1 sierpnia 2016

Brodka: Clashes (Play It Again Sam / Kayax, 2016)


Długo czekaliśmy na znak życia od Moniki Brodki, ale za to jak go już dała…

Cztery lata od EPki LAX Brodka zupełnie zmieniła swoje postrzeganie muzyki. W swoim nowym, całkowicie anglojęzycznym repertuarze, wpisuje się w tradycję wokalistek snujących posępne historie, jak Cat Power czy Shannon Wright (w bliższej perspektywie Lana Del Rey, ale to już niższa liga), a nietypowe instrumentarium, z prawdziwymi organami na czele, dodatkowo wzbogaca surową strukturę utworów. O tej dziewczynie możemy już chyba mówić w kategorii artystek międzynarodowych.

Brzmienie Clashes jest ascetyczne, zimne, gotyckie wręcz. Te odczucia potęguje jednostajny, manieryczny wokal, który z rzadka wznosi się w wyższe rejony (ale jak już to robi, to… ciarki). Trochę mi to przeszkadza, na Grandzie Monika zdawała się bardziej elastyczna pod tym względem. Widać koncept albumu tego wymagał. Kompozycje wydają się skromne, odarte ze zbędnych ozdobników, słychać dążenie do perfekcji poprzez odejmowanie nadmiaru dźwięków. Założę się, że riff do Horses powstał właśnie w ten sposób. Trzeba przyznać, że zabieg ten skutkuje silną koncentracją na tych ocalałych z rzezi dźwiękach, są one wycyzelowane do najmniejszego detalu – choć nie ma tu mowy o klinicznej czystości. Całość wypada bardzo naturalnie i plastycznie.

Płyta ma momenty błyskotliwe, a nawet chwytliwe. Bujająca Santa Muerte z koronkową konstrukcją klawisza, pompatyczne za sprawą sekcji dętej Can’t Wait For War, natchnione, emanujące seksualnością Holy Holes z imponującą dark folkową warstwą rytmiczną i triumfalnym rykiem fisharmonii, lekkie, popowe Up In The Hill, nawiązujące swoim retro sznytem do muzyki lat 60., czy wreszcie zaskakująco hałaśliwe, „punkowe” My Name Is Youth, w którym Brodka krzyczy jak młoda PJ Harvey – to ta przystępniejsza warstwa albumu. Z drugiej strony mamy utwory mroczne, wyciszone, pełznące przez świadomość niczym szczur przez zalany olejem silnikowym rynsztok: niepokojące Kyrie, złowieszczo piękny Hamlet, brzmiące jak pieśń kościelna Dreamstreamextreme.

Jedyny problem Clashes jest taki, że tego typu piosenki i styl śpiewania to dziś dość popularny nurt, a takich wokalistek jak Brodka funkcjonuje na międzynarodowym rynku całkiem sporo. Jak więc sprzedać Brodkę na świecie? Może historiami o gitarze Devendry Banharta, o klątwie wiszącej nad Funeral, wreszcie o tym jak wielbicielka electro popu została folkową wiedźmą? Może to kupią, kto wie. [m]



Strona artystki: http://brodkamusic.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni