Z drugiej strony to dawne Stop Mi! - smutne, melodyjne, rozmarzone i klasycznie piosenkowe. Nowe kawałki (stanowiące niewiele ponad połowę albumu) potwierdzają talent do pisania zapamiętywalnych refrenów. Najlepsza jest chyba tytułowa Metamatyka. Utwór zaczyna się dość masywnie, zwrotka szarpie rwanym, niespokojnym riffem, a refren okazuje się... urzekającą, totalnie popową melodią, w którą odważono się wpleść słodkie smyczki i tonujące elektroniczne efekty. Metroland może sprawdzić się gdzieś na alternatywnych parkietach. Nerwowe tło potrafi rozbujać, ejtisowe klawisze nadają piosence retro-sznytu, który sprawdza się wszędzie.
Ale ja nie chcę pisać o premierowych kompozycjach. Chodzi mi o te stare, gdyż od nich zależy całkowity odbiór płyty przez osoby, które polubiły dwie wcześniejsze EP-ki. Największe rozczarowanie: Kod kreskowy miłości. To już trzecia [a może i czwarta – przyp.m.] wersja tego skądinąd bardzo dobrego utworu. I najgorsza. Utwór goni do przodu za szybko, muzycy śpieszą się bez uzasadnienia. Riffy nie przypominają już Banquet Bloc Party, a śpiew Faryny stracił swoistą nieśmiałość znaną z pierwowzoru. Ba, przypomina mi zaśpiew Tomasza Karolaka! I te klawisze jakieś takie mało kompatybilne. Dużo z klimatu straciła także Piosenka dla starszych pań (choć z czysto muzycznego punktu widzenia jest ciekawiej). Maciek czaruje falsetem, ale kawałek jest bezduszny; zabrakło tej porażającej choroby sierocej, która opanowała wersję z 2008 roku. Całe szczęście, że zmiany aranżacyjne dość łagodnie obeszły się z Misiem we krwi oraz Życie jest gdzie indziej. Ten drugi utwór ma nawet sporo ciepła - tego na albumie brakuje najbardziej. A jak brzmi ich magnum opus - Metamorfoza? Na szczęście tego kawałka nie da się ot tak spieprzyć. Część mówioną powierzono aktorowi Robertowi Czebotarowi. Całkiem dobry krok - jego beznamiętna recytacja dobrze współgra z dusznym klimatem kompozycji. Możemy zamknąć oczy i posłuchać naprawdę wybornych ścieżek gitarowych w tle i nieźle naoliwionego finału. Rzecz punktuje za akustyczny finał. Właśnie! Metamatyka wręcz łaknie miękkich, nylonowych strun!
Siłą zespołu zawsze były teksty. Mają one urzekającą właściwość. Są takie... staroświeckie. Choć mocno siedzą we współczesności, to sposób ich konstrukcji przywodzi na myśl czasy, gdy dzieciaki z rozdziawioną buzią oglądały w telewizji Reksia, a ich starsze rodzeństwo przeżywało kolejne odcinki Wojny domowej czy Podróży za jeden uśmiech. Dziś się już tak nie myśli, nie operuje takimi skojarzeniami. A zakochani na pewno nie widzą już pszczół...
Czego bym nie dał, by wkładając do odtwarzacza Metamatykę nie pamiętać pierwowzorów? Cholernie brakuje mi intymności i zagubienia wczesnych nagrań. Krystaliczna produkcja odarła płytę ze zwiewności i delikatności. Ale ja jestem już starszym panem i nikt nie pisze dla mnie piosenek. Młodzi spokojnie odnajdą siebie w Zakazanych emocjach czy Niedzielnym planie lekcji. [avatar]
PS. Informacja dla użytkowników Last.fm. Płyta nazywa się Metamatyka, nie Matematyka :)
Strona zespołu: http://www.myspace.com/stopmi
Przeczytaj też Stop Mi! Kod kreskowy miłości EP, Stop Mi! Życie jest gdzie indziej
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Spontaniczny projekt m.in. Marcina Loksia (dawniej Blue Raincoat) i Kuby Ziołka (Ed Wood, Tin Pan Alley) ma szansę przerodzić się w coś trw...
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
ileż emocji w tym tekście! to nie recenzent a fan chyba pisał ten tekst? ;-)
OdpowiedzUsuń"Recenzent" nie może być fanem? :)
OdpowiedzUsuńNawet lepiej jeśli jest, bo czyta się to lepiej niż bezduszne wypociny dziennikarzy muzycznych piszących dla gazet co tydzień :-)
OdpowiedzUsuńtak zupelnie szczerze, nie rozumiem podjarki zespolem Stop Mi!. Oprocz tego ze wciaz nagrywaja te same piosenkia kazdy kolejny tekst brzmi bardziej jak parodia poprzedniego. Nie chce sie znecac bo to napewno sie fajne chlopaki i udalo im sie bo ciezko pracowali ale... to nie jest dobry zespol
OdpowiedzUsuńA mi się wydaje, że z recenzji między wierszami bije rozczarowanie albumem. Tylko napisał to w tak zaowalowany sposób, ze wychodzi na to, że to album dobry :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
samuraj
To trzeba by chyba zapytać samego autora :-) avatarze, jesteś rozczarowany czy zadowolony z debiutanckiego albumu swoich - jak rozumiem - wychowanków?
OdpowiedzUsuńCo wy z tymi wychowankami? :)
OdpowiedzUsuńMoje zdanie o płycie napisałem. Grymaszę na muzykę, bo zabrakło mi nieśmiałości z pierwszych epek, za to teksty są fajne, ze względu na ich niedzisiejszość. Na youtube jest parę klipów z występu Stop Mi! w Polskim Radio - słucha mi się tego chyba lepiej.
Dla mnie ten zespół to jest ogólnie jakiś żal. Klimatycznie jakaś sieczka dla zdołowanych nastolatek na które nie chce spojrzeć żaden chłopak, a muzycznie polo rock lat 90 któremu się wydaje, że aspiruje do takiego grania jakie jest aktualnie popularne na wyspach.
OdpowiedzUsuńA udało im się bo pewnie mają wujka w Agorze.
Niestety, ale dobre kapele siedzą w underze - patrz inne recenzje.
Kawałek z teledyskiem jest obecnie pod koniec listy 100 najczęściej odtwarzanych piosenek w polskich radiostacjach. To jak na polski młody zespół wynik naprawdę niesamowity!
OdpowiedzUsuń"Kawałek z teledyskiem jest obecnie pod koniec listy 100 najczęściej odtwarzanych piosenek w polskich radiostacjach. To jak na polski młody zespół wynik naprawdę niesamowity!"
OdpowiedzUsuńAle to nie zmienia faktu, że trudno mi zrozumieć ich fenomen. Nie jestem jakimś wielkim hejterem, czy coś, ale nie dostrzegam w tych kawałkach niczego ciekawego.
A jak wytłumaczyć "fenomen" Ewy Farny, Manchester czy Afromental?
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że Stop Mi! mają po prostu dobry PR, bo muza dobrze skrojona pod radio, ale nie rzuca na łopatki (czy jakakowiek piosenka z Zetki czy Eski rzuca na łopatki)?
Rzeczywiście, Stop Mi! to straszliwie słaby zespół. Indie wersja happysadu czy coś takiego (choć happysad częściowo przyznaje się do swojej nieporadności...). Choć przyznam, że "Kod Kreskowy Miłości" (wersja piosenki z EPki) czy coś takiego to im się udało. Tyle było czasu, żeby spaść na samo dno.
OdpowiedzUsuń