5 lipca 2016

Heart & Soul: Missing Link (2.47 Productions, 2016)


Brakujące ogniwo między sercem a duszą?

Weterani industrialu, Bodek Pezda i Sławek Leniart, jakiś czas temu rozpoczęli nowy rozdział swojej muzycznej przygody, tworząc supergrupę Heart & Soul. Początkowo projekt miał się ograniczyć do albumu poświęconego pamięci Joy Division. Tak im się spodobała współpraca z różnymi wokalistami, że kolejny minialbum nagrali z Amerykanką Rykardą Parasol. Teraz wracają z ulubionymi wokalistami i autorskim materiałem.

Prym wiodą Łukasz Lach z L.Stadt (Łukaszu, kiedy coś nowego?), a wtórują mu Bela Komoszyńska z Sorry Boys (Bela, kiedy coś nowego?), Hania Malarowska z Hanimala (Hania, kiedy coś nowego?), Pati Yang i Justyna Kabała, bardziej znana ze sceny operowej i jako aktorka niż wokalistka muzyki pop. Efekt to wysmakowany, elegancki pop, który zachwyca ponadczasowymi melodiami i aranżacyjnym rozmachem.

Jako się rzekło, mimo że w mniejszości, to Łukasz Lach, a konkretnie jego wokalne popisy, przesądzają o uroku tego albumu. Otwierający go Clear Your Mind, przesycony elektroniką i softpopową melodyką, zaśpiewany przez Łukasza wysoko, czasami blisko Damona Albarna, wciąga nastrojem zarówno lekkim i zwiewnym, jak i nieco tajemniczym, z nutą mroku. Choć te doznania odczuwa się dopiero po kilku przesłuchaniach, podobnie jak kolejne nagrania, które potrzebują trochę czasu na okrzepnięcie w głowach słuchacza. To moim zdaniem dobrze świadczy o pracy kompozytorskiej Pezdy i Leniarta – nie ma nic gorszego od muzyki, która po pierwszym przesłuchaniu wydaje się błyskotliwa, by z każdym kolejnym popadać w coraz większy banał. Super wypada też Lisbon w wykonaniu Łukasza; jest w tej piosence coś chwytającego za serce, nawet jeśli nie było się nigdy w stolicy Portugalii (ja akurat byłem i klimat piosenki rzeczywiście idealnie pasuje do tego miasta).

Bela Komoszyńska przemyca odrobinę swojego Sorry Boys w marzycielskim, ciut pompatycznym Paris (Alexander) i przestrzennym, choć wciąż w granicach grzecznego popu Porcelain (świetna ta partia gitary w końcówce). Hania Malarowska odnalazła się w egzotycznie zrytmizowanym, napompowanym mistycyzmem (smyki!) Son & Gun, a jej polskojęzyczny Świst daje radę nie gorzej od anglojęzycznych piosenek. Pewnym kuriozum jest dla mnie Raviolis a la Russe z deklamującą po francusku przepis na pierogi ruskie Justyną Kabałą. Sama melodyka języka i głos Kabały mi pasują, ale świadomość, że tekst jest formą wygłupu - trochę przeszkadza. Kompozycja za to bardzo w porządku.

Najmniej wyraziście wypadła Pati Yang, ale rozumiem, że poświęciła się dla kompozycji (Wounded Healer), która ma dość ciężki, triphopowy charakter i wymusiła skrycie wokalu za warstwą bitów. Za to solo na fortepianie pierwsza klasa!

Powtórzę: to elegancka i stylowa płyta. Może trochę brakuje jej osobistych emocji, ale to już taka konwencja. Cieszy fakt, że droga, którą panowie Pezda i Leniart przeszli od prymitywnego industrialu Agressivy 69 do tak wysmakowanego popu, nie poszła na marne. [m]



Strona zespołu: https://www.facebook.com/HeartAndSoulOfficial

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni