16 sierpnia 2011

[The Best Of Polish Alternative] Pustki: Studio Pustki (Antena Krzyku, 2001)


Czy wiecie, że niedawno minęło 10 lat od wydania debiutanckiej płyty zespołu Pustki? (Fakt, było to ładnych kilka miesięcy temu, ale na powrót do dobrej muzyki jest zawsze właściwy czas. I powód. Na przykład sezon ogórkowy). Z tej okazji sentymentalny skok w czasie. Jest rok 2001...

Młoda załoga, która ma wielkie aspiracje, by dogonić Ściankę. Skojarzenia z sopockim zespołem rodzą się podczas słuchania Studia Pustek jakby automatycznie: podobne brzmienie z wykorzystaniem archaicznych syntezatorów analogowych, podobne podejście do zagadnień harmonii i rytmu. No i dobrze, to żaden zarzut. Powstaje u nas rodzaj sceny muzycznej – zespoły wyznające podobne zasady estetyczne. Pustki grają bałaganiarsko, chaotycznie, niedbale. Ale to tylko pozory. Tak naprawdę ci ludzie mają całkiem dobrze pod względem muzycznym poukładane w głowach. Tworzą chaos w pełni kontrolowany. Niedbałe gitarowe akordy, sprzężenia, brumy, kakofonie, zaskakujące zmiany rytmu, podwójne zakończenia utworów – to wszystko plus niezłe melodie sprawia, że ta muzyka nie chce się od człowieka odczepić.

Intrygują teksty. Już same tytuły mówią o nich wiele: Patyczak, Kołeczki i wodniczki, Pan wita. W utworze Bruno wokalista czyta na tle filmowego podkładu fragment opowiadania Jesień Brunona Schulza. Brzmi to naprawdę niesamowicie. Pustki grają też piosenkę swoich mistrzów Święty szczyt (Kryzys) i nie wykonują utworu Boba Dylana (wiele osób zwiódł pożyczony od słynnego barda tytuł Everybody Must Get Stoned). Znalazło się miejsce i na zadziorne rockandrolle (Patyczak, Wielka katastrofa, Antresola), dziki punk (Rising & One Mic) i niby-jazzik (Ucieczka z kliniki zdrowego człowieka) czy temat do nieistniejącego filmu (Pawilony).

Wielka radość grania i chęć stworzenia czegoś oryginalnego – to cechy wyróżniające ten zespół z Ostrówka. Ja już czekam na ich następny ruch.

[Opublikowane w październiku 2001 w miesięczniku Exit megazyn]

PS. Tymczasem na Porcys (rok 2002): Niestety, taką pokorą nie mogą pochwalić się muzycy Pustek: mają sprzęt, mają kontakty w muzycznym światku, więc wydają. Co więcej, albumowi Studio Pustki towarzyszy debilna promocja polegająca na obwoływaniu grupy najwiekszą polską nadzieją, tudzież najlepszym polskim zespołem rockowym. Gówno prawda. Płytka ma w przeważającej części charakter przypadkowych, amatorskich poczynań kolesi prywatnie zbierających się na wspólne muzykowanie przy piwku przed telewizorem.

W zupełnie innym tonie pisał recenzent Screenagers (2003): Garażowa muzyka zawarta na tej płycie jest pełna prostoty i szorstkości, od razu słychać, że do jej nagrania użyte zostały najtańsze instrumenty. (...)Pustki zapraszają nas do niezwykłej podróży w przeszłość, w świat muzyki, która niewątpliwie urzeka urodą i wciąga swoim archaizmem.

Jak potoczyły się dalsze losy Pustek – wszyscy wiemy. A do debiutanckiej płyty warto wracać, choćby po to, by rozpoznać zalążki późniejszych wątków w twórczości zespołu, no i posłuchać denerwującego głosu Janka Piętki, wówczas głównego wokalisty :) [m]



Strona zespołu: http://www.pustki.pl/

4 komentarze:

  1. Po raz pierwszy Pustki usłyszałem w sierpniu 2004 roku na Małym Dziedzińcu UW. Datę oczywiście musiałem sprawdzić, bo któźby zapamiętał tamten koncert. Było bardzo słabo. Ale kogo to teraz interesuje?
    Pustki miały (Janek) i mają (Basia) słabych wokalistów. Inaczej by się pewnie potoczyła ich kariera, gdyby śpiewał ktoś, kto potrafi i ma ciekawy głos. Pustek póki co nadal nie da się dłużej słuchać.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja lubiłem właśnie wokal Piętki. Słyszałem ich na koncercie kilka lat temu i układ z jego głównym wokalem i chórkami Basi był idealny.

    OdpowiedzUsuń
  3. This alternative rocks! They are so cool man! Vocals are really great!

    OdpowiedzUsuń
  4. wtedy to miało jakiś sens, teraz zostało rocko-polo ...

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni