16 września 2011
Marne Szanse: Cisza. Więcej. Oceany EP (wyd. własne, 2011)
Jestem żyjącym dowodem, że nazwa grupy ma znaczenie. EP-kę Marnych Szans ściągnąłem już dawno temu, ale przeleżała na dysku nawet nie rozpakowana. Widząc taką nazwę, automatycznie odkładałem przesłuchanie na później, nie spodziewając się wiele znaleźć w środku. O pliku przypomnieli sami artyści, poganiając z komentarzu do tekstu o roli nazwy w promocji zespołu (nie lubimy tego, oj bardzo).
Co mają do zaproponowania młodzi warszawiacy? Według ich własnych słów lubią łączyć rocka z tanecznymi rytmami. Wpływy są oczywiste. Bloc Party, The Killers, Franz Ferdinand. Czyli należy oczekiwać energetycznego grania, charakterystycznej perkusji, elektroniki dla smaku i przebojowych refrenów. W każdej z tych rubryk zespół może postawić ptaszka, dobrze odrobił pracę domową - teraz wystarczy sprawdzić czy udało się napisać hit na miarę Time Fuse SuperXiu.
Sprawdzamy Ciszę. Ok, jest dobrze. Gitarzysta gra z pazurem, perkusista wie co robić, by słuchacz zaczął tupać nóżką. Ale, ale! Co tu robi ten kiczowaty klawisz? Niedawno kręciliśmy nosem na podobny na EP-ce Vermones. Tutaj jest jeszcze gorszy. Dobrze, że wokalista Piotr Olczyk śpiewa na tyle energetycznie i z pasją, że ucho nie ma za dużo powodów, by wsłuchiwać się w detale. Kawałek Więcej musi zebrać więcej gromów. Znów syntetyzatory. Czy Piotr Gniadowski zna tylko parę zagrywek na krzyż? Już kapelom disco polo zdarzały się bardziej skomplikowane partie. Jeśli grupa chce koniecznie wykorzystywać ejtisowe klawisze, proponuję popatrzeć jak to robi np. SoundQ. A utwór zupełnie pogrąża tekst. Hm... już od wielu lat mieszkam na swoim i słysząc Kochana mamo/ Daj trochę kasy/ Koniecznie muszę mieć te adidasy to dalszą część mam ochotę pominąć. Nie mam nic przeciwko krytyce bezmyślnego konsumpcjonizmu, ale ten kawałek jest skierowany wyłącznie do nastoletnich słuchaczy. Starsi, choćby chcieli, nie znajdą w nim nic, z czym mogliby się identyfikować. Trzecia propozycja warszawiaków jest przyzwoita. Nie ma ewidentnych potknięć (nawet klawisze nie rzucają się za bardzo w uszy), ale też nie ma wzlotów i pod względem przebojowości Oceany ustępują utworowi pierwszemu.
Marne szanse na zawojowanie list przebojów? W takich przypadkach nigdy nic nie wiadomo. Zespół dopiero zaczyna i zaangażowania mu nie brakuje. Nie każdy daje się poznać jako obiecujący debiutant. Kto wie - może chłopaki się wyrobią i kiedyś napiszą piosenki, które rzucą na kolana. [avatar]
Strona zespołu: http://www.marneszanse.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
ależ oni są z warszawy, są lepsi od ckod, są z warszawy? o co wam chodzi?
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to jest skierowane do kogokolwiek. Tu wszystko jest złe. Nie grać tak!
OdpowiedzUsuńZło!
OdpowiedzUsuńomijać szerokim łukiem
OdpowiedzUsuńMi się zajebiście podoba/
OdpowiedzUsuńWczoraj byli w Roxy, zabawni ;) Fajne granie. Pozdro, Ala.
OdpowiedzUsuńI znowu. http://www.deezer.com/album/7885283
OdpowiedzUsuń