Pod hasłem Nowytwór kryje się kolejny home-made projekt. Mózgiem "czteroosobowej kapeli z jednym członkiem" jest Łukasz Jarosik. Jak sam podaje, to nie jest jego pierwsze wcielenie muzyczne, w przeszłości dał się poznać jako autor paru innych solowych projektów. Nasuwa się więc pytanie: skoro nie mamy do czynienia z debiutem, a dzieło jest dostępne na last.fm - jak można nazwać się Nowytwór? Da się wymyśleć coś bardziej obciachowego? Kojarzy się brzydko z nowotworem (co nie ma żadnego związku z prezentowaną muzyką). Ewentualnie autor sam nie ceni zbyt wysoko swojej twórczości i upchnął ją pod byle jaką nazwą. Zresztą, mniejsza o to.
Na zdjęciach na myspace Łukasz pozuje z różnymi instrumentami. Słuchając płyty trudno mi ocenić, ile dźwięków wygenerował komputer, a ile własnych ścieżek wprasował w software muzyk (po prostu się nie znam). Efektem jest 13 instrumentalnych kawałków, mniej lub bardziej zróżnicowanych. Największą wadą albumu jest płaska perkusja. Brzmi plastikowo (automat?) i okropnie spłyca utwory. Ogólnie całość jest bardzo wygładzona. Gitara elektryczna gra, ale nie kopie. Efekty elektroniczne zróżnicowane, umiejętnie zastosowane, ale nic ponad to. Jedynie dźwięki gitary akustycznej gdzieniegdzie spulchniają kompozycje. Dokonania Łukasza przypominają mi debiut Ratatat, jednak mimo zróżnicowania pomysłów brakuje muzyce finezji. Oczywiście są lepsze momenty. Króciutkie 05 to sympatyczny akustyk z ciekawym pogłosem. 09 przywołuje plemienne skojarzenia, a w 08 odzywa się znane z post-rockowych produkcji rzężenie. Głębszy bas i laptopową elektronikę słychać w 11 kawałku.
Endorfina wydaje się zaledwie wprawką muzyka, szkicownikiem. Utwory są silnie naznaczone piętnem procesora komputerowego. Już wiem, gdzie jest miejsce dla takiej twórczości. W radiowej Trójce są audycje, w których po kilkunastu minutach wchodzi muzyczny przerywnik i redaktorzy czekają na głosy telefoniczne słuchaczy. Jako dźwiękowe tło w takim przypadku Endorfina doskonale spełniłaby swoją rolę. Nie angażuje uwagi, nie odrzuca banałem i płynie sobie przez eter, i płynie... [avatar]
Strona artysty: http://www.myspace.com/nowytwor
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Spontaniczny projekt m.in. Marcina Loksia (dawniej Blue Raincoat) i Kuby Ziołka (Ed Wood, Tin Pan Alley) ma szansę przerodzić się w coś trw...
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
kawałki są fajne i cżęsto 10 razy melodyjniejsze niż analogowe bandy, nie bójmy się komputera pochwalmy go za czyste brzmienie i przejrzystą produkcje
OdpowiedzUsuńNazwa "Nowytwor" wskazuje raczej ze autor odcina sie od wczesniejszej tworczosci. Fakt, skojarzenie z choroba niesmaczne ale moze to celowe nawiazanie do okladkowej strzykawy?
OdpowiedzUsuń