15 października 2013

drewnofromlas: (tu wpisz tytuł) (Tartak Records, 2013)


Dość długo zabierałem się do spisania wrażeń z odsłuchu debiutanckiej płyty ekipy z Trójmiasta. (tu wpisz tytuł) to przypadek wydawnictwa pełnego całkiem oryginalnie podanych dźwiękowych fuzji, które jednak pozostawiają wobec tego albumu chłodnym.

Zespół miał sporo czasu na wypracowanie własnego, specyficznego brzmienia. Wystarczy powiedzieć, że w obecnym składzie grają od 2006 roku. Po drodze zdarzyły się co prawda wydane cyfrowo dwie EP-ki, jednak przełom nastąpił trzy lata temu, gdy podjęto decyzję o utworzeniu planu crowdfundingowego. Uzyskane od fanów fundusze poszły nie tylko na emisję fizycznych nośników (CD, LP), ale także na mozolną dłubaninę w studio nagraniowym.

Filary drewnofromlas tworzą pełne pogłosu partie gitar i dubowa praca basu. Czasami do głosu dochodzi połamane metrum perkusji, ciągnące kompozycje w stronę drum'n'bassu. Mając taką podstawę, muzycy robią sobie międzygatunkowe wycieczki. Te najbardziej oczywiste skierowane są ku reggae'owym krainom (Czekokot) i smooth-jazzowym sypialniom (Zakupy). Chwilami muzyka dfl koncepcyjnie zbliża się do poetyki fusion (Balkon, Fela). Dzięki bardzo dobrej produkcji dość łatwo dać się omamić kryształowym dźwiękom płynącym z głośników. Milo, odpowiedzialny za pajęczynowy, sound gitary wykonał tytaniczną pracę przepuszczając instrument przez delaye i filtry, które spowodowały, że płyta nabrała leśnej przestrzeni. Co znamienne, bardzo rzadko można usłyszeć pełne akordy - większość to żmudne przeskakiwanie palców po strunach i wytwarzanie gęstych i kruchych postrockowych dźwięków.

Właściwie wiele dobrego można napisać o każdym z członków kapeli. Jay-beat za perkusją zazwyczaj robi za uzupełnienie transowego basu kolegi orza, ale potrafi wybić się na pierwszy plan niespokojnym biciem w gary (Jagody). No i wokalistka aga_tre, dziewczyna o charakterystycznej barwie głosu, autorka odjechanych tekstów. Mistrz jogi uparł się/ Przyniosę z banku sejf/ Z podłogi podniósł się/ Z wierzchu len/ W środku tlen/ Z podłogi podniósł się. Sensu w tym nie ma żadnego, oprócz zestawienia obok siebie ciekawie brzmiących wyrazów. Ale cała ta dubowa hipnotyczność generowana przez mrus leee sprawia, że z kubka herbaty zaczyna dobywać się bardziej intensywny zapach.

I mimo całej sympatii do (tu wpisz tytuł), jest coś, co mocno zaniża moją ocenę. A właściwie ktoś. To także zespół z Gdańska, mjut się nazywa i parę lat temu wydał Akcję Ratowania Ślimaków. Koncepcyjnie to młodszy brat bliźniak dfl. Słyszę dużo elementów wspólnych w rozedrganych dźwiękach gitar i miauczącym wokaliście (przyznam się, początkowo myślałem że w dfl śpiewa facet). Przy czym mjut jest/był cudownie autystyczny i depresyjny. A elektroniczne podbicie nadaje muzyce drewnofromlas mało przyjemnego komputerowego zimna. Dlatego doceniam umiejętności, propsuję gigantyczną robotę, która doprowadziła do finalnego brzmienia, daję się ponieść liryce pani przy mikrofonie, ale ja w tym lesie marznę. Lepiej mi w obecności ślimaków. [avatar]
 

Strona zespołu: https://www.facebook.com/pages/dfl-drewnofromlas/198815583488058

5 komentarzy:

  1. Bardzo fajna plyta , polskie teksty , cudowna wokalistka - mocno polecam

    OdpowiedzUsuń
  2. AJ <3 DFL

    ale... " do głosu dochodzi połamane metrum perkusji" zawsze przeczuwam, że ktoś tam nie ma wykształcenia muzycznego nic a nic...

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdzie Mjut gdzie DLF. Mjut pretensjonalny, DFL oryginalny

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobrze się do tego pracuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla czego akurat do Mjotu waszmość porównał DFL? Czemu nie do Metallicy albo Boba Marleya? Co za totalna bzdura. Współczuję dzieciństwa!

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni