16 grudnia 2014

Skubas: Brzask (Kayax, 2014)


Objawienie 2012 roku, najlepszy album według WAFP. Jak Skubas poradził sobie z syndromem drugiej płyty?

W skrócie: poradził sobie. Aczkolwiek poziomu Wilczegołyka nie osiągnął. Brzask to udana kontynuacja, to pewna korekta w wizji muzyki Skubasa (rezygnacja z angielskich tekstów), ale... Takich emocji jak dwa lata temu już nie wywołuje. 

Wybranie na singla Nie mam dla ciebie miłości było jednocześnie strzałem w dziesiątkę i... w stopę. Bo to naprawdę dobra piosenka, może najlepsza tego artysty. Więc sięgasz po album licząc na to, że znajdziesz jeszcze kilka utworów mierzących tak wysoko. Ale pozostałe są już tylko słabsze. Minimalnie lub bardziej, ale jednak nie mają do niej startu. I to jest główny problem Brzasku – odpalając płytę odruchowo czeka się na wybrzmienie właśnie tej piosenki. No kurcze, bo czego tu nie ma! Szczery do bólu, brutalny wręcz, choć pozbawiony wulgarności tekst (to przecież Kayax), balladowa rzewność, modne wejście dęciaków, pompatyczny mostek i przypierdzielenie w finale, kiedy wszystkie instrumenty wybrzmiewają jak kryształ na górce masywnego basu. Po czymś takim nawet truskawki smakują jak woda.

No dobrze, ale przecież Brzask ma dziesięć utworów, a kilka z nich zdecydowanie zasługuje na uwagę. Taki Diabeł, pomimo licealnego tekstu (generalnie teksty nie wzbudzają mojego entuzjazmu – dobrze gdy są przezroczyste, wtedy nie muszę się w nie wsłuchiwać), ma świetny klimat potęgowany przez nisko zagrane gitary i wszechobecne Skubasowe chórki. Delikatna, ale znowu w rozmachem nakreślona Kołysanka (wszechobecne Skubasowe chórki, wiolonczela, solo na saksofonie). Surowy, spogłosowany Kosmos. Przesterowana, grunge’owa Wyspa nonsensu ze zjawiskową końcówką (ten pojedynczy ornament gitary rzucony na odchodnym – cóż za beztroska!). Ballada o chłopcu, która rozwija się w kierunku pinkfloydowych podróży przez kosmos. Tak, jest czego posłuchać na Brzasku. Tylko tego Placu Zbawiciela żal – za zmarnowanie fajnej, dynamicznej kompozycji tak banalnym refrenem...

Pewnie nie będzie pierwszej dziesiątki tegorocznych albumów. Nic to, ważne, że Skubas utrzymał się na powierzchni, nie spieprzył tego, co osiągnął na Wilczymłyku. Stał się jednym z wielu renomowanych artystów, na których koncert zawsze warto się wybrać, gdy pojawią się w okolicy. No i czekać na kolejny album. [m]


Strona artysty: https://www.facebook.com/SkubasMusic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni