5 września 2013

Fismoll: At Glade (Nextpop, 2013)


Muzyka moralnego spokoju.

Wystarczył jeden wpis na tablicy Czesława Mozila, by o Fismollu zrobiło się głośno. Młodzieniec z Poznania miał w ręku wszystkie atuty do wytworzenia hajpu o dającym do myślenia ciśnieniu - młodość, wrażliwość, głos, akcent i skandynawski chłód. Sigur Ros w naszym kraju darzony jest niebywałą estymą, a pełna łąk, pszenicy i gór dusza Polaków wręcz łaknie muzyki utkanej z krystalicznie czystych dźwięków bijących z nieskażonego leśnego źródełka. Dlatego to bardzo ważna rzecz, że płyta taka jak At Glade w końcu powstała w kraju na Wisłą.

Fismoll nie wymyśla niczego na nowo. Czerpie garściami z dokonań folkowo-songwriterskich artystów spod każdej szerokości geograficznej. Urokliwe piosenki na akustyczną gitarę i smyczki, urozmaicone „egzotycznymi” instrumentami (bonjo, cytra) regularnie okupują blogosferę. Ludzi wrażliwych i nieprzystosowanych jest całe mnóstwo. Czy jest miejsce dla jeszcze jednego smutnego artysty? Chciałoby się powiedzieć „uff, ileż można?”, ale kilka minut spędzonych z głosem naszego bohatera w słuchawkach i krytyka topnieje w oczach. Jakkolwiek banalnie by to nie zabrzmiało, rezonujący wokal Fismolla zawiera zbyt dużo emocji, by przejść obok niego zupełnie obojętnie. Są momenty, gdy brzmi niczym Antony Hegarty (I to Dryad) bądź Bonnie ‘Prince' Billy (History of the Moon); ale podobieństwa nie mają znaczenia - tu zachwyca swoiste vibrato strun głosowych, głębia samogłosek, drżenie krtani. Facet śpiewa płaczliwym głosem, ale jego kompozycje są dalekie od mazgajstwa (Time of Glimmers). Smuci, ale nie smęci (Triffle). Skamle, ale przekuwa ten stan w siłę (Let Me Breath Your Sigh).

Dodatkowe szczęście dla Fismolla, że trafił pod opiekę Roberta Amiriana. Jeśli ktoś w tym momencie przypomni sobie debiutancką płytę Kari Amirian, już mniej więcej wie, jak brzmi At Glade. Wysmakowany post rock, symfoniczny alt pop, ujmujący folk - Fismoll zgromadził wokół siebie zdolnych i łebskich muzyków. Dziesięć utworów na płycie to dziesięć motyli - eterycznych melodii, kruchych aranżacji i misternych dźwiękowych ornamentów. I tu przy okazji wychodzi mały mankament płyty - najbardziej zapamiętywalne rzeczy to te z partią perkusji. A ta pojawia się tylko na początku i końcu albumu, spinając go swoistą klamrą. Nie odbierając nic spokojniejszym kompozycjom, ale utwory w stylu Flowering czy Look At This właśnie dzięki bębnom w finale posiadają odpowiednią dramaturgię, która wyzwala u muzyków ciekawsze rozwiązania aranżacyjne.

Bardzo dojrzały debiut, zachowujący jednocześnie młodzieńczą niewinność. Trochę brakuje na At Glade „przebojów”, melodii, które chodziłyby za człowiekiem - tu podstawowym środkiem ciężkości jest jednak klimat - ale przecież Fismoll ma dużo życia przed sobą i wiele możliwości rozwoju songwriterskiego. [avatar]



Strona artysty: https://www.facebook.com/pages/Fismoll/351254321556875

1 komentarz:

  1. Bardzo lubię Fismolla i mam nadzieję, że uda mi się wpaść na jego koncert, który będzie w październiku w poznańskim Eskulapie.

    Zapraszam na mojego bloga, też o muzyce alternatywnej :) musicotd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni