30 sierpnia 2014

The Frozen North: Origin / Electric Mistress EP (Too Many Fireworks, 2014)


Szkocka srogość spotyka słowiańską rzewność i irlandzką melancholię.

W 2013 r. Dave Killoran, Irlandczyk mieszkający w Warszawie, zakłada zespół z dwiema skrzypaczkami: Agnieszką Olek i Kasią Tekielską. Wkrótce dołączają do nich basista Filip Szumowski i perkusista Tomek Walczak. Gdy skład uzupełnia Szkot Neil Milton, znany już z tego, że gra neoklasykę i shoegaze oraz promuje polskie zespoły za granicą pod szyldem Too Many Fireworks (m.in. Plug & Play), można się domyślić, iż prędzej czy później wyjdzie z tego jakaś płyta. Na początek EP-ka, czy też jak chce wydawca – „singiel z dwiema stronami A”.

To jest płyta postrockowa, a ja ostatnio średnio trawię post rock, jednak udało się jej przyciągnąć moją uwagę. Podejrzanym jest tu sekcja smyczkowa, która nie służy tylko do ozdoby i osładzania kompozycji typowo gitarowych – ona jest bez przerwy na pierwszym planie, nadaje kompozycjom ton i kierunek. To właśnie rockowa sekcja rytmiczna i gitary stanowią tło, emitują odpowiednik znanego z rozbudowanych orkiestrowych utworów szumu wiolonczel i instrumentów dętych. Skrzypce grają słodko, rzewnie, ale nie brakuje momentów, kiedy wpadają w ekstatyczne tony lub przeciwnie, zapętlają się w transowym powtarzalnym motywie. Pod spodem czai się szkocki, twardy góral – nazwa Mogwai nieprzypadkowo znalazła się wśród inspiracji warszawskiego bandu. Długo hamuje swoje zapędy, by dopiero pod koniec obu kompozycji wybuchnąć gniewem. W Origin czekamy ponad cztery minuty na przełamanie łagodnej melodii, a i tak muzycy kilkakrotnie zwodzą nas delikatnymi wyciszeniami. Dopiero w finale, gdy skrzypce wybuchają w namiętnym solo, gitarzyści mocniej uderzają w struny generując ścianę majestatycznego hałasu, a bębny zaczynają napieprzać z całych sił. I każdy fan Mogwai znajduje się w swoim górskim niebie.

Electric Mistress stawia na bardziej swawolną melodię smyczków. Słychać w niej kwieciste łąki polskich nizin, ale i romantyzm, czy wręcz poetyckość słowiańskich kompozytorów. Po takiej dawce ludowych tematów nabieram chęci do odnowienia znajomości z muzyką Dvorzaka czy Strawińskiego. Bo czy nowoczesny post rock nie może być inspiracją do posłuchania czegoś klasycznego? Byłbym szczęśliwy, gdyby choć paru czytelników WAFP pod wpływem The Frozen North sięgnęło choćby po najpopularniejszą symfonię Dvorzaka – IX e-moll Z Nowego Świata. To przecież kawał świetnej muzy. Wracając do Electric Mistress – intensywność tej kompozycji wgniata w ziemię, splot smyczków z gitarami jest mocny jak zaciskający się na szyi węzeł. Nie zapomnijcie oddychać!

EP-kę zamyka 10-minutowy remix Origin Neila Miltona. Bardzo shoegaze’owy, wypełniony głownie szumem i charczeniem. Dla ciekawskich.

Debiut The Frozen North, mimo iż dość tradycyjny, wypada całkiem świeżo. Może to kwestia formuły – dwa utwory to w sam raz, żeby się nie znudzić. Ale czy wystarczy im pomysłów na cały longplej? To już zupełnie inna historia... [m]



Strona zespołu: https://www.facebook.com/abandfromthefrozennorth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni