14 grudnia 2010
Searching for Calm: Celestial Greetings (Mystic, 2010)
Kiedy Searching for Calm wydawali swój debiutancki album, mówiono, że to zupełnie nowa jakość na krajowej scenie. Jednocześnie jednak pojawiało się wiele sceptycznych głosów, czy taka muzyka w Polsce się przyjmie. Drugie LP w dorobku grupy potwierdza, że piątka sosnowiczan ma konkretny pomysł na siebie – który w dodatku zatacza coraz szersze kręgi w rodzimych mediach.
Choć zespół można trochę na siłę ochrzcić kapelą post-hardcore’ową, Celestial Greetings jest tak naprawdę bardzo eklektycznym dziełem. Słychać tutaj również wpływy hardrockowej ballady, połamane melodie i rytmy rodem z jazzu czy wręcz chwytliwe instrumentalne motywy pobrzękujące prawie-że-popem.
To, co jest charakterystyczne dla SfC, to przede wszystkim dwie gitary basowe. Ten zabieg zdecydowanie podkreśla pracę sekcji rytmicznej, czyni też brzmienie zespołu bardziej „ciemnym” – posłuchajcie tego kapitalnego motywu basowego w Follow. Drugim bardzo pozytywnym aspektem jest wokal Michała Maślaka. Odpowiednio zadziorny, szeroki w brzmieniu – i z różną barwą w zależności od charakteru piosenki.
A co ciekawego znajdziemy na Celestial Greetings? Znajdziemy mocnego kopa zwieńczonego gitarowymi sprzężeniami (Screens), balladę z rozkrzyczanym finałem (The Eyes; wsłuchajcie się w te cudowne gitarowe pochody i świetnie dobrane perkusjonalia) czy też początkowo rozbujany, prawie akustyczny Celestial (brawa za wokal!) trzymający od początku do końca w napięciu. Mamy wreszcie iskrzący iście jazzową harmonią Spelendid. Jeszcze prawdziwa wisienka na torcie. SfC wzięli na warsztat utwór Talking Heads, Once In A Lifetime. I trzeba przyznać – jest to cover wykonany iście brawurowo. Połamany rytm, kapitalnie brzmiące gitary, pełen pasji wokal i mieszanka dwóch nastrojów – cięższego i lżejszego owocują prawdziwie wybuchową mieszanką.
Na koniec trzeba jeszcze podkreślić, że cała płyta jest świetnie nagrana. Wszystko brzmi tak jak należy – tam gdzie trzeba jest brud, jest wręcz ściana dźwięku, ale nie brakuje też dobrze wypunktowanej perkusji i bardziej „analitycznego” brzmienia – szerokie ukłony dla odpowiedzialnego za miksowanie Pedro Ferreiry.
Nie widziałem jeszcze SfC na żywo, ale ta płyta każe podejrzewać, że potrafią naprawdę zmasakrować publikę swoją muzyką. Jeśli taka masakra ma brzmieć jak Celestial Greetings to ja ustawiam się w pierwszym rzędzie. To płyta, której naprawdę należy się międzynarodowy sukces. [jaszko]
Once In A Lifetime:
Strona zespołu: http://www.myspace.com/searchingforcalm
Przeczytaj też Searching For Calm: s/t
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Spontaniczny projekt m.in. Marcina Loksia (dawniej Blue Raincoat) i Kuby Ziołka (Ed Wood, Tin Pan Alley) ma szansę przerodzić się w coś trw...
Najlepszy, najdojrzalszy i naprawdę oryginalny zespół w Polsce. Kibicuję im od dawna i trzymam kciuki, za to ze w końcu zostanie odpowiednio doceniony... mam tylko obawę, ze to "za dobre" na Polskę, bo jeśli Strachy na Lachy to w Polsce zespól na Topie...
OdpowiedzUsuńNajlepszy polski zespół jaki można sobie w Polsce wyobrazić. Czasami mi się wydaje że nie zasłużyliśmy na nich w cale. Urwą Ci dupę wraz z jelitem zawsze.
OdpowiedzUsuńZ tymi zachwytami, że są najdojrzalsi, najlepsi i najoryginalniejsi w Polsce to chyba lekka przesada. Są sprawni muzycznie i zadbali o przyzwoitą świeżość brzmienia - co nawet jest podkreślone w recenzji i za to plus dla nich. Nie czuć, że to jest polski band, ale czy to od razu ma być powód do wynoszenia na ołtarze?
OdpowiedzUsuńJeśli mi wskażesz bardziej porywający i grający oryginalną muzykę, nie jakieś popłuczyny, czy tez inspiracje nurtem itd. zespół to może się z Tobą zgodzę. ja nie widzę pierwowzoru tego zespołu, to nie jest zespół kopia, to jest zespół który gra swoje, prawdziwie swoja muzykę, co jest - szczególnie w Polsce - bardzo rzadkie. Dla mnie to jest powód by się nimi zachwycać, bo poza tym ze sa autentyczni w tym co robią, ich muzyka jest po prostu bardzo dobra, przebojowa, che się jej słuchać bez żadnego ale... a to tez rzadkość. (W POLSCE)
OdpowiedzUsuńTak, to ma być powód!
OdpowiedzUsuńChyba że wolisz kiczowatą peszkową, głupkowatego czesława, ledwo szarpiących struny kumkę.
No i podstawowa sprawa, to jest cover Talking Heads!
Przeginanie w drugą stronę za pomocą wywyższania się nad fanami innych zespołów (a może ktoś jednak ceni Kumkę Olik?) też nie jest fajne. Dość łatwo podważyć stwierdzenie o megaoryginalności SfC, więc spokojnie, nie przesadzajmy z tym uwielbieniem.
OdpowiedzUsuńPiotrku i Spemie: na świecie są tysiące kapel i nie podejmę się wyliczania, które z nich są gorsze, a które lepsze od SfC, bo to nie ma sensu. Wygląda na to, że na kilku zespołach "alternatywnego" mainstreamu, Wasza znajomość bandów się kończy. Fajnie, że tak się jaracie tym, moim zdaniem, ciekawym zespołem, ale ściągnijcie proszę te klapki z oczu, aby znaleźć więcej pokory i szacunku do innych twórców.
OdpowiedzUsuńok pass... :)
OdpowiedzUsuń"Wygląda na to, że na kilku zespołach "alternatywnego" mainstreamu, Wasza znajomość bandów się kończy" - umieram ze śmiechu:)
co do odpowiedzi WAFP, nie wywyższam się, ja po prostu - podkreślam to za każdym razem - nie utożsamiam się z polską alternatywa i od 1991 roku szukam w polskiej muzyce czegoś oryginalnego na miarę tego co zachwyca mnie w muzyce brytyjskiej i amerykańskiej. S4C był pierwsza kapela która mnie położyła na łopatki bez żadnego "ale"... wole co prawda ich debiut niż ta płytę, ale nie zmienia to faktu ze są prawdziwym rodzynkiem. znalazłem tez kilka innych zespołów i to dzięki WAFP co bardzo mnie cieszy, ale to dopiero ostatnimi czasy...
Jeśli inni zachwycają się miernotą "polską" i nikt po nich nie jeździ to pozwólcie że ja będę się rozpływał nad S4C - bo jest nad czym.
Ja się również nie wywyższam nad fanami. Wiele osób ceni Kumkę, ok, ale uważam, że ten zespół jest miałki. podobnie mało ciekawe rzeczy robi np. Peszek i Czesław. Wymieniłem te kapele, bo to ponoć szczyt polskiej alternatywy!
OdpowiedzUsuńWobec tych tuzów polskiego alt-mainstreamu są kapele dużo ciekawsze, np. SfC, za których pokazanie dziekuję. Nie chodzi o pojęcie gorsze, lepsze. chodzi o świeżość, którą oni mają, w przeciwieństwie do większości nawet "tych lepszych" kapel.