Très.b to zjawisko charakterystyczne dla wielokulturowej sceny europejskiej. Założony w Danii, obecnie działa w Holandii, a jego liderką jest polska wokalistka i instrumentalistka, Misia Furtak. Muzycy mają korzenie w różnych krajach, ale to nie przeszkadza im wspólnie tworzyć. Scylla And Charybdis to debiutancka płyta tego kwartetu – wcześniej była jeszcze EP-ka Neon Chameleon. Nazwa zespołu oznacza z francuskiego „bardzo b.” i ma świadczyć o przywiązaniu zespołu do muzyki „klasy b”, czyli według ich rozumienia, surowej, nieoszlifowanej w procesie produkcji studyjnej. Ja proponuję inną interpretację: rozwińmy tę nazwę w słowa très bien, czyli bardzo dobrze. I to mi pasuje!
Na Scylla And Charybdis odnajdujemy muzykę wyciszoną, delikatną, emocjonalną, bardzo rzadko uderzającą w bardziej zdecydowane tony. Płyta rozpoczyna się może trochę niefortunnie, dwoma mało przystępnymi utworami. Zither to ambientowy wstęp przepuszczony przez brudzący filtr trzeszczącej czarnej płyty. Z kolei Southened-On-Sea to dysharmoniczna piosenka, która moim zdaniem powinna wylądować gdzieś w głębi zestawienia i czekać na lepiej przygotowanego słuchacza. Na szczęście kolejne utwory rozwiewają wątpliwości i rozpoczyna się prawdziwy festiwal pięknych piosenek, za które można Très.b naprawdę pokochać. Począwszy od łagodnego OK, w którym Misia wspina się na wyżyny soulowej wokalistyki, przez fenomenalny Flooding Empty Holes (im częściej słucham tej piosenki, jej miękkich, oszczędnych dźwięków, tym bardziej jestem zauroczony), rozedrgany Man Inside Wolf, wyrazisty, pełen napięcia utwór Ola, aż po niesamowicie klimatyczny, shoegaze’owy I Shula. Na wielkie uznanie w tej części płyty zasługuje też Winter In My Hands, z przepięknymi partiami Hammondów. Po nim następuje gwałtowne przełamanie nastroju i najostrzejszy numer na płycie, czyli Raisin. Przesterowane gitary i wysilony głos Misi – komuś to przypomina The Gossip? Mogłoby się wydawać, że od tego miejsca Très.b zaczną grać ostrzej, ale nie, znowu się wyciszają i tak jest już do końca. Na uwagę zasługuje jeszcze Addiction, z dynamicznym, hałaśliwym wtrętem.
Dobrze, że taka muzyka, popularna szczególnie w drugiej połowie lat 90. (tylko kto pamięta o takich zespołach jak June?), przetrwała new rock revolution i również dziś ma szansę czarować słuchaczy poszukujących ładnych, ale nie przesłodzonych melodii i szczerych emocji.
Na koniec informacja prosto z Holandii: jesienią ukaże się wznowienie Scylla And Charybdis wzbogacone o dodatkowy utwór, z poprawionym brzmieniem (tzw. remaster, chociaż sam nie wiem co tu poprawiać). Czy to wydanie pojawi się w normalnej sprzedaży w Polsce? Nie mam pojęcia, póki co opisywaną wersję z 2007 roku można czasem upolować w sklepach internetowych – i to za niewielkie pieniądze, ja zapłaciłem 25 zł. Polecam.[m]
Strona zespołu: www.tres-b.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
fajna recka, szkoda że recenzje avatara nie dorównują Twoim Marceli, przez co obniżają nieco ogólny poziom serwisu
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie nie zgodzić się z tą opinią! Avatar wnosi sporo świeżości, ma inne spojrzenie na wiele spraw, a przy tym naturę poszukiwacza, co jest dla bloga niezwykle przydatne i wzbogacające:)
OdpowiedzUsuńtak tak, mi chodzi bardzie o styl pisania taki mało krytyczny i niezdystansowany; no ale może się wyrobi i osłucha czego mu z całego serca życzę:)
OdpowiedzUsuń