18 kwietnia 2011
TRYP: Kochanówka (Qulturap, 2011)
Mogłoby się wydawać, że po wydaniu Pożegnania ze światem, Marcin Pryt usunie się w cień, by nasiąknąć nowymi pomysłami na teksty. Nic bardziej mylnego. Szef 19 Wiosen jest wciąż na fali wznoszącej i nic nie zapowiada kryzysu.
Kuba Wandochowicz w wywiadzie dla Teraz Rocka powiedział, że TRYP powstał po to, by muzycy mogli sobie ponapieprzać w instrumenty, czego brak im w macierzystych formacjach. To słychać. Dźwięki na Kochanówce są toporne, kanciaste, transowe, dalekie od wyrafinowania, poplątane i często pełne bałaganu. Na płycie rządzi zimnofalowy bas, odhumanizowana perkusja i paranoidalna elektronika. Tak powinni grać faceci, którym właśnie skończył się dziesięcioletni zakaz zbliżania się do jakichkolwiek urządzeń wydających z siebie dźwięk. Którzy całą narosłą frustrację wkładają w uderzenie w klawisz, bęben, strunę. Brzmi to pysznie, całkowicie odmiennie niż u setek początkujących bandów z opanowanymi czterema chwytami na krzyż.
A i tak dobrą robotę instrumentalistów przesłania Pryt i jego chora wyobraźnia. Dzięki agresywnej poezji Kochanówka zmieniła się w płytę totalną. Już sam koncept powoduje uczucie chłodu w dolnej części kręgosłupa. Wydawnictwo dotyczy mało znanego faktu z okresu drugiej wojny światowej. Tytułowa Kochanówka to łódzki szpital psychiatryczny, w którym Niemcy dokonali eksterminacji pacjentów. Śmierć jako temat przewodni? Odważne posunięcie. Łatwo można popaść w schematyzm, zużyta martyrologię i demonizację. Mimo że na płycie tylko kilka tekstów odnosi się bezpośrednio do tego wydarzenia, wszystkie utwory mają wspólny mianownik – szaleństwo. W tym kontekście Pryt jawi się niczym obłąkany demiurg kreujący nieszablonowe światy, które mogłyby być dziełem ułomnych psychik łodzkiej placówki.
Ciężko poszczególne kompozycje określić innym przymiotnikiem niż „wstrząsające”. Taki jest neurotyczny Freezpol czy duszne Wyjście. Czołg chlaszcze percepcję z brutalnością tępych żyletek. Nawet w najbardziej przebojowym i stosunkowo lekkim Nikogo czuć bezradność. Piosenki znane z EP-ki Wędrówka ludów nabrały złowieszczego wydźwięku. Tytułowa kompozycja umieszczona prawie pod koniec albumu nie przynosi ukojenia. Jednak wydawnictwo wciąga z magnetyczną siłą, hipnotyzuje. Rzadko się to udaje - debiut łodzian zmusza do aktywnego uczestnictwa. Wraz z wygaśnięciem Presto furioso jaźń samoczynnie sięga do książeczki z opisem akcji T4, bądź do Google po więcej szczegółów.
Kochanówka to trudna płyta. Słuchanie jej męczy. I uszlachetnia. [avatar]
Strona zespołu: http://www.myspace.com/trypband
Przeczytaj też TRYP: Wędrówka ludów, 19 Wiosen: Pożegnanie ze światem
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
Kapitalna płyta, bardzo dobra recenzja:)
OdpowiedzUsuń