7 stycznia 2010

Andy: 11 piosenek (Universal, 2009)

Nie chcę zaczynać recenzji od negatywu w stylu „co za rozczarowanie”, chociaż pewnie wielu z Was tak miało po pierwszym odsłuchu wydanego po latach oczekiwania debiutu żeńskiej – chyba jedynej takiej (znanej) w Polsce – formacji gitarowej Andy. Pamiętam jak jarałem się wersją demo Nic z tego nie będzie. Babski The Strokes i to do tego po polsku! Minęły lata, czekanie stało się nudne, pojawiły się inne powody do ekscytacji, aż tu znienacka płyta Andy wylądowała na półkach Empików. PR wydawnictwu robiły dwa znane nazwiska – Mariusza Szypury, gitarzysty Happy Pills i lidera Silver Rocket, który płytę wyprodukował, oraz Pawła Dunina-Wąsowicza, który oprócz tego, że od dawna próbował wypchnąć dziewczyny na szerokie wody, to w celach reklamowych podarował na płytę swój tekst. Jest o czym plotkować w kolorowych tygodnikach!

Niestety, jak to zwykle bywa, zbyt silnie nadmuchany balon nie dość, że okazał się różowy i w serduszka, to jeszcze pękł zaczepiając się o żyrandol w sali balowej. Zostały tylko strzępy gumy. Otwierający płytę numer Fajki i alkohol mimo niezłej zajawki gitary i basu okazuje się popowym gniotem mogącym śmiało konkurować z twórczością Patrycji Markowskiej. Do tego ten tekst (oho, Dunin-Wąsowicz) – takie coś pisze się na serwetce w kawiarni po paru głębszych. A potem wyrzuca wraz ze zużytymi biletami. I refren: Nawet kiedy stoisz w drzwiach/ Ona patrzy na korytarz – cóż to za koszmarek z koślawym rytmem? Mam nadzieję, że nikt nie wpadnie na pomysł wydania tego na singlu (przypuszczam, że i tak to zrobią). No dobrze, wróćmy do klasyki. Nic z tego nie będzie – od tego się przecież zaczęło. Teledysk całkiem fajny, stara szkoła kręcenia klipów z fabułą i puentą. OK, ale nowa wersja piosenki bardzo słaba. Zero brudu, żadnych tam Strołksów, wszystko wypolerowane do połysku, refren zmasakrowany wieśniackim backing vocalem. Fatalnie! Szkoda, bo numer ciągle broni się zawadiacką melodią. Szypura nie zrobił z materiałem tego, czego można było oczekiwać po muzyku Happy Pills. Wszystko jest bardzo gładkie, wyrównane do jednego poziomu głośności, brak tu brudów i dysonansów (z jednym wyjątkiem), jest grzecznie jak u cioci na imieninach.

Dziewczyny próbują od czasu do czasu zagrać coś bardziej rytmicznego, do tańca. Szczęśliwego nowego roku zapowiada się dobrze – motoryczne zwrotki, nowocześnie brzmiąca sekcja, kąśliwa gitara, ale refren to porażka – nie wyobrażam sobie, żeby ktoś puścił ten numer na jakiejś imprezie. No i ten okropny zwyczaj upychania po kątach zupełnie zbędnych piszczących klawiszy. Stara, zła szkoła polskiego mainstreamu. W Mnie już nigdy Andy nawiązuje do klimatów lat 80. penetrowanych np. przez The Sounds. I znowu zwrotka, która potrafi poderwać na nogi, i znowu brak pomysłu na refren. Są też ballady. Mocno trzymam cię za rękę, mimo kiczowatej metafory (London calling/ Pod powiekami wyrasta mi miasto) potrafi ująć ładnie poprowadzoną linią melodyczną wokalu Anny Dziewit i ascetyczną partią wiolonczeli. Ale już patetyczny finał Złotych rybek brzmi śmiesznie (choć wcześniej pojawia się naprawdę dobre, sprzęgające solo gitary). Trochę dobroci znajduję w rozwichrzonym 13 piętrze (zagrywka na początku prawie jak ze Sleater-Kinney, ale to tylko zmyłka), fajnie hałasuje Operacja miłość (nie można było tak częściej? Nie dało się bardziej odkręcić wzmacniaczy?), a przedostatni Funeral Blues mimo pretensjonalnego akompaniamentu smyczków ma sporo lekkiej przebojowości. Ale i tak cały ten przeprodukowany zbiór piosenek o niczym (nie obrażajcie się, fanki Andy, nie mam nic przeciwko takiemu kobiecemu pitu-pitu – byle nie za często) deklasuje ostatni w zestawieniu instrumental. 737 to jęczące, sprzęgające gitary, motoryczny bas - po prostu wkręcająca dawka rytmicznego hałasu, która daje pojęcie o tym, czym mógłby być ten zespół, gdyby ktoś nie wpadł na pomysł, że „Andy mają robić karierę”. A niech robią, ale ja będę wracał tylko do tego kawałka. [m]

737:


Nic z tego nie będzie w wersji nowej:


I w tej starej, lepszej:


10 komentarzy:

  1. Największa porażka minionego ro(c)ku 2009. Pieniądze wyrzucone w błoto. A mogłem kupić sobie choćby ostatnią Armię...

    OdpowiedzUsuń
  2. "(...) chyba jedynej takiej (znanej) w Polsce – formacji gitarowej Andy (...)"

    Przypominam o Betty Be - jeszcze nikt w dziewczyny nie zainwestował - ale potencjał mają 10 razy większy niż wspomniany tu zespół - http://www.myspace.com/whoisbettybe

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdyż Betty Be to raczej takie Hole, gdyż mają faceta w składzie. A i owszem, trzymamy rękę na pulsie: http://wearefrompoland.blogspot.com/2008/09/obserwator-betty-be.html

    OdpowiedzUsuń
  4. ...jest wygładzone bo taki jest ten nasz je***y polski mainstreem, który nie chce promować dobrej muzyki tylko to tak zwane piep... wygładzone "pitu-pitu".

    OdpowiedzUsuń
  5. sorki, ale to 737 to jakas pomyłka. pomijam brzmienie, ale to jest takie pitolenie od niechcenia, że aż szkoda zużywać głosników.
    stare Nic z tego nie bedzie duzo szybsze... ale czy lepsze?

    pitu pitu

    gdyby nie to, że to cztery babki i jedna z nich sypia z Mellerem, nic by z tego nie było.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie rozumiem tej całej żółci. Laski nie mają już po 20 lat i nie chciały nagrać alternatywnej płyty w stylu Jacaszka, Cieślaka czy innego freak'a. Po chuj nagrywać w ich obecnym momencie płytę dla 40 osób ? Zrobiły fajną altpopową płytę, nieco wygładzoną ale numery nie są złe.

    A to, że ktoś z kimś sypia... Robienie laski (to metafora, nie chodzi o czynność fizyczną :) jest normalne w show biznesie. Układy to podstawa, dlatego przeciętna Gaba Kulka hula wszędzie a naprawdę fajne kapele frustrują się na koncertach dla 5 osób.

    Rynek potrzebuje takich płyt jak Andy. Chcecie alternatywnych pisków, to jej nie kupujcie, kupcie Organizm czy inne tego typu.

    OdpowiedzUsuń
  7. PDW w celach reklamowych podarował swój tekst? one już dawno go śpiewają bo widać im przypasował, po co takie dorabianie historii, a ania jest żona marcina więc można by sobie darować takie niskie ataki o sypianiu (to do forumowicza) Kluczem do recki widać było nagrały dla mejdżersa upopowiły się więc są teraz be bo fajnie i szczerze to jest wtedy kiedy charczy i rzęzi; i co to za zarzut że tekst do fajek i alkoholu powstał na serwetce na szybko; no sorki ale najlpesze teksty często przychodzą do głowy w trakcie wyjścia do sklepu i spowrotem; nie wiem co tam koszmarnego jest we frazie że kiedy stoi w drzwiach ona patrzy na korytarz? bardzo fajny obrazek. nie bronie tej płyty bo mam odczucia z odsłuchu mam ambiwalentne ale jak to ktoś wyżej napisał uczulony jest na obrzygiwanie żółcią, o wiele gorsze płyty zbierają tu o wiele lepsze recenzje

    b.

    OdpowiedzUsuń
  8. zapewniam, że żadna płyta nie jest obrzygiwana z powodu nagrania jej dla mojorsa (Lipnicka też nagrywa dla dużej wytwórni, a się spodobała).

    co jest złego w refrenie fajek? to, że nie trzyma rytmu. na papierze zdanie może wygląda dobrze, ale nie kiedy jest śpiewane.

    co do powiązań małżeńsko-towarzyskich - nie interesuje mnie to i nie śledzę, kto z kim zawiera związki luźne lub sformalizowane.

    i tak, lubię kiedy rzęzi i charczy. o to właśnie w muzyce chodzi. może nie?
    :)
    pozdro [m]

    OdpowiedzUsuń
  9. dziewczyny z andy graja spoko sa taka zenska kumka olik troche

    OdpowiedzUsuń
  10. b. to ja w takim razie się tłumaczę, bo uważam, że gdyby Pani Dziwit nie pracowała w TVN i nie poznała tam Mellera, to by "nic z tego nie było". Towarzystwo wzajemnej adoracji. Nie chodzi mi o sprawy sercowe pani Dziewit. Chodzi o to, że wiadomo o co chodzi :-)

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni