2 kwietnia 2011

Deriglasoff: Noże (Laudanum Rekords, 2011)


Wieczorem przychodzi do mnie diabeł. Pijemy wódkę, palimy papierosy bez filtra i słuchamy nowego Deriglasoffa. Ale nie mówcie o tym nikomu, bo to nasz sekret.

Olaf Deriglasoff to jedna z najważniejszych postaci polskiego rocka alternatywnego lat 90., z naciskiem na scenę trójmiejską. Przez lata aktor drugiego planu (po rozwiązaniu Dzieci Kapitana Klossa grał w wielu „cudzych” zespołach, m.in. Aptece, Homo Twist), w końcu w 2005 ujawnił się jako lider własnego bandu. Ówczesny Produkt był naprawdę solidnym altrockowym produktem, którego słuchało się bez zażenowania, za to częściej z uśmiechem, ponieważ Olaf posiadł cenny dar obserwacji otaczającej go rzeczywistości i przekładania ich na zgrabnie napisane, dowcipne piosenki. Nie inaczej jest z jego najnowszym działem.

To ciągle po-prostu-muzyka-rockowa bazująca na solidnej basowej podbudowie i przesterowanych riffach. Do tego dorzucono odrobinę klawiszowych ozdobników, które potrafią narobić niezłego zamieszania (pianino w Laudanum i rewelacyjnych Nożach, analogowy syntezator w Niehumorze). Co ciekawe, do połowy zestawu zespół Olafa ze wszystkich sił stara się unikać „przebojowości” – dopiero pod piątym indeksem kryje się singlowy Dyabeu, którego chóralny refren jako żywo kojarzy się z nuconymi przez całą Polskę w latach 90. hitami Blendersów. Tuż za nim kapitalny Niehumor (wokal trochę a la wczesny Maleńczuk) – co za ogień, co za energia, i te klawisze! Żeby dopełnić rokendrolowego wizerunku, Deriglasoff serwuje ironiczną spowiedź podstarzałego rockmena w Holagoga (Ja pijany jak bela/ Bardzo znana kapela/ Puszczam pawia na bar/ Rokendrola czar). Na drugim biegunie są utwory spokojniejsze, których klimat potrafi zaskoczyć po tej dawce rubaszności. Marynarza grób dosłownie powala swoim rozwinięciem (posłuchajcie do końca z naszego playerka), epickość Zmroku również robi spore wrażenie.

Jak już wspomniałem, Olaf ma talent do pisania celnych, ironicznych tekstów po polsku. Czy są to proste historyjki obyczajowe (Holagoga, Dyabeu), czy dobrze znane prawdy ujęte w formę uniwersalnych przypowieści (Majki, Maratoner), czy wreszcie historie pełne czarnego humoru (Noże) i gorzkiej refleksji (Marynarza grób) – zawsze znajdziemy w nich przynajmniej jedno celne zdanie, jakiś drobiazg, który skłoni do stwierdzenia: ten facet zna się na swojej robocie. Osobiście największego banana na twarzy mam słuchając Noży: Uważaj, noże dawno krwi nie piły/ Uważaj, uważaj, nie samym chlebem stal się żywi (...) Ostrych noży cichy śpiew, łyka ślinę głodny zlew/ Zda się czekać na twój krzyk wysoki. Prawda? :)

I jest jeszcze wartość dodana, na którą niestety większość debiutantów nie zwraca uwagi (lub nie ma na nią pieniędzy) – świetna oprawa plastyczna płyty (stylizacja zespołu na szajkę podejrzanych typków „sprzed wojny”) i rozwalająca (choć niepraktyczna w użyciu) strona internetowa. Takie rzeczy trzeba docenić. [m]

Marynarza grób:





Strona zespołu: http://www.deriglasoff.com

3 komentarze:

  1. Deriglasoff przypomina w tym teledysku (a właściwie wygląda jak) Toma Waitsa grającego w Parnassusie rolę... diabła. Widać tutaj dużą inspirację, ale to dobrze - wypadło bardzo fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie słucham. nie miałem żadnych oczekiwań i może dlatego tak bardzo mi się podobają "noże". słychać, że się Homme'ego nasłuchał :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie się słucha tej płyty.

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni