8 października 2013

Keira Is You: Last Row Needs Heroes (EDiLS Recordings, 2013)


Europejski zespół pełną gębą. Dość długa trasa koncertowa, obejmująca wiele europejskich krajów, uznany producent Magnus Lindberg, studio nagraniowe w Szwecji, płyta wydana w barwach brytyjskiego wydawnictwa. Postanowiono nawet odpuścić sobie normalną dystrybucję płyty w ojczystym kraju.

Last Row Needs Heroes jest naturalnym krokiem naprzód w stosunku do One Of Those Things That You Do Once In A Lifetime And Hopefully Learn A Lesson From EP. Chorzowianie ze stylistyki emo/goth wyciskają kolejne soki rozbudowując je o postrockowe przestrzenie. Keirze jest po prostu dobrze ze smutkiem na twarzy. Minorowym nastrojem obarczony jest każdy aspekt na najnowszym albumie. Począwszy od „przegranego” wokalu Jakuba Radomskiego, poprzez autystyczne partie fortepianu, na mollowych akordach kończąc. Ostrość rydwanów smutku znakomicie podkreśla zimny, ascetyczny bas Piotra Gruenpetera i niespokojna praca perkusji Jacka Pełki.

W pierwszych recenzjach słusznie zauważono inspiracje Desintergation The Cure. Last Row Needs Heroes jest skażone depresją, to płyta przytłaczająca, bez jasnych barw (muzycznie pogodne Dis jest pełne podskórnej furii za sprawą wyrazistego tekstu). Chorzowianie nie próbują leczyć swoich neuroz, nie starają się znaleźć wyjścia z postawy osób nieprzystosowanych do świata. Wiedzą, że prochy jedynie podleczają stan, a wzniosłe ludzkie uczucia oblepione są pajęczyną braku zaufania i wydumanego egocentryzmu. Keira swymi kompozycjami pokazuje, jak swoje wyobcowanie zmienić w coś niestereotypowego, w ten kawałek dobrej muzyki, która pozostanie i zainspiruje kolejne osoby. Chyba najbardziej wyraża to Wait Dale - kawałek, który wtopionymi orkiestracjami wynosi płaczliwe plumkania wysoko ponad przeciętność. Albo taki O'Brien - rodzynek, który programową suchą monotonię wykorzystuje do wyłuskania przejmującego, kolorowego finału.

Jestem pod wrażeniem surowej, betonowej oprawy albumu. Ale w tym nieprzyjaznym środowisku Radomski czuje się jak ryba w wodzie pisząc świetne melodie. Jill, Ashtray & The Beat of his Heart, Chariot Of The Sad - z tymi wszystkimi monotonnymi gitarami rozciągniętymi do siedmiu minut Jakub zdaje się być nagi, odsłaniając najwrażliwsze części duszy.

Co do monotonii - kupuję koncept Last Row Needs Heroes prawie bez zastrzeżeń. Prawie. Gdyż - mając na uwadze Desintegration - brakuje mi w kompozycjach Keiry delikatnie żywszych momentów, jakieś mocniejszej solówki, szybszego mostka, czegokolwiek, co swoim tempem przewyższyłoby pierwsze sekundy początkowych taktów. A tak mam wrażenie chronicznego kataru - mimo iż płynące z głośników dźwięki są szlachetne i powabne, to jednak miejscami leją się w sposób niekontrolowany. Wymyślenie solóweczki przypominającej tę w Last Day of Summer The Cure nie tylko nie zniszczyłoby delikatnej warstwy klimatycznej płyty, ale dodałoby jej kolorytu.

Słuchając trzeciego wydawnictwa Keiry wcale nie dziwię się, że muzyka chorzowian dawno przekroczyła granice naszego kraju. Last Row Needs Heroes przynosi godzinę oczyszczającego, mądrego smutku. Aczkolwiek płyta mogłaby być lepsza, i to niewielkim nakładem pracy. Choć to właściwie bez znaczenia. Keira jest i w Tobie. [avatar]




Strona zespołu: https://www.facebook.com/keiraisyou

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni