28 lipca 2016
Million Miles Of Water: Life Is Dumb And I Want To Sleep (wyd. własne, 2016)
Niespełna dwa lata temu pisząc o kilku debiutanckich kawałkach tego gdańskiego trio [avatar] wyraził obawę, że z braku komercyjnego potencjału zespół pewnie wkrótce się rozpadnie – gdy skończą szkoły, przyjaźń nieco przygaśnie, a życie weźmie ich w obroty. Na szczęście to proroctwo (jeszcze) się nie spełniło i dziś możemy się cieszyć pierwszym albumem Million Miles Of Water… którego zdobycie wymagać będzie od was trochę starań.
Zespół na razie nie kwapi się do udostępniania płyty w sieci, na swoim FB nie pokazali nawet okładki (stąd robocze zdjęcie przy tej recenzji, obiecuję podmienić jak tylko pojawi się właściwa okładka). CD można zakupić tylko podczas koncertów grupy, których – jak można się domyślić – zbyt wiele nie ma. Ale skupmy się na muzyce.
Million Miles Of Water kontynuują triumfalny revival college rocka… w skali mikro. Ich indie brzmi jak prawdziwe, „true indie” ze Stanów lat 90. Prawdziwie szczera, prosta muzyka dzieciaków wychowanych na Pixies i Throwing Muses. Wysoki, dziewczęcy głos Oli Kwiatkowskiej jest znakiem rozpoznawczym tria. Wnosi mnóstwo świeżości i spontaniczności do muzyki, która dla fanów najntisów brzmi bardzo znajomo. Do tego dochodzą fenomenalne chórki, którym trudno się oprzeć – słysząc tak wyluzowane, pozytywne dźwięki uśmiechniecie się nie raz. Co jeszcze? Na pewno wyrazisty bas, na którym również gra Ola, który czasami (a może to podbita gitara?) ciosa wyjątkowo głębokie dronowe doły. Do tego mało wyrafinowana (ale o to chodzi) praca perkusji Patryka Dobrzyńskiego i szalejąca na przesterach (czasem prawie bez) gitara Michała Przekopa. Nic więcej nie trzeba. Mimo tej programowej prostoty, takiej rozbrajającej nieporadności, muzyka MMoW nigdy nie bywa prymitywna czy nieprzemyślana. O sporej wyobraźni świadczą takie smaczki jak wyciszona, pełna metalicznych dźwięków szarpanych palcami strun końcówka A Walk, zmiany tempa i barw kapitalnego Of The End, czy postrockowe przestrzenie i ściana basowego nojsu w cudownym No Limits. W każdym z ośmiu kawałków znajdziecie coś fajnego do odkrycia – jak choćby stopniowo coraz bardziej zachrypnięty głos Oli, przez który zmienia się trochę wydźwięk obdarzonych nim piosenek.
Płyta jest bezbłędna w pierwszej części. A Walk, Introversion, Of The End i No Limits to wymiatacze, które mogłyby się stać hymnami indie młodzieży w… no właśnie, w latach 90. Dziś już nie mają szans podbić tylu serc, ale kilka na pewno zainfekują. W końcówce płyta się troszkę rozłazi, ale to nie znaczy, że brakuje jej highligthów – super wypada motoryczny finał We’re On The Sky, uwielbiam też lekko zmęczony głos Oli w Wild River – i to jak podąża za nim gitara, bomba! Siłą MMoW są też chóralne, zaraźliwe refreny – to są naprawdę chwytliwe kawałki!
Na początku wydawało mi się, że ta płyta nie chwyci, wokal wydawał mi się infantylny, a kompozycje zbyt proste. Ale chwyciło. I trzyma do dziś. I was też złapie. Pod warunkiem, że najpierw wy złapiecie tę płytę. Wypatrujcie koncertów Million Miles Of Water! [m]
Strona zespołu: https://www.facebook.com/MilionMilesofWater
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Nie jest łatwo napisać dobry tekst piosenki po polsku – wiemy o tym dobrze. Skoro to takie trudne, to czemu nie skorzystać z gotowych? Pustk...
-
Prawdopodobnie dwie najlepsze polskie płyty punkowe tego roku.
-
Ledwo skończył się tegoroczny, a my już myślimy o następnym. Pomarzyć zawsze można, dlatego wspólnie stwórzmy listę wykonawców, których chci...
-
Ten zespół ma przesrane. Nie, nie, wcale nie ode mnie. Po prostu zostanie pożarty. Na forach, blogach, serwisach. Tak jak wcześniej zmasakro...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Kiedy czytam niektóre komentarze dotyczace drugiej płyty Marii Peszek, mózg mi się lasuje, a resztki włosów na głowie stają dęba. Część nasz...
-
We Are From Poland przedstawia: 01. Skowyt : Jest nas dwóch / Jest nas dwóch SP (megatotal) / Singiel sfinansowany przez fanów 02. SuperX...
-
To nie jest płyta przełomowa. Więcej, operuje w raczej dobrze znanych nam klimatach brzmieniowych. Ale co mnie to obchodzi – tego chce się ...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz