12 kwietnia 2011

Merkabah: Lyonesse EP (Assonance Records, 2011)


Dałem się nabrać jak głupi. Sądziłem, że zespół pójdzie tropem Blindead ciągnąc za sobą znaną z debiutanckiej EP-ki ambientowo-postmetalową otoczkę. Okazuje się, że kwartet z Warszawy ma większe ambicje.

Na wydawnictwo składają się trzy kawałki. Co ciekawe - w wersji live, zarejestrowane za jednym podejściem na żywo. Muzycy zrezygnowali całkowicie z elektroniki. Żeby nie było smutno - dołożyli saksofon. Właśnie ten instrument sprawia, że dźwięki sączące się z głośników całkowicie zaskakują. Kto by się spodziewał, że to właśnie ta grupa wskrzesi klimat nieodżałowanego Kobonga?

Saksofon bynajmniej nie gra tu drugorzędnej roli. To wściekły pies, który w amoku rozsadza kompozycje. Porównania z twórczością Johna Zorna jak najbardziej na miejscu. Świetnie uzupełnia masywne gitary. Doskonale współgra z połamaną perkusją. Muzycy mają wyczucie - instrumenty nigdy nie wchodzą sobie w drogę. Słychać to już od pierwszych sekund Narwhals. Pierwszy plan ma doskonały timing. Czasami wystarczą sekundy na zmianę lidera. Deconstruction Mass pokazuje jak gładko można wyjść z początkowej sonicznej sieczki w pełne przestrzeni jazzowe improwizacje. Bez mizdrzenia się do słuchacza jest także w jedenastominutowym The Occultation. Spokój-hałas-krew-oddech-zgon. Podane z precyzją szwajcarskiego zegarka.

Na polskim poletku coś podobnego robili już panowie z Kciuk And The Fingers (w wersji light) i Żerafała (w wersji extreme), ale dopiero na Lyonesse udało się współczesnemu zespołowi tak twórczo złożyć hołd ekipie Roberta Sadowskiego. [avatar]

EP-ka do pobrania w naszym dziale download.

Strona zespołu: http://www.myspace.com/merkabah

9 komentarzy:

  1. Świetna epka, najbliżej do dokonań zespołu GOD z Justinem Broadrickiem (Anatomy of Addiction, The Appeal to Human Greed). Oczywiście bez nachalnego porównywania, absolutnie czekam na LP. Dla mnie extra! Roger

    OdpowiedzUsuń
  2. "Partitures of post-hardcore, free-jazz and noise-rock with abstract maths, broken by improvisation and free form, all in the court of the crimson king." chłopaki powinni mierzyć siły na zamiary.

    OdpowiedzUsuń
  3. jak ktoś nie potrafi/nie lubi pisać piosenek, melodii, to męczy takie coś, co do niczego nie prowadzi.

    poza tym nierówno :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam, że z metronomem nie odsłuchiwałem tej muzy, podobnie jak w ogóle nie słucham w ten sposób muzyki :-). Nadto sądzę, że akurat w tego typu graniu i nagraniu live ważniejsze są emocje i ogólne wrażenie artystyczne. Mnie np. męczą ładne melodie, wzorowe solówki (z podręcznika G&B lub podobnego), ogólne pitu pitu dla grzecznych harcerzyków. Ktoś niedawno napisał, ze obecnie alternatywny rock to coraz bardziej pop rock. Niestety to prawda, która nie najlepiej świadczy o współczesności undergroundu o ile taki jeszcze istnieje. Otóż własnie istnieje i Merkabah jest tego przykładem! Howgh.Roger

    OdpowiedzUsuń
  5. metal nie w standardowym metrum plus saksofon. Zorn ? Jazz? come on...

    OdpowiedzUsuń
  6. @"jak ktoś nie potrafi/nie lubi pisać piosenek, melodii, to męczy takie coś, co do niczego nie prowadzi.

    poza tym nierówno :)"

    Smutne chuje, które nie robią w swym życiu nic ciekawego piszą takie smutne posty :/

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba, droga redakcjo, jednak bardziej Neuma (z Koreckim) niż Kobong, jak metal + saksofon i w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapewne. Jednak nostalgia do Kobonga robi swoje:)

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni