1 lipca 2015

Hoszpital: Weszoło (Thin Man Records, 2015)


To wesoła płyta. Nie, żeby panował na niej jakiś szczególnie radosny klimat. Po prostu, po wybrzmieniu ostatniej piosenki zostawia słuchacza w błogim, radosnym nastroju.

Nasz Hoszpital działa w Poznaniu od trzech lat i pierwszy kontrakt z NFZ-tem podpisał rok temu, co zaowocowało EP-ką Szmutno. Trzech panów od tego czasu robi specjalizację w łagodzeniu obyczajów za pomocą gitarowych, przestrzennych zastrzyków i poetyzujących tabletek. Seans trwa trzydzieści pięć minut - w pakiecie soniczny masaż, odrobina chłodniejszej krioterapii, ćwiczenia fleksyjne i repetytorium z dykcji.

To dość wstydliwa płyta. Często we wpisach wytykałem artystom brak ekspresji, wstrzemięźliwość przed mikrofonem i dziwną zachowawczość. A tu słucham pana Michała Bielawskiego, który... urzeka swoja monotonnością. Facet przez cały album śpiewa w jednej tonacji, nie jest zainteresowany zmianami tejże czy tempa, kompletnie nie stara się przekonać słuchacza o swojej oryginalności. Ma do wyśpiewania tekst, więc śpiewa. Ale przy tym, jakby od niechcenia, głaszcze małżowiny uszne, gładzi fale mózgowe i uspokaja. Mnie tym kupuje, nie chcę od tego wokalisty niczego więcej, wydaje się, że każda próba większego eksperymentowania raziłaby wymuszoną pompą i sztucznością. A tu proszę - banalne wyśpiewanie początkowych liter alfabetu w ABCDF ma ściśle określoną wartość wynikającą z poprzedzającego głoski tekstu.

Właśnie teksty. Ok - najbardziej zapamiętywalny tekst to ten ze słowami Andrzeja Bursy w Chciałbym być poetą. Ale sama tematyka robi swoje - w muzyce alternatywnej słowo „poeta” rzadko się pojawia. A tu jest to dobitnie pokreślone. I ta deklaracja przyczepia się do mózgu i nie chce się odczepić. Ale i Bielawski w autorskich tekstach również daje radę. Artysta pisze dość oszczędne, często oniryczne wersy, o nieoczywistych skojarzeniach przyczynowo-skutkowych. Owady nie są piosenką o owadach, Warzywa i owoce są zaledwie losowym wyimkiem z tekstu, a czemu Anuluj nazywa się Anuluj, to rozkminić może chyba tylko Kaśka Nosowska. Gdyż to wszystko piosenki o miłości. Ale - co symptomatyczne - bez użycia tego słowa. Michał, niczym międzywojenny gentleman, zaprzęga całą armię środków stylistycznych, by wychwalać kobiece piękno i oddawać stan zwany „motylkami w brzuchu”. Albo „melancholijną samotnością”. Gustowne to wszystko, eleganckie, bez dosłowności i bezpośredniości. Oj, Kuba Kawalec z happysad ma się od kogo uczyć (momentami panowie wokaliści brzmią podobnie)!

Trochę śmielej Hoszpital pozwala sobie w warstwie muzycznej. Wypadkowa tria to powoli zapominana scena mysłowicka i lekki oddech Much. Ale przecież są także miejscami nowofalowe, świetne Owady, czy rozkosznie rozwijające się Anuluj. Brakuje ostatnio takich gitarowych płyt. Ciekawie zaaranżowanych, nieinwazyjnych, rytmicznych. Lubię bardzo Głód, który z kołysanki przechodzi w dreszczowiec i nie można pominąć urokliwego To dobry moment na radość, gdzie kolegów wspiera Asia i Koty.

Weszoło to więcej niż przyzwoita easy-listeningowa płyta, która nie stawia przed słuchaczem żadnych wymagań formalnych, a która „między wierszami” przemyca znacznie więcej niż nostalgiczno-melancholijne plumkanie (dla) przewrażliwionych chłopców. [avatar]



Strona zespołu: https://www.facebook.com/hoszpital

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni