12 sierpnia 2014

Various Artists: Archiwum Lubelskiego Undergroundu (Fundacja Kaisera Söze, 2014)


I znowu jesteśmy w Lublinie. Tym razem dzięki żmudnej pracy Fundacji Kaisera Söze mamy okazję poznać kawałek historii undergroundowej sceny tego miasta. Jak pisze wydawca: Ważne dziedzictwo muzycznej kultury niezależnej Lublina doczekało się odkrycia, digitalizacji i upowszechnienia! Jednak czy poza wartością historyczną jest tu również coś do posłuchania? Esemesujemy o utworach z kompilacji.

More Experience: Tam spotkam 
[av] Zespół, który wydał płytę w słynnym OBUHU nie może nieść ze sobą banalnej muzyki. A tu mamy i kwaśną psychodelię, i dzieci kwiaty i pozytywny trip. Bardzo dobre otwarcie kompilacji.
[z] Utwór brzmi zaskakująco aktualnie. Szczególnie, że mamy teraz modę na lata siedemdziesiąte. Bierzemy hipisowskie indie podane a la Sam Gopal Dream i przeflancowujemy je przez atmosferę rodem z płyt Obuha. Music is The Weapon chętnie by ich wydał.
[m] Ja tu słyszę jeszcze takie niezmanierowane Mysłowice. Interesujący kawałek.

Aeroplan: Idiota 
[z] Późne lata dziewięćdziesiąte to był ciekawy czas. Nasza rodzima muzyka już mocno nasiąkała „zagranicą”, a jednak wciąż tkwiła gdzieś w morderczym uścisku punkowej treści z czasów dogorywającego PRL. Ten kawałek nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale jest doskonałym świadectwem swoich czasów
[av] W roku 1998 jeszcze każdy łapał się na grunge, ale już zaczęto kombinować. W tym przypadku dodano trochę hippisówy podpatrzonej u Big Day. Nie wyszło źle, choć dziś nie ma dużego zapotrzebowania na takie granie.
[m] Mocno przeciętne rockowe granie. Zupełnie za takim nie tęsknię. Jeszcze to brzmienie jak z kaset Izabelinu...

Stodoła: Ten człowiek już nie żyje 
[m] A to mi się już bardziej podoba. Klawisz, swobodna gitara, przejścia. Jest w tym jakaś myśl i pomysł.
[av] Gdybym nie wiedział, co to jest, wziąłbym kawałek za jakąś demówkę Lao Che, gdyż wokal i warstwa liryczna mocno kojarzy mi się z Spiętym.
[z] Analogowa słodycz rodem ze studia Wojcka Czerna i wokalna stylizacja na Ciechowskiego. Nie potrafię im odmówić zdolności do konstruowania zgrabnych melodii, ale przede wszystkim umiejętności łączenia poważnego tekstu z niemalże cyrkowo swobodną muzyką. Myślałem, że takie rzeczy do tylko Wybrzeżu.

Idea Zero: Wielka ucieczka 
[av] Pod tą nazwą kryje się Kuba Majsiej, obecnie podpora Plug&Play. I tym razem powołam się na materiały promocyjne, gdyż są bardzo trafne - inspiracja ejtisowym britpopem w rękach zdolnego muzyka poskutkowała bardzo przyzwoitą kompozycją.
[z] Najlepsze wyznaczniki polskiej „molowej alternatywy” w jednym kawałku. Leniwe gitary naprzeciw gęsto pracującej sekcji. Symboliczny, melodeklamujacy wokal i smutny tekst. Jakby zaklęta w dźwięki rzeczywistość za polskim oknem. Bardzo zgrane, ale bardzo zgrabne.
[m] Od razu słychać, że jesteśmy już w XXI w. Zupełnie inna wrażliwość, inne wzorce. Prosty kawałek, przyjemnie przybrudzony. Chociaż nawiązania do Suede i Myslovitz mogłyby być mniej oczywiste.

Ronette Pulaski: Dobrze w domu być z mamą 
[av] Najmniej odrestaurowany kawałek w zestawie. Pewnie dlatego, że nagrany w piwnicy. I chyba dlatego też brzmi jak Nirvana na Incesticide. Lubię to!
[z] Czy to nagranie z próby? Przypominają mi się wczesne nagrania warszawskiego Łajdaka. Był w tym spory potencjał, ale zero przyjemności ze słuchania. Z tego też nie czerpię żadnej przyjemności.
[m] A ja wręcz przeciwnie, przyjemność czerpię. Nie przeszkadza mi marna jakość. Riff to riff, a atmosfera desperacji to jest coś, czego zawsze szukam u młodych gitarowych kapel.

Fany Hill: I idę 
[av] Coś widzę, że dużo lubelskich kapel z lat dziewięćdziesiątych inspirowało się zwycięzcami popularnego konkursu dla młodych talentów Marlboro Rock-In. W tym przypadku grupą Pivo. Ale ten zakapiorski głos i świdrujący riff robią swoje. Z czegoś takiego już krok do przepysznego stoneru.
[z] To też niezłe archiwalia. Zawsze lubiłem jak gitarzysta podchodzi niestandardowo do pomysłu na obsługę swojego instrumentu, ale to jest już trochę za dużo. Gdyby ktoś dał te sześć strun w miksie nieco do tyłu… Ale czegóż znowu wymagam. Plus za świetny tekst i transowe podejście.
[m] Muzycznie fajny transik, ale głos wokalisty to dla mnie tortura.

BBK: Czwarta rano 
[av] Za rok, może dwa, schodami na strych... Urszula jest z Lublina, więc pewnie skąd podobieństwo riffów. Ale parę sekund dalej jest już i coldwave'owy chłód, mrok i depresyjne stany. Piosenka za którymś razem tak żre, że hej!
[m] Pyszne skojarzenie z tą Urszulą! Typowa riffownia spod znaku Illusion skojarzona z muśnięciem cold wave – to się nawet nieźle zgrywa!
[z] Są zimnofalowe zespoły, o których pamiętają wszyscy miłośnicy gatunki i są takie zapomniane perełki jak BBK. Basista zakochał się w Piotrze Pawłowskim, beznamiętny wokal przeplata się z krzykiem, tak jak przester z delayem. Na plus dodam jeszcze rewelacyjny rytm.

Dżabu Czanachczi: Odkąd 
[av] Rockowe granie, jakiego było pełno w latach 90. I wracając myślami do Marlboro Rock-In przy tym kawałku przypomniał mi się zespół Gdzie Cikwiaty. Aczkolwiek to nie ten poziom.
[z] Ten numer to, oprócz orientalizującej gitary, przede wszystkim praca perkusisty. Ten ktoś jest mistrzem i wspaniale wykorzystuje wszystkie swoje atuty, na czele z rewelacyjnym feelingiem. Gdyby Luxtorpeda tak grała, to bym ich słuchał.
[m] Mam kilka skojarzeń, ale nie mogę nigdzie znaleźć tych zapomnianych kaset. Posłuchałbym więcej.

Stodoła + Kamola: Krakowskie gołębie 
[av] Gitary takie se. Klawisze ok. Nagranie na setkę, czuć energię, ale mimo wszystko w tej stylistyce Świetliki miały mimo wszystko więcej do powiedzenia.
[z] Stodoła po raz drugi. Tym razem coś z pogranicza Kazikowej Melassy i Illusion. Nie do końca mnie to przekonuje, ale zamysł był bardzo zacny. Przede wszystkim po raz kolejny brawa za tekst. Ech, kiedyś to się artystom naprawdę chciało skupiać nad tym, co przekazują słuchaczowi.
[m] Duży plus za klawisz i umiejętnie zagęszczaną atmosferę. Wokalne skojarzenie z Kazikiem jednak zbyt działa na moją wyobraźnię i zniechęca do ponownych odsłuchów.

Naczynia: FK 
[z] Autorzy znakomitej płyty zeSpołem w koronkowej improwizacji. Dla wszystkich, którzy znają ich płytę (a jest sporo takich osób) to będzie bardzo fajny, chociaż średnio brzmiący dodatek. Doskonale uwypukla tę ich awangardową twarz.
[av] I znów kolejny przedstawiciel katalogu OBUHA. Szkoda, że jakość nagrania mimo odszumienia wciąż pozostawia wiele do życzenia, gdyż jest tu sporo bardzo przyzwoitego improwizowania.

Do Świtu Grali: Komiczny przymus trwania 
[av] Folkowo-psychodeliczno-jazzowy bigos. Choć więcej tu chyba popisów niż próby stworzenia wspólnego pierwiastka dla wszystkich wplecionych w kompozycję pomysłów. Ten kosmos akurat nie dla mnie.
[m] Ten słuchowiskowy wstęp zupełnie mnie nie przekonuje, ale później bywa ciekawie.
[z] Nie bardzo rozumiem zamysł takiej muzyki. Kibicuję awangardzie, ale dla mnie jest to kolaż przypadkowych, pseudo-funkowych brzmień posklejany bez ładu i składu. Ból dla uszu i kołowacizna dla mózgu.

Futura: Trybisz 
[av] Improwizacja level hard. To już nie tylko dekonstrukcja muzyki samej w sobie, ale także rejestracja strumienia świadomości uczestniczących w nagraniu muzyków. Do oceny Trybiszu trzeba mądrzejszej głowy. Kogoś pokroju Rafała Księżyka.
[z] To samo co wyżej. Nie, nie trybię. Za Chiny Ludowie nie trybię.
[m] Ma to swój rytm, słychać inspiracje jazzem i muzyką filmową, ale zbyt rozłazi się w szwach. Tylko momenty, całość mało strawna.

Plastelina: Repete 
[av] Dziś ekip producenckich, bawiących się samplingiem jest mnóstwo. Domyślam się, że w 2000 roku mogło to być „wow”. Z perspektywy czasu należy docenić sprawną rękę panów za konsoletami.
[m] Brzmi staro i kojarzy mi się ze składankami Machiny.
[z] Komuś uwidział się tu bardzo taneczny jungle funk. Dziś trąci już straszliwie myszką, ale w tamtych czasach to musiało być bardzo odkrywczego i intrygującego. Przypuszczam, że niejedna impreza rozgrzałaby się przy tym utworze.

Ślepcy: Sparkling Circus 
[av] Dużo click-elektroniki, dźwięków rodem z Atari/Commodore i zeschizowanych interakcji między nimi. Dla ludzi lubiących dźwięki z wytwórni Michała Biedoty rzecz obowiązkowa. Ja nie potrafię nic konstruktywnego o takiej muzyce napisać.
[z] To, że nagra się przypadkową sklejkę i puści ją w przyspieszonym tempie to nie znaczy, że stworzyło się muzykę. Mój kot uciekł w popłochu z pokoju, a to chyba o czymś świadczy.
[m] Już skończyli? Uff. No to i my kończymy.

Esemesowali: avatar, zeno i m



Strona kompilacji: https://www.facebook.com/archiwumlubelskiegoundergroundu  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni