W kosmos, a może do Katowic?
Katowice zaczynają się od kapitalnego Pokaż –
jest to chyba pierwszy kawałek Kordiana, który mógłby spokojnie zafunkcjonować
w rozgłośniach radiowych i trafić na niejedną listę przebojów. Zgrabnie wkomponowane
gitary, ciekawy bit i rozsadzający głowę klawisz. Lubię to. Widzę,
oparte na egzotycznych, „brazylijskich” samplach bębnów przypomina wczesne
dokonania Bajzla. Znowu – bardzo sympatyczna, chwytliwa melodia. Miniatura Poczekaj,
mimo programowej skrótowości, również oferuje melodii zaczepkę. Zad jest
już bardziej wykręcony; opowiedziana w nim historyjka o przepychaniu się
wózkami w hipermarkecie kojarzy mi się z Na zakupach Muariolanzy. Utwór
tytułowy to już zryty shoegaze – nie wątpię, że to miasto w środku nocy, w
okolicy budy z kebabem, właśnie tak „brzmi”. Monochromatycznie. Za kilka
chwil i Zdrada to znowu udane avantpopowe piosenki, których tematyka
wyraźnie skręca w kierunku tanich filmów sci-fi z inwazją kosmitów na Ziemię i
podróżami na odległe planety na czele.
I gdyby ograniczyć album do wymienionych utworów, byłby to
hit lata. Niestety, aby dobić do 12 indeksów, artysta dopchał zestaw kiepskimi
i nudnymi jak flaki z olejem „eksperymentami”. Rozmowa mistrza Polifarba ze
ścierką (ach, cóż za wyrafinowana gra słów!), Już nie lajkujesz moich
statusów, Elipsa to utwory całkowicie zbędne, wręcz irytujące a Autroportet
z obciętym chujem broni się tylko tekstem o naukowcach lecących na Marsa.
Również Kontrolerzy mogliby jeszcze trochę poleżeć w szufladzie, aż
dojrzeją do prezentacji szerszej publiczności.
Pomimo paru potknięć, Katowice są zaskakująco udaną
płytą. Jak na artystę totalnie niszowego, na którego nikt do tej pory nie
zwracał uwagi, album jest sporym krokiem naprzód. Zobaczymy tylko, czy pisanie
fajnych i prostych piosenek Kordianowi szybko nie zbrzydnie. Getto domorosłych
eksperymentatorów zawsze zostawia uchyloną bramę. [m]
Strona artysty: https://www.facebook.com/kordiantrudny
Nie wiem po jaką cholerę zajmujesz się recenzami muzycznymi skoro nie masz zielonego pojęcia o czym mówisz. Aż żal patrzeć na takie smutne próby. Jeżeli słuchasz tego typu muzyki po to, żeby szukać "fajnych i prostych piosenek" a utwory które stanowią przerywniki których sensu najwyraźniej nie pojmujesz nazywasz "całkowicie zbędnymi" coś wydaje mi się być nie na miejscu. To można by ci nawet wybaczyć uznając twoje opinie za zwyczajnie subiektywne (które w moim mniemaniu wypływają z ignorancji ale to już zostawmy). Problem ogólny w takiej grafomańskiej pararecenzjii polega na tym, że większość to twoje kiepskawe i tendencyjne skojarzenia. "to kojarzy mi się z tym a to mi przypomina to". We właściwej ocenie sztuki przydaje się jednak coś takiego jak umiejętność odbioru estetycznej wartości, zrozumienie tekstury, faktury i minimalne wyczucie brzmienia. Nie mówię już o niewielkiej choćby znajomości teorii muzyki bo nawet bez tego jakoś da się mówić o tych rzeczach. Sedno jest takie, że dopiero kiedy się słyszy, kiedy się rozumie O CZYM jest "eksperyment" jak to mówisz można merytorycznie ocenić, czy jest on udany, czy nie udany. Bez tego odbiór takiego rodzaju muzyki jest pusty i z pewnością wywołuje poczucie nonsensowności pewnych działań tejże muzyki autora. Nie wydaje mi się, żebyś rozumiał o czym mówisz a kiedy wypowiadasz się w tak autorytatywnym tonie naprawdę nie mogę się powstrzymać od komentarza.
OdpowiedzUsuńBuziaki.
S.
a szkoda, że się nie powstrzymałeś. niemniej jednak dzięki za trud, jaki zadałeś sobie, by ujawnić moje grafomańskie skłonności, które trwają już - o zgrozo - od kilkunastu lat. i nie zapowiada się, aby mi przeszło. będziesz zatem cierpieć dalej :(
Usuńcałuski [m]