22 czerwca 2011

Letters From Silence: No Plain Shortcuts (Polskie Radio, 2011)


Oto płyta, która mi się podoba i nad którą mam ochotę się troszeczkę popastwić.

Duet Wawrzyniec Dąbrowski i Maciej Bąk mają na swoim koncie własnoręcznie wydaną EP-kę. Schludnie zaprojektowaną, z klimatyczną okładką. Tym, którzy nie lubią tradycyjnych nośników, zespół udostępnił swoje nagrania za free. Wydawnictwo zostało zauważone, wokół duetu podniósł się słuszny szum, posypały się nagrody, wyróżnienia i propozycje koncertowe. Skąd był już tylko krok do wydania pełnoprawnego debiutu. Ten właśnie ukazuje się na półkach sklepowych pod barwami Polskiego Radia. I mimo, że tak powinna wyglądać normalna ścieżka rozwoju młodych artystów, to dotychczasowi fani mogą się wydawać rozczarowani No Plain Shortcuts. Największa wada długograja - zawiera wszystkie sześć kompozycji z EP-ki. To połowa płyty! Różnice między poszczególnymi wersjami są właściwie do pominięcia. Owszem, słychać sprawną rękę producenta Leszka Kamińskiego, szczególnie w dynamicznych kompozycjach. Gdyby się uprzeć, to można by się doczepić ballad, które na self-titled brzmiały surowiej, ale bardziej wyraziście (chyba najbardziej skrzywdzono partie wiolonczeli w Sleeve). Mimo wszystko - to wciąż powtórka z rozrywki.

Ale skupmy się na premierowych utworach. Na szczęście muzycy pozostali przy ascetycznym elektryczno-akustycznym graniu. Gitara Macieja Bąka lubi czasami skręcić w stronę bluesa, dzięki większym możliwościom studia przybiera więcej barw - jednak w ogólnym rozrachunku to wciąż granie nasiąknięte północnym wiatrem. Choć w nowych utworach jest więcej optymizmu niż smutku. Numer 3 na płycie to dobry przykład. W Sitting On A Fence jest siła. Tu już nie ma konstrukcji niesionej pojedynczymi akordami. Tym razem obie gitary mają sporo do powiedzenia, przez cały czas pod powierzchnią kompozycji zbiera się burza, która wybucha w hałaśliwej końcówce. One More Day mógłby właściwie uchodzić za tzw. blusior, gdyby nie grunge'owy głos Dąbrowskiego i jego charakterystyczna, gardłowa mianiera. Tytułowa kompozycja to najbardziej pogodny utwór w twórczości zespołu. Próżno tu szukać melancholii, nostalgi i zadumy. To raczej manifest nawojujący do pozbierania się i podniesienia głowy. Trochę się nie mogę przekonać do Lost Beetween The Lines i Question Marks. Dobre wcześniejsze wrażenie nieco mąci Wawrzyniec. Facet ma kawał głosu i potrafi zaśpiewać jak rasowi hard-rockowi krzykacze, ale ta barwa jak dla mnie gryzie się z wypracowaną atmosferą szeptu i ciszy. O wiele lepiej mi się go słucha w mniej siłowym wydaniu. Same kawałki są OK i potwierdzają umiejętności kompozytorskie. Rozumiem - warto mieć w repertuarze numery, które na koncertach poderwą publiczność ze stołków, ale na płycie niszczą całą intymność. Może kiedyś duet znajdzie złoty środek?

No Plain Shorcuts to kolejny przykład debiutanckiej płyty, której szkodzi znajomość wcześniejszych, "demowych" nagrań. Ci, którzy po raz pierwszy zetkną się z twórczością Letters From Silence, będą przyjemnie zaskoczeni chłodno-ciepłymi dzwiękami płynącymi z głośników. Osoby, które zdążyły polubić stary repertuar, pomarudzą, pokręcą nosem i z Monday Morning na uszach spokojnie poczekają na następną odsłonę. Do usłyszenia! [avatar]

No Plain Shortcuts:



Strona zespołu: http://www.facebook.com/LettersFromSilence

Przeczytaj też Letters From Silence EP

4 komentarze:

  1. "Lost Between The Lines" jeśli już!

    OdpowiedzUsuń
  2. A możecie polecić coś więcej (niekoniecznie polskiego) w stylistyce Letters From Silence?

    OdpowiedzUsuń
  3. "Osoby, które zdążyły polubić stary repertuar, pomarudzą, pokręcą nosem i z Monday Morning na uszach spokojnie poczekają na następną odsłonę." - dokładnie!! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. nie łykam tego ani trochę

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni