3 sierpnia 2011

Keira Is You: One Of Those Things That You Do Once In A Lifetime And Hopefully Learn A Lesson From EP (Flix Records/ Falami, 2011)


Prawie już zapomnieliśmy o pomyłce zwanej Hariasen. Debiutancki album Keira Is You był dowodem wielkiej przemiany lidera „pierwszego polskiego zespołu emo”. EP-ka o bardzo długim tytule potwierdza, że obrana droga była słuszna.

Keira Is You to dość nietypowy zespół – na polskim rynku praktycznie nieobecny, świadomie zdecydował się na szukanie odbiorców poza naszym krajem. Konsekwentne działania przynoszą pierwsze efekty: KIY koncertuje w Japonii i południowej Europie (objechali ostatnio tak „egzotyczne” kraje, jak Rumunia czy Macedonia), wydaje płytę w niemieckiej wytwórni, przygotowuje się do jesiennej trasy po Europie zachodniej. Pierwsze zwiastuny międzynarodowej kariery? Szczerze im tego życzę! Z dala od polskiego piekiełka zespół rozwija się w co najmniej interesującym kierunku.

Określenie ich nowej płyty EP-ką jest trochę dziwne, trwa ona bowiem... prawie pół godziny. Grupa zdecydowała się stworzyć długo rozwijające się kompozycje: z wyjątkiem otwierającego wydawnictwo utworu Marco, pozostałe liczą sobie ponad siedem minut. Co ciekawe – nie nużą, słucha się ich z pewnym napięciem uwagi od początku do końca. Właściwie jedyny zarzut, jaki można mieć do tej płyty, to wokal Jakuba Radomskiego, który wyraźnie pozostaje pod wpływem maniery Briana Molko. Muzycznie KIY wypada znacznie dojrzalej niż na debiucie. Kompozycje ciążą ku postrockowym przestrzeniom, charakteryzuje je rozrzutna rozległość, ale i rozmach podnoszących ciśnienie przejść i przełamań rytmicznych. Świetnie brzmi sekcja i gitary (za produkcję odpowiada Magnus Lindberg, ten szwedzki, jakbyście szukali). Po dość treściwym, melancholijnym Marco, następuje najmocniejszy punkt programu – imponująca, ponaddziesięciominutowa kompozycja Triangle. Mamy tu wyrazisty basior, rozlane plamy gitar i masywne spiętrzenia zgiełku. Klasyczny post rock o ciemnym zabarwieniu emo za sprawą podniosłego wokalu Radomskiego (na plus jego powściągliwość przed wpadaniem w histeryczne tony). St. Someone operuje podobnymi środkami wyrazu, dodając do głównej linii melodycznej delikatne brzmienie dzwonków. Wyszedł z tego całkiem chwytliwy kawałek, z kapitalną jazgotliwą końcówką. Radomski, który odpowiada za większość tracków na płycie, nie epatuje nadmiarem motywów, dość oszczędnie dokłada dźwięki, jednak trzeba przyznać, że są one dobrze przemyślane i poukładane w sprawiającą wiele satysfakcji całość. A Familiar Shore to najspokojniejszy fragment płyty, w finale uderzający bogactwem wielokolorowych melodii.

Naprawdę niezła płyta, tym bardziej, że zupełnie nieoczekiwana. Kto powiedział, że Polska musi być znana na świecie tylko z black i death metalu? [m]



Strona zespołu: http://www.myspace.com/keiraisyou

Przeczytaj też Keira Is You: Nothing Else Will Happen

5 komentarzy:

  1. polska jest znana z death metalu (behemoth i vader) a nie black! coz za okropny blad rzeczowy!

    OdpowiedzUsuń
  2. e tam, niektorzy moga uznac behemotha za black:) zdarza sie.

    OdpowiedzUsuń
  3. czy tylko mnie pierwsze dwie minuty "Triangle" kojarzą się natrętnie z "New Dawn Fades" JD?
    http://www.youtube.com/watch?v=yyYK5fqfRI4

    OdpowiedzUsuń
  4. niestety nie, ale i tak nie jest zle...:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Behemoth to Blackened Death Metal... Także polska jest znana z Black i Death Metalu. Więc żadnego błędu nie popełniono. I Polska ma też dużo dobrych Black metalowych kapel.

    Tak, motyw moim zdaniem z Triangle jest trochę zerżnięty od Joy'ów, aczkolwiek przypadkowo moim zdaniem, gdyż widziałem jak na facebook'u muzycy z KIY śmiali się z tego długo po wydaniu płytki. Tak czasem bywa. Nie ogarnęli :P Co nie zmienia faktu, że utwór jest przechuj.

    I dzisiaj czeka mnie ich koncert w trójmieście <3

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni