Debiut był tylko przedsmakiem tego, na co ten warszawski zespół naprawdę stać.
Cztery utwory, jakie serwują na swojej drugiej EP-ce, pozostawiają głębokie bruzdy na psychice i długo nie pozwalają o sobie zapomnieć. Chyba nawet bardziej niż na debiucie The Lowest. Są jeszcze gęstsze, agresywniejsze i potężniejsze brzmieniowo. Są też, co raczej nie jest oczywiste w tym gatunku, bardzo przebojowe, a przecież do najłatwiejszych w odbiorze nie należą. Na pewno nie dla tych, którzy takiej muzy nie trawią.
Po znakomitym, rozpędzonym Lost Deacade (w którym wręcz kłania się niderlandzka szkoła death metalu), niepokojąco wyłania się Cold, jakby żywcem wyjęty z twórczości Rosetty. Ściana gitar, która następuje po wietrznym intrze wgniata w fotel i wprawić w osłupienie po prostu musi. Jeszcze ciekawszy jest utwór I Am The Babylon, o którym piszą na swoim facebooku następująco: „Religia przestaje być otwarta na człowieka. Hierarchowie zamiast być kapłanami stają się politykami, a kościół skostniałą instytucją broniącą własnych interesów”. Zwłaszcza w świetle ostatnich doniesień o pedofilii w Kościele katolickim jest to mocny utwór, kapitalnie, odważnie podejmujący trudny i kontrowersyjny temat. Doskonałe wrażenie sprawia i także na długo zostaje w głowie, utwór ostatni zatytułowany The Line. Najpierw wolny, wytaczający się niczym czołg, a po chwili wyśmienicie się rozpędzający.
Divided jest krótkie, ale bardzo zwarte brzmieniowo i stylistycznie. Odważne, bezkompromisowe i brutalne. Zawiera to, z czym wielu nie chce się pogodzić. Pokazuje, że czasy, gdy muzyka burzyła mury, paliła mosty i podejmowała polemikę z tematyką tabu, nie przeminęły. Warszawski The Lowest jest znakomitym przykładem zespołu, który pokazuje, że pewnych kwestii nie zamiata się pod dywan i udaje, że nie istnieją. Nie milczą, są jak tykająca bomba, która czeka na sygnał do eksplozji. [lupus]
Strona zespołu: https://www.facebook.com/thelowest
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz