2 września 2013

1926: Bury The Ghost EP + Orphans EP (Music is The Weapon, 2013)


Reaktywacja Swans i niekończące się koncertowanie po całym świecie zasiały dobre ziarna. Padły one na płodną glebę młodych umysłów zafascynowanych porażającym, rytualnym transem Amerykanów. Przypuszczam, że niejeden muzyk po przeżyciu ich koncertu stwierdził, że on też tak chce. To samo spotkało młodych Pomorzan podczas zeszłorocznego OFF Festivalu. Zakwitła myśl, zaczęły się próby i tak powstał zespół 1926, który zaledwie rok po swej incepcji wita nas już drugim i trzecim materiałem.

Połączenie psychodelii, shoegaze’u, transu i noise rocka. To najprostsze terminy, jakimi można by opisać twórczość gdyńskiego zespołu, który nazwę wziął od daty założenia swego rodzinnego miasta. Jeśli sądzicie, że połączenie Mars Red Sky z Sonic Youth oraz z nadmorskim powietrzem jest zdrowym mezaliansem, to z pewnością muzyka 1926 jest dla Was. Długie, rozwijające się powoli utwory, rozwlekłe melodyjne frazy gitar, zminimalizowany wokal i kilohektary pogłosu. Potężna, gitarowa ofensywa rodem z Trójmiasta. Przypuszczam jednakowoż, że rzucam tymi hasłami w próżnię, bowiem trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś obeznany w polskiej alternatywie nie trafił jeszcze na 1926. Dość powiedzieć, że debiutancki album zrobił furorę, a sam zespół pojawił na tegorocznym OFFie. Równo rok po tym jak w tym samym miejscu został wymyślony. Jeśli to nie jest imponujące, to co jest?

Bury The Ghost oraz Orphans, czyli recenzowane materiały drugi i trzeci to naturalna kontynuacja drogi obranej na debiucie. Charakter każdego z tych wydawnictw jest nieco odmienny, chociaż został tu zachowany schemat zastosowany na 1926. Na każdej z EP-ek znajdziemy dwa utwory: potężnie rozbudowaną kompozycję, przekraczającą długością 20 minut oraz będący jej uzupełnieniem kilkuminutowy, regularny kawałek. Dlaczego zatem dwa odrębne materiały, a nie jeden, potężny krążek? Podobno problemem był czynnik ludzki oraz zawirowania przy nagrywaniu materiału (różny czas, różne studia). Bury The Ghost zostało zarejestrowane w hali koncertowej, pod opieką Karola Schwarza, a Orphans to wytwór stricte studyjny, nagrany pod okiem Michała „Gorana” Miegonia z The Shipyard i Kiev Office.

Wszystkie te różnice mocno zaważyły na kształcie obu materiałów. Bury The Ghost jest bardziej dynamiczna. W pierwszym utworze długie drone’owe wprowadzenie kieruje nas w stronę poszukiwań Sonic Youth, by następnie, po wyciszeniu, usypiać powoli shoegaze’ową melodyką. Natomiast Kraken jest bardziej poszarpany, niekiedy wyłamujący się z zastosowanego do tej pory schematu płynnego przechodzenia motywu w motyw. Z kolei utwór tytułowy na Orphans to próba pogodzenia Swans z zimnofalowym graniem o mocno rodzimej proweniencji. Nie ma tu apokaliptycznych katedr hałasu, a raczej szumiące morze, które niekiedy burzy się, bijąc falami o brzeg.

Na koniec pozostaje małe kuriozum w postaci coveru Paula McCartneya nagranego z udziałem Khad!Affiego. Gdybym w wywiadzie nie przeczytał, że to żart, to uznałbym to za najgorsze wykonanie Hope of Deliverance w historii. Nie licząc pięknie zaaranżowanego refrenu, całości bliżej do nietrzeźwego karaoke, niż do hołdu dla ex-Beatlesa. Ja tego żartu nie kupuję, ale może za bardzo się spinam?
 

Całokształt materiału stanowi znakomite rozwinięcie idei zawartych na debiucie. Miło posłuchać jak rodzi się polska szkoła psychodelii, nie oglądająca się zbytnio na zachodnie wzorce. 1926, obok Ampacity, to chyba jej najjaśniejsza gwiazda. Trudno jest mi ocenić, jaki będzie następny krok zespołu, ale swoboda w komponowaniu monstrualnych utworów, które nie budzą w słuchaczu poczucia znużenia, sprawia, że nie widzę żadnych powodów do obaw. Kto przegapił ten EP-kowy duet niech szybko nadrabia (i zapomni o koszmarnym coverze), a resztę zapraszam na koncerty zespołu. Na nich zespół odbiera się jeszcze bardziej intensywnie niż na płytach. [zeno]


Strona zespołu: https://www.facebook.com/1926band

1 komentarz:

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni