Parę miesięcy temu napisałem parę ciepłych słów o artyście ukrywającym się pod pseudonimem Chasing The Sunshine. Dałem kredyt zaufania mimo dość hm... kontrowersyjnej barwy głosu. Przed paroma godzinami w odtwarzaczu wylądowała debiutancka EP-ka kolejnego młodego zdolnego człowieka, dysponującego głosem o rozpiętości czterech oktaw. I niestety, ulubione są te bliższe falsetowi.
Bartek Wołyniec ma osiemnaście lat. I całkiem bogate bio jak na ten wiek. Dwa nieudane podejścia do szkoły muzycznej, obdarcie z marzeń o karierze w chórze szkolnym i... bramkarza! Staż w wielu zespołach o szerokim przekroju stylistycznym uczynił z niego multiinstrumentalistę. Pierwszego lutego miało premierę czteroutworowe wydawnictwo (producent Karol Schwarz!), na którym Bartłomiej ukazuje swoje folkowe oblicze.
EP-ka zaczyna się najsłabszym i najkrótszym utworem w zestawie. Hiper Sallad (podobno kpiący z Hyperballad Björk) to urocza, ale niczym niewyróżniająca się pioseneczka z galopującą gitarą akustyczną. Z racji wokalu wrzuciłem rzecz do szufladki z napisem "freak-folk". Przy czym w następnych minutach ugryzłem się z język za sprawą Another One. Posępny wstęp spowodował skojarzenia z dokonaniami mrocznych bardów z Songs: Ohia czy Wovenhand. Stężenie tęsknoty za wolnością w tym kawałku poraża. Gdyby tylko nie ten falset...
Do umiłowania The Place wystarczy pierwsze dwadzieścia sekund. Kapitalna solówka! I głos Bartka, którego wreszcie mogę słuchać z przyjemnością. A to dlatego, że czasami usuwa się na dalsze tło, robi za chórki i kreuje niesamowite pejzaże. Gdy wraca na pierwszy plan oczami wyobraźni widzę meczącą krowę Milkę. Z The Place w niezauważony sposób łączy się Pulse. I mamy przyjemność obcować przez cztery i pół minuty niemal z doskonałością. To zaginiony utwór Sigur Rós z ich najlepszych czasów. Gdy słyszę jak Bartłomiej skowycze Scare, I'm scared, dostaję dreszczy. Nieziemski utwór, który powoduje, że muszę odszczekać wcześniejsze słowa dotyczące możliwości wokalnych artysty.
Zjawiskowa EP-ka. Bez dwóch zdań. Osobiście nie przypadła mi do gustu maniera wokalna artysty, ale to wyłącznie mój problem. Zapewne większość po pobraniu płytki ze strony wytwórni, słuchając w skupieniu, uzna głos za duży walor tego wydawnictwa... Arrrghhh! Idę zjeść trującego grzyba :( [avatar]
Strona artysty: Myspace
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Mietall Waluś to specyficzna postać. Udało mu się kilka lat temu wstrzelić w rynek całkiem przebojową płytą zespołu Negatyw, wziął udział w ...
-
Przedstawiamy ósmą część cyklu We Are From Poland . Tym razem wyłącznie debiutanci! 01. Mela Koteluk : Spadochron/ demo { więcej } 02...
-
Cześć, rzadko sięgamy po narzędzie do badania opinii publicznej (może za rzadko?), ale czasem warto zapytać Czytelników, co najbardziej ce...
-
Jeśli lubicie kupować muzykę w wersji elektronicznej i jest to muzyka z gatunku tej recenzowanej na WAFP, to odpowiedzią na pytanie zadan...
-
A mogło być tak dobrze. Plug&Play to właściwie jedyny polski zespół pasujący do kategorii dance-punk. Wiadomo o co chodzi: o ostre gitar...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Orient jako towar egzotyczny, wnet abstrakcyjny, z tej samej półki co kurczak po tajsku w oryginalnej, super nad super-marketowej odsłon...
-
Podobno liczy się tylko piękne wnętrze, ale opakowanie może korespondować z wysoką jakością muzyczną płyty. Tak jest w przypadku trzech p...
to nawet niezłe jest!
OdpowiedzUsuńna żywo też wcale nieźle brzmi ;)
OdpowiedzUsuńbartek ma ciekawy głos. Dał małe koncerty w swojej szkole. Brzmiał jak na płycie, więc wiadomo, że nic nie zmienia, nie koryguje
OdpowiedzUsuńDobre dobre !
OdpowiedzUsuńSzykuje sie coś nowego od Bartka ,na Lemonjohn było coś o Albumie .
OdpowiedzUsuńTo jest to czego szukam w muzyce... Przenosi w trochę inny, surrealistyczny świat. Oby tak dalej...!
OdpowiedzUsuń