Życie jest gdzie indziej kontynuuje ten wątek. Muzycznie jest to bardzo poprawny gitarowy pop – jeszcze w kręgu Myslovitz, bliżej jednak sopockiej Saluminesii. Mamy tu więc rozmazane gitary nasączone shoegaze’owym klimatem, plamy klawiszy, ale też konkretny, współczesny rytm (co oznacza aktywny hi-hat). Otwierający płytkę utwór tytułowy to zdecydowanie najprzystępniejsza piosenka zespołu. Wpadającej w ucho melodii towarzyszy dość jednoznaczny tekst, ciągle jednak operujący intrygującymi metaforami: Mijasz ulice znane z dawnych lat/ Za tobą bar z drzazg/ I park ze szkła. Wyszedł im trochę taki hymn generacji Naszej-Klasy. Miś we krwi to już prawdziwa schiza. Taneczny rytm, ejtisowy syntezator, a do tego tekst Nie budź mnie/ Ze snu/ Tu strach maskotki słodki kształt/ Nie bój się/ We śnie/ Gdzie ból ma marcepana smak. Brr, ciarki przechodzą. Potem zespół serwuje niemiłą niespodziankę w postaci Kodu kreskowego miłości, który chyba powinien mieć podtytuł Część 2. Zasadniczo jest to ten sam dobrze znany z poprzedniej EP-ki utwór, z kosmetycznymi zmianami brzmienia i zmienionym tekstem zwrotek. Tym razem bardziej dosłownym, nawiązującym do serialowej papki telewizyjnej. Niepotrzebnie eksploatują ograny temat – wolałbym na miejsce tej wersji kolejną premierową piosenkę.
Na zakończenie najdłuższy i najtrudniejszy utwór. Metamorfoza trwa ponad 9 minut, ale jest to dziewięć minut do końca trzymające w napięciu. Kompozycja rozwija się powoli, a tworzy ją opowieść deklamowana obojętnym głosem przez Macieja Farynę, brzmiąca jak cytaty z podręcznika człowieka sukcesu: Po upływie pierwszych kilku godzin pracy/ W ramach bezinteresownych korelacji wyjść na lunch/ Po powrocie warto krótki czas pomyśleć o awansie/ Z każdym takim wyjściem przecież rosną na to szanse. Niestety konkluzja tej historii jest pesymistyczna i gorzka: Z każdym dniem, takim dniem/ Na ciele rośnie nam warstwa folii/ Tlen, lekki tlen/ Zmienia się niechybnie w ciężką rtęć – narastające poczucie beznadziei zostaje rozładowane przez hałaśliwy finał z metaliczną ścianą talerzy i ostro atakującą perkusją.
Jeśli szukacie muzyki dopracowanej pod względem melodii, elegancko zaaranżowanej, w pewnym sensie popowej, ale jednocześnie zawierającej ambitne, niebanalnie przedstawione przemyślenia – powinniście posłuchać Stop Mi! Łagodna depresja i smutek potrafią być przyjemne. [m]
Strona zespołu: http://www.stopmi.pl/
Nie wszyscy wiedzą, ale wcześniejsze wydanie Stop Mi! miało nazwę efekt MIMO (hje hje :) Czteroutworowe EP jest do posłuchania/zakupienia na megatotalu:
OdpowiedzUsuńhttp://www.megatotal.pl/albums/album.php?id=269
Niezłe. Rzadko słyszę tak dobrze brzmiący nowy zespół. Teksty bardzo przebiegłe, ale smuuutne na wskroś. To jesgt rzecz, która powinna wcisnąć się na rynehk gdzieś między Feel a Radiohead :-p
OdpowiedzUsuńW Polsce to w ogóle możliwe???