28 stycznia 2010

Keira Is You: Nothing Else Will Happen (Daydreem, 2009)


Uwaga! Za chwilę padnie tu nazwa, po przeczytaniu której może u niektórych wystąpić krótkotrwały bezdech. Hariasen. Grupa, która wydając swój debiut w 2007 roku dokonała rzeczy niebywałej. Chyba nigdy wcześniej recenzenci nie byli tak zgodni wydając negatywne opinie o albumie. I nie pomógł fakt zwiększonego zapotrzebowania na nu-emo. Dlatego nikogo nie zdziwiły newsy o rozwiązaniu zespołu. Rzecz nie przyjęła się na polskim rynku. Keira Is You to nowy projekt wokalisty Hariasen Jakuba Radomskiego. Ze starej ekipy dokoptował basistę Łukasza Michnę. Skład dopełnia odpowiedzialny za elektronikę Marek Gawroński. Jak wygląda nowa odsłona demonicznego frontmana Hariasen?


Pierwsze spostrzeżenie po wysłuchaniu krążka to ulga, że Jakub wziął sobie do serca co poniektóre opinie i zaczął liczyć się ze słuchaczem. Nie wypełnia sobą całej przestrzeni, nie próbuje wciskać na siłę swojego wewnętrznego ja, nie zadręcza opowieściami o czarnych wołgach czy innych demonach, nie stara się sięgać gwiazd, przestał śpiewać i cierpieć jednocześnie. Wręcz przeciwnie - postanowił trochę usunąć się w cień. Jego głos jest lekko w tyle, na drugim planie. Chłopak nie forsuje gardła, nie jęczy, jak to drzewiej bywało. Zamiast tego, co się chwali, normalnie śpiewa. Czasami beznamiętnie (!), oczywiście mrocznie, a czasami tworzy całkiem interesujące melodie. Oczywiście, to nie jest wielka zmiana stylistyczna. To wciąż dawny Jakub Radomski z jego charakterystyczną manierą. Mimo uspokojenia się, ciągoty do nurtu emo są wyraźnie wyczuwalne. Po prostu przestał być beksą.

Muzycznie też jest lepiej. Chłopaki skierowali się w stronę new wave. Niesie to za sobą oczywiście programowy chłód, zimny dudniący bas i odpowiednio mroczną elektronikę. I przyznam, te składniki ładnie trybią w niektórych kawałkach. Lustful Thoughts wytwarza ciężki, duszny klimat za pomocą monotonnej gitary i zmęczonego wokalu. Pojawiająca się od czasu do czasu rozjaśniająca całość zagrywka jest ciekawym urozmaiceniem. W No Need To Fight zastosowano fajny filtr, co nadało brzmieniu utworu podwodny efekt. Nietypowo brzmi rozpoczynający płytę utwór Keira Is You. Powtarzany delikatnie wers Keira, is it you? umieszczono na tle złowrogiej, zaszumionej elektroniki. Najlepsza moim zdaniem na płycie kompozycja Being A Fool Is Convenient to porządnie brzmiące bębny, tłusty bas, zgrzytliwa gitara, parę sprzężeń i udana melodia. Aż się chce więcej takich kawałków. Niestety, obok dobrych rzeczy są też te średnie oraz zdecydowanie nieudane. Chorzowianie powinni jak ognia unikać ballad! Wychodzą w nich wszystkie złe cechy, które pogrążyły Nesairah. Słuchając Lost (Partially) wręcz czuję nad głową cienie sępów miłości. Poniekąd udane Madness czy In Your Bed psują przede wszystkim refreny. Blisko tu Keirze do grup pokroju 30 Seconds To Mars. To przede wszystkim zasługa wokalisty. Nie przekonuje w siłowych partiach i działa odpychająco na receptory słuchowe (wyjątek - Endless Silence). Kiedy śpiewa bez spinki, jakby od niechcenia - wrażenia są zgoła lepsze (Faster).

Being A Fool Is Convenient:



Owszem, to płyta dla nastolatek. Nic nie wspominałem o tekstach. Tytuły utworów mówią same za siebie. Przestrzegałbym jednak skreślanie płyty tylko za to, że nagrali ją ludzie od Hariasen. Jest parę fajnych momentów, gość od elektroniki zrobił kawał porządnej roboty. Muzycy popełnili sporo szczeniackich błędów, jeśli chodzi o dotarcie do bardziej wyrafinowanego słuchacza, z drugiej strony - udało im się też pozytywnie mnie zaskoczyć. Na koniec pozostawiłem jeszcze jeden gruby minus. Niezależnie od tego czy słuchałem próbek z myspace czy kawałków bezpośrednio z CD - różnica w jakości nagrań jak na moje ucho jest nieznaczna. Coś jest złego z produkcją, płyta brzmi strasznie kanciasto. Chyba, że to świadomy zabieg... [avatar]



Strona zespołu: http://www.myspace.com/keiraisyou

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni