24 czerwca 2014

Epkowisko: Frozen Lakes, Hańba, Ms. No One, Skalpel


Wesoło, skocznie, w skupieniu i w zamyśleniu. W dzisiejszym wydaniu Epkowiska jak zwykle spore spektrum stylistyczne. Dla każdego coś miłego!

Frozen Lakes: Insuloj de lumo EP (wyd. własne, 2014)


Oceans of Subconscious, EP-ka sprzed dwóch lat, nie porywała. Zbyt pompatyczna w swej „grandżowatości”, nie potrafiła mnie przekonać do stylistyki wymyślonej przez zespół. Teraz jest lepiej.

Cztery opisane kolorami piosenki cechuje dobre wyczucie dramaturgii i potężna dynamika postrockowej sekcji rytmicznej. Zespół zręcznie tka nitki riffów, niespiesznie (utwory trwają około lub ponad sześć minut) konstruując precyzyjne sploty wokół osi kompozycji. Wokalnie Wawrzyniec Dąbrowski nieco przystopował z szarżowaniem na grunge’ową modłę, częściej śpiewa z przepony niż z gardła.

Rozwinięcie Insulo negra, wyciszenia Insulo ruga, podniosłość Insulo verda sprawiają, że są to piosenki, które się zapamiętuje. Czyli jest zdecydowanie lepiej niż w przypadku pierwszej EP-ki, z której nic mi w głowie nie zostało.



Strona zespołu: http://www.frozenlakes.pl/


Hańba: Prosto w serce EP (Karoryfer Lecolds, 2014)


Trzecia EP-ka Hańby zdradza oznaki zmęczenia materiału. Muzyka stylizowana na przedwojenną podwórkową kapelę ciągle cieszy, ale brakuje tu polotu i pomysłowości obecnych w dużych ilościach na znakomitej poprzedniczce - Guma i gówno. Tu dominuje przaśny folk-punk prowadzony przez akordeon. Średnio też podobają mi się zbyt oczywiste cytaty z przedwojennych szlagierów.

Najbardziej wyróżnia się zagrany na klezmerską modłę Filozofom z tekstem Franciszka Łęczyckiego. I to właściwie tyle. Muzyka wpada jednym i wylatuje drugim uchem. Szkoda, bo liczyłem, że pójdą w kierunku trochę trudniejszych dźwięków, a nie pijackiej potańcówki.



Ms. No One: Backseat Songs EP (wyd. własne, 2014)


Na chwilę wracamy do ubiegłorocznego albumu Backseat Stories. Cyfrowa EP-ka zawiera dwa niepublikowane wcześniej utwory – zapewne odrzuty z sesji – oraz trzy nagrania koncertowe.

Grypa to Ms. No One w najbardziej elektronicznym wydaniu od czasu pierwszej EP-ki. Transowa, taneczna kompozycja dość wyraźnie odstaje od materiału wydanego na ostatnim długograju. Co nie znaczy, że nie jest warta uwagi. Halszka to już klasyczna ballada Joanny Piwowar-Antosiewicz i spółki. Szkoda, że w końcówkę wkradł się brzydki dysonans, który psuje pieczołowicie budowany nastrój piosenki.

Nie wiem czy trzy nagrania live (Skoro, Kafka i Tramwaj) skłonią was do wybrania się na koncert Ms. No One, bo jakoś bardzo porywająco nie wypadają, ale zapewniam, że warto! To świetny, niezwykle skoncentrowany na perfekcjonizmie zespół, który jednak na szczęście lubi się na scenie pobawić. Spośród zamieszczonych na EP-ce koncertówek wskazałbym na Kafkę – hałaśliwą, gitarową wariację Ms. No One.




Skalpel: Simple EP (PlugAudio, 2014)


Dla duetu Marcin Cichy – Igor Pudło czas zatrzymał się w 2005 roku. Ich muzyka z perspektywy pędzącego rozwoju technologicznego i pączkujących styli wydaje się aż konserwatywna w swojej stateczności i dokładności. Te cyzelowane sample, ścieżki spasowane tak, by nie było widać fastrygi – wszystko to ma lekko staroświecki urok. Jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało.

To nie jest zarzut, wręcz przeciwnie. Simple jest jak opoka, jak dowód rzeczowy poświadczający starą prawdę: liczy się dobra firma, a nie niska cena. Skalpel jest marką i o żadnej z nowych kompozycji nie można powiedzieć złego słowa. To produkt najwyższej jakości, z materiałów wartych swojej ceny.

Mój prywatny the best of Simple wygląda następująco: On The Road za taneczność (choć i kompletny brak oryginalności), Simple (Version) – za dół i nieugładzoną elektronikę, wreszcie Soundtrack – za prawie osiem minut trzeszczącej hipnozy.

Wielkim plusem tej płyty jest fakt, że ani przez chwilę nie myślałem o niej jako o muzyce jazzowej. Bo ja naprawdę nie znoszę jazzu.



Posłuchał i opisał [m]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni