Są młodzi i odrobinę nieśmiali. Nie zagrali jeszcze żadnego koncertu, ale mają już EP-kę zarejestrowaną potajemnie w garażu. I chociaż jak wiele nowych zespołów nawiązują tu i ówdzie do twórczości Joy Division, to przynajmniej nie każą nam tańczyć (okej, wiem, że ten żart za pół roku przestanie być zrozumiały, bo przecież za pół roku nikt nie będzie pamiętał o niejakich Wombatsach, ale nie mogłem się powstrzymać).
Ale halo, zostańcie jeszcze chwilę przed monitorami. Folder ma dla was prawdziwą niespodziankę: nowy kobiecy głos na polskiej scenie alternatywnej. Asia Kuźma śpiewa przejmująco, smutno, melancholijnie, ale trzeba przyznać, że jest to piękna melancholia. EP-kę otwiera przebojowy utwór The Bad Parts. Głos Asi kojarzy mi się tu z Katie Sketch z kobiecej formacji The Organ z Kanady, niestety już nieistniejącej. Ta sama Morriseyowska depresyjna nuta, podobna intonacja. Muzycznie zespół podsuwa nieco mechaniczny taneczny rytm przetykany subtelnymi partiami gitary. Zdecydowanie wizytówka zespołu, która powinna przyciągnąć nowych fanów. Na szczęście w kolejnych nagraniach nie eksponują mocno już zużytych elementów rytmicznych, proponując po prostu ładne piosenki. Aniseed to chyba najładniejsza z nich. Zwracają uwagę przemyślane linie melodyczne wokali, przypominające nieco to, co robi poznański Orchid. Drobiazg, a cieszy. Nasze zespoły zwykle po macoszemu traktują swoich wokalistów, jakby wstydząc się dopracować ten element kompozycji. Że niby nakładki wokalne to obciach? Zapomnijcie. Fluffies – kolejna dobra piosenka. Dlaczego myślę przy niej o Carinie Round? Zestaw zamyka instrumantal Thousand Places – z dudniącym potężnie basem i plumkającą bajkowo gitarą. Ot taki, shoegaze’owy standardzik, ale miło się słucha. Jest jeszcze nagranie bonusowe, nieco zmieniona wersja The Bad Parts, ale ponieważ zmiany są czysto kosmetyczne (dodano klawisze, nieco inna gitara), nie ma sensu się nad nim rozpisywać.
Warto przymknąć oko na niedoskonałości brzmienia i dać im szansę. Jak na pierwszy, trochę jeszcze niepewny krok, jest całkiem dobrze. EP-kę można ściągnąć m.in. stąd: www.probablyworse.com.
Strona zespołu: www.myspace.com/foldertheband
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Spontaniczny projekt m.in. Marcina Loksia (dawniej Blue Raincoat) i Kuby Ziołka (Ed Wood, Tin Pan Alley) ma szansę przerodzić się w coś trw...
Ładne! "Aniseed" bardzo, bardzo.
OdpowiedzUsuń