18 września 2011

Niedodźwięki: Koalicja w krainie czarów EP (wyd. własne, 2011)


Mateusz Boruszczak pod szyldem Niedodźwięki debiutował kilka lat temu w roli lo-fi singer/songwritera, z wszystkimi tego statusu niedoskonałościami. Był to debiut pozostawiający wiele do życzenia, po prostu niedojrzały. Nowa mała płyta Niedodźwięków to już zupełnie inna kraina czarów.

Mateusz występuje tu w roli opowiadacza, gawędziarza snującego wspomnienia z dzieciństwa. Pod względem tematyki Koalicja w krainie czarów lokuje się gdzieś pomiędzy Uwaga! Jedzie tramwaj a debiutem Sidneya Polaka. Z tej pierwszej płyty bierze realizm magiczny dziecięcych wspomnień, z drugiej dorosłe, czasem nostalgiczne, czasem cyniczne spojrzenie na własną przeszłość – i dokonuje jej rozliczenia. Teksty stoją na wysokim poziomie, operują niebanalnymi skojarzeniami, często posługują się grami słownymi (Być może faktycznie jestem jak Mały Książę/ No bo właściwie nie przeczytałem więcej książek/ Książeczek rzekłbym/ Jestem Książeczek). Paru osobom pewnie łezka się w oku zakręci na wspomnienie starożytnej konsoli Pegasus i jej roli edukacyjnej w życiu młodego człowieka.

Muzycznie to prawdziwy majstersztyk (pamiętając, że płyta powstała w domowych warunkach). Stonowane bity i gęsta faktura nałożonych na nie dźwięków tworzą bogatą, imponującą rozmachem przestrzeń muzyczną. Mamy tu gitarę, smyczki, dęciaki (na wiolonczeli i puzonie zagrali goście), sample kontrabasu – robi to spore wrażenie, zwłaszcza w pierwszej piosence Kwaśne śniadanie. To niejedyna na tej płycie chwila zachwytu. Banały z książek małych czarują surfową gitarą i basem splecionym z odległym szumem wiolonczeli, które kojarzą się z najlepszymi balladami Becka. W Pegazusie pojawia się chóralne dziecięce Hurra świetnie pasujące do tekstu o zaniedbywaniu szkoły na rzecz gier wideo. Miasteczko Bytów wprowadza w klubowy nastrój samplowanym kontrabasem i z hiszpańska brzmiącą gitarą. No i jeszcze Dobranoc – coś czuję tu inspirację Trickym i starym Massive Attack (Karmacoma?).

Mateusz nie jest wokalistą – nawet się nie sili na śpiewanie. Nie jest też nawijającym rymy raperem. Raczej opowiadaczem historii - i ta konwencja mi opowiada, ponieważ teksty są dobre i o czymś. Koalicja ukrywa jednak jeden rodzynek – smakołyk dla fanów talentu Iwony Skwarek (vel Rebeki), która pięknie zaśpiewała utwór Rubbish. Może i nie bardzo pasuje on do konceptu albumu, ale cóż to znaczy w obliczu tego głosu!

Zaskoczenie to mało powiedziane. Zupełnie po cichu wyrosła nam gwiazda domowego songwritingu na najwyższym poziomie. Trzeba posłuchać! [m]

Strona artysty: http://niedodzwieki.masz.to

Płyta również do pobrania w naszej strefie download.

1 komentarz:

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni