10 września 2011

Coverland World - polscy artyści śpiewają zagraniczne piosenki


W drugiej części naszego zestawienia coverów ruszamy w świat. Przeczytajcie i posłuchajcie, jak polscy alternatywni interpretują te bardziej i trochę mniej znane przeboje. W zestawie czeka mała niespodzianka :)

The Black Tapes: Sleeping In My Car (Roxette)
Zespół swój długogrający debiut nagrywał w Sztokholmie. Nie wiem czy to postanowienie wzięcia odwetu za historyczną niesprawiedliwość, ale grupa bezpardonowo rozprawiła się z kawałkiem najsłynniejszej reprezentacji szwedzkiego po(to)pu z przełomu lat 80. i 90. - Roxette. Energia, wściekłość, bunt i apoteoza nieskrępowanej wolności twórczej. Prosto w twarz, ale z rewelacyjnym efektem. Dla tego utworu warto przetrwać kilka minut ciszy po wybrzmieniu ostatnich dźwięków teoretycznie ostatniej kompozycji ich płyty. [av]

Something Like Elvis: Dad (NoMeansNo)
Pamiętam doskonale, jak wielkim kultem otoczony był hardcore'owy zespół NoMeansNo w czasach, gdy chodziłem do liceum. Przytrafiło mi się być na jednym z pierwszych koncertów SLE, kiedy w Krakowie supportowali braci Wright i zagrali właśnie ten numer. Ostre punkowe tempo, wściekła energia gitar i zaskakujące w tym kontekście brzmienie akordeonu zdefiniowało styl debiutujących w 1997 roku braci Kapsa i spółki. A ich wersja Dad jest chyba lepsza od oryginału. [m]

Gabriela Kulka: London Calling (The Clash)
Niezwykła, bajkowa wersja klasyka punk rocka z czasu eksplozji buntu i anarchii, roku 1979. Utwór jeszcze w stylu płyty Out, która otworzyła wokalistce drzwi do mainstreamu. A wracając do samej piosenki - Joe Strummer i Mick Jones z pewnością byliby zachwyceni tym wykonaniem. Z pewnością bardziej od informacji, że ich złowrogie słowa o nadciągającej katastrofie (a nuclear error) rozbrzmiewają w porze obiadowej z głośników centrum handlowego... [m]

Happy Pills: Allison (Pixies)
Happy Pills to skromny zespół, dlatego wziął na tapetę najkrótszą piosenkę Pixies (Bossanova, 1990). Utwór nagrany podczas sesji z niemieckim muzykiem Dirkiem Dresselhausem (aka Schneider TM) to esencja koledżowo-indierockowego grania. Prostota i fun. I jest krótszy od oryginału o całe cztery sekundy. A to już sztuka. [m]

Gentleman!: Love Is A Battlefield (Pat Benatar)
Michał Toś nie może się co prawda pochwalić tak oryginalnym głosem, jakim dysponowała Pat Benatar (przy okazji, wokalistka mająca polskie korzenie), jednak już samo zestawienie synth-popu lat 80. ubiegłego wieku ze współczesnym post-punkiem wypada interesująco. Piosenka w wykonaniu zespołu z Trójmiasta nabiera cech hymnu pokoleniowego. Aha, wideo do oryginalnej wersji znalazło się na liście stu najważniejszych teledysków w historii MTV, więc Gentleman! nie ma wyboru - ich pierwszy obrazek też musi być co najmniej przyzwoity :) [av]

Jan Malisz: Precious (Depeche Mode)
Tej przeróbki należy słuchać wyłącznie w słuchawkach! Tylko wtedy można docenić finezję partii instrumentalnych, harmonii i skomplikowanych minidźwięków. Wówczas powinno się nam udać dostrzec podobieństwo do oryginału, co na pierwszy rzut ucha wcale łatwe nie jest. Smaczku dodaje fakt, że Jan Malisz jest łemkowskim artystą ludowym. Zapewne człowiek nigdy przed nagraniem tego coveru nie słuchał Depeszów - dlatego jego wersja wypada porażająco. [av]

In The Name Of Name: Brainstorm (Hawkwind)
Brud, piach i pustynny wiatr. Rockowy pazur i przebojowy feeling. Garażowa szczerość i młodzieńczy luz. Oryginał z 1972 roku trwał 10 minut i często odlatywał w kosmos. Wersja ITNON zamyka się w trzech minutach i cały space-rock brutalnie sprowadza na ziemię! A jeśli ktoś pragnie posłuchać drugiej części nagrania – niech sięgnie po całą płytę tej efemerycznej formacji. [av]

Pl.otki: Wig (The B-52’s)
The B-52's to jeden z tych zespołów nowofalowych, które odcisnęły wielkie piętno na współczesnej muzyce pop. Przez niektórych lekceważony ze względu na śmieszne fryzury i kolorowe stroje (oraz napisanie piosenki do kiepskiej adaptacji Flinstonów) dostarczył światu całą kupę przebojów. Wig pochodzi z albumu Bouncing Off The Satellites z 1986 r., zamykającego radosny etap twórczości zespołu (podczas sesji nagraniowej na AIDS zmarł gitarzysta Ricky Wilson). Pl.otkom z Natalią Fiedorczuk na wokalu udało się odtworzyć beztroską atmosferę kompozycji, przenosząc nawet całkiem udanie charakterystyczne damsko-męskie wokalne przekomarzanki. [m]

Dick4Dick: Suckin’ On (Bon Jovi)
Jeśli ktoś sądzi, że Love Is Dangerous Dików było dziełem, przypadku niech posłucha niekonwencjonalnej (tekst!) przeróbki flagowego utworu Bon Jovi. Czy Jon Bon Jovi był prawdziwym samcem alfa? Are you kiddin’? [av]

Sex Bomba: Piosenka o sklonowaniu Johna Lenonna (The Beatles)
Piosenka, pochodząca z jedynej płyty tej zasłużonej formacji, która odniosła komercyjny sukces (Hallo to ja, 1999), jest dość luźną interpretacją klasycznego hitu Beatleasów Please Please Me i świetnym przykładem jak z pomysłem zrobić polski cover zagranicznej piosenki. Dowcipny tekst, zagrana z polotem melodia - po prostu kawał dobrej roboty. A przy tym utwór podtrzymuje starą polską tradycję tworzenia przebojów na bazie obcych utworów (przeboje Budki Suflera Cień wielkiej góry czy Noc komety). [m]

Orchid: Wicked Game (Chris Isaak)
Oryginał to przede wszystkim romantyczno cierpiętniczy głos Chrisa Isaaka. My mamy Natalię Fiedorczuk. Dziewczynie daleko od płaczliwości, jest kobieca, zmysłowa i zawadiacka. Na tyle, że zapomina się o pozostałych członkach zespołu. Teraz wypada czekać na polskiego Davida Lyncha, by użył tej piosenki do swojej Dzikości serca. Tylko kto zagrałby Lulę? [av]

Silver Rocket: Space Oddity (David Bowie)
Marsija i Tomek Makowiecki doskonale zdawali sobie sprawę, że charyzma Davida Bowiego jest nie do podrobienia. Kultowy przebój z 1969 r. po prostu zaśpiewali wkładając w to mnóstwo ciepła i emocji. A pozostali instrumentaliści z Mariuszem Szypurą na czele nadali kompozycji doskonały retro-sznyt. Dzięki temu koncept album Tesla pod koniec zyskał nieoczekiwany element hm... steampunkowy. Można pokusić się o stwierdzenie, że historia zatoczyła koło. Oryginał pojawił się w eterze tuż przed lądowaniem Apollo 11 na Księżycu. Nie tak dawno rząd USA ogłosił koniec ery wahadłowców kosmicznych... [av]

MoRF: Stripped (Depeche Mode)
Najbardziej „normalny” utwór na płycie ForMalina. Przy czym z pierwowzoru muzycy zaczerpnęli tylko linie melodyczne i tekst. Tło muzyczne tworzy duszna atmosfera sącząca się z psychodelicznej elektroniki, jazzującej trąbki, nielicznych rozedrganych gitarowych akordów i odgłosów pracujących maszyn. To ten sam ponury mrok, co na Black Celebration Depeszów, choć podany w zupełnie inny sposób. [av]

Tymon i Trupy: I Want You (She's So Heavy) (The Beatles)
Porwać się na taki numer może tylko głupiec lub muzyk dojrzały i pewny swoich możliwości. Tymon Tymański w roku 1996, kiedy ukazała się płyta jego zespołu Trupy Songs For Genpo, był już muzykiem ukształtowanym, a do tego w świetnej formie twórczej. Jego wersja łączy bluesowe frazy ze swobodą yassowych improwizacji, jednak ani na chwilę nie przegina, nie wychodząc zbyt daleko poza nakreślone przez oryginał ramy. W tej piosence (i tej wersji) jest ciągle moc! [m]

Lee DVD: Street Life (B.B. King)
Bardzo nietypowa wersja klasyka Króla Bluesa B.B. Kinga w wykonaniu „polskiej Yoko Ono”, ekscentrycznej i elektronicznej Lee DVD. Pierwowzór obecnie nie do wyguglania... [m]

Paristetris: Blue Velvet (Bernie Wayne/ Lee Morris)
Piosenka z lat 50., wykonywana przez wielu artystów, w tym Bobby'ego Vintona, amerykańskiego wokalistę polskiego pochodzenia, który wydał ją na singlu w 1963 r. Wersja Paristetris tylko przez 2,5 minuty trzyma się tamtego przesłodzonego retroklimatu, potem odlatuje w coraz bardziej psychodeliczne rejony, by zmienić się w rozedrganą melodię rodem z Miasteczka Twin Peaks. [m]

Wybór piosenek i teksty: [avatar], [m].

Pobierz składankę

Na okładce fragment obrazu Ammi Phillips Girl in Red Dress with Cat and Dog.

Mamy nadzieję, że się Wam podobało!

1 komentarz:

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni