23 lipca 2007

Cool Kids Of Death: 2006 (Sony BMG, 2006)

"Kulki" wydoroślały i uwierzyły, że wolny rynek jest okej. Krzysztof Ostrowski nadal krzyczy przeciwko wszystkim, przeciwko konsumpcji, korporacjom, reklamom, telewizji. A jednocześnie czuje się w tym kolorowym otoczeniu jak ryba w wodzie. Muzyka CKOD gra w reklamie produktu impulsowego, komiksy Ostrowskiego i Frąsia promują szajs dla młodziaków w workowatych spodniach. I jest okej. Zapomnijmy o Generacji Nic, o filozoficznych dyskusjach, o „zdradzie ideałów”. Potraktujmy CKOD jako najnormalniejszy w świecie produkt muzyczny. A że do Kulek pasuje akurat poza buntowników? Że niektórych wkurza ich cyniczna postawa? To też część gry rynkowej.

Patrząc na 2006 tylko i wyłącznie pod kątem dzieła muzycznego – jest naprawdę dobrze. Chłopaki zerwali z tradycją siermiężnego chałupnictwa i powierzyli swoją muzykę profesjonaliście. Płytę nagrano w studiu Electric Avenue, a za produkcję odpowiada Tobias Levin, spec od nowoczesnych brzmień, który wykreował kilka mniej (w Polsce) lub bardziej (w Niemczech) znanych zespołów z pogranicza alternatywnego rocka i elektroniki. 2006 zrywa z pecetowym plastikiem debiutu i chaotycznym bałaganem „dwójki”. Muzyka brzmi klarownie, dzięki czemu wreszcie da się usłyszeć, że Kulki jako muzycy zrobili spore postępy. Kompozycje mają swoje drugie dno, ukryte smaczki, pojawiły się dodatkowe ścieżki instrumentów, chórki, efekty – wszystko to co liczy się w dzisiejszym brzmieniu. 2006 brzmi solidnie, jak produkcje zachodnie, a jednocześnie nie aspiruje do uczestnictwa w międzynarodowym wyścigu o sławę. Mam nadzieję, że nie będzie kolejnej żałosnej próby podbicia rynków zagranicznych angielskimi wersjami piosenek. CKOD jest zespołem polskim i tylko język polski brzmi wiarygodnie w ustach Ostrowskiego. Do dziś nie mogę powstrzymać się od śmiechu, kiedy słyszę dosłownie przetłumaczony na angielski tekst Butelek z benzyną i kamieni. Nigdy więcej!

Płytę promował utwór Spaliny. Początkowo nie rozumiałem, dlaczego wybrano właśnie ten numer – nie jest to taki przebój jak Hej chłopcze. Ale wystarczy posłuchać kilka razy, by zrozumieć. Piosenka pokazuje kulkową interpretację najnowszych trendów w muzyce indie. Mamy tu intensywnie pracujący hi-hat, melodyjny temat gitarowy, no i ten świetny chórek, który ciągnie całą kompozycję i nadaje jej tego „czegoś”. Wspomniany Hej chłopcze to numer, który podnosi temperaturę całej płyty. CKOD zręcznie przeszczepili na nasz grunt elementy dance punka rządzącego w stacjach radiowych i telewizyjnych na Wyspach. Zrobili kawałek bezczelnie przebojowy, a jednocześnie ostentacyjnie arogancki (radio puszczało wersję z wyciszonym „spierdalaj”, ale „pedała” już nie ruszono). Kids nadal potrafią nieźle pohałasować; za ostry, zdzierający struny głosowe wrzask w Jedz sól Ostrowskiego powinien pogłaskać po głowie sam Black Francis (gdyby był jeszcze Blackiem Francisem). W Sto lat CKOD potrafią zagrać z prawdziwie punkową złością. Najciekawsze jednak zostawili na koniec. Utwory, w których świadomie zastosowano twardą, technologiczną elektronikę, bardzo mroczne i formalnie wyróżniające się od reszty. A może tak z basem brzmiącym jak klawisz i hipnotycznym, powtarzanym niczym mantra motywem gitary. I Niebieskie światło, gdzie zdeformowany wokal Ostrowskiego mrozi krew w żyłach, a industrialny podkład przejmująco ilustruje cyberpunkowy tekst. William Gibson powinien być zadowolony, że jego książki wciąż inspirują artystów wszelkiej maści.

Dobra płyta pokazująca kierunek, w jakim idzie coraz więcej polskich zespołów. Ich muzyka powoli staje się coraz bardziej europejska, ale nie odrzucają swoich korzeni, śpiewając po polsku, o polskich sprawach i problemach.

Band site: http://www.ckod.com.pl/

ver.: polish / english
media: free mp3, free videos

5 komentarzy:

  1. pierwsze słyszę o komiksach wandachowicza. chyba chodziło ci o ostrowskiego.

    OdpowiedzUsuń
  2. co racja to racja, mój błąd. poprawione. dzięki za czujność:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A kiedy w koncu przestanie sie promowac MIERNOTY? Krzys nie jest ani lepszy, ani bardziej "wybitny" od milionow jemu podobnych: udalo mu sie za to zrobic mase kasy na udawaniu kogos, kim nie jest. A jaki jest? MIERNY. Tak po prostu.

    Czy ktos majacy pelne usta patosu o idealach powinien zachowywac sie tak, jak Krzys? Nie powinien. A jesli sie tak zachowuje to jaki jest? Niewiarygodny.

    Krzysiu w kazdym wcieleniu jest przede wszystkim namietnym groszorobem, robiacym wokol siebie aure specyficznej magii. Tyle tylko, ze ta aura otacza absolutna pustke: Krzys nie prezentuje soba nic, ani jako muzyk & teksciarz, ani jako rysownik. Pozowal na bunt, bo bunt sie sprzedawal. Pozowal na inteligenta...no wlasnie, wciaz poza i poza. Krzys inteligent? Rany boskie...kto w to uwierzy? Pozer i nic ponad. Jak on to mowi? "Prowadze mieszczanski tryb zycia"? Zenada. Ani z niego mieszczanin, ani inteligent.

    A gdzie jest prawda o Krzysiu? Coz, ta jest bardzo prozaiczna: chlopak z Lodzi, z takim a nie innym pomyslem na siebie vc. glupawy rynek odbiorcow, ktorzy przelkna kazda bzdure. Nawet taka, iz z miernoty robi sie gwiazde i mysliciela. Intelektualnie Krzysiu jest taki a nie inny, i - gdyby na intelekcie mial opierac swa przyszlosc - to raczej niespecjalnie by mu wyszlo. A tak, opiera na zaklamaniu i naiwnej wierze w ludzka niepamiec: tylko tak mozna wytlumaczyc jego zachowanie. Wciska sie ludziom popularny kit (bunt, intelekt, kontestacja, etc.) - a prawda zamyka sie w MasterCard. i ludzie kupuja "szczery bunt", za ktory Krzys kosi kase. Intelektualne zero, ale za to, sprzedajace sie. Miernota.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierdolisz miloner. Krzysztof to czlowiek wszechstronnie utalentowany, a do tego najnaturalniejszy na swiecie. Zazdroscisz mu inteligencji? Boli cie ze zwykly chlopak z ulicy chce wykrzyczec co go wkurwia. Prawda jest taka ze krzyczy glosem setek tysiecy podobnych do niego ludzi, mowi glosno to czego sie nikt do tej pory nie odwazyl powiedziec. Tyle

    OdpowiedzUsuń
  5. Panie Milioner, masz Pan absolutną rację. Od samego początku działania tego boys-bandu dla alternatywistów stała za tym chęć bicia kasy. Szczerość tego buntu o jakim CKOD śpiewali jest tak samo prawdziwa jak Irena Santor interpretująca kawałki Deutera czy Xenny. Już przy debiutanckiej płycie pojawiło się mnóstwo zarzutów dokładnie w tym tonie. Potem było juz tylko gorzej.
    Anonimie - jeżeli "zwykły chłopak z ulicy chce wykrzyczeć co go wkurwia" to nie robi tego dla BMG czy Sony Music. "mowi glosno to czego sie nikt do tej pory nie odwazyl powiedziec" ahahahahahahaha, słuchasz jakiejś muzyki poza CKOD? Jakaś scena HC/punk, cokolwiek?

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni