9 września 2011

Coverland Polska – polscy artyści śpiewają polskie piosenki


Czy nagranie cudzego utworu na własne konto to forma hołdu dla wielbionego artysty, czy może rozpaczliwa próba zwrócenia na siebie uwagi znaną linią melodyczną? Czy cover to sztuka dla sztuki, czy wartościowe dzieło? Wierzymy, że można nagrać dobrą nową wersję kultowej piosenki i nieźle się bawić słuchając świeżych interpretacji ogranych do bólu przebojów. Dlatego przygotowaliśmy dla Was wafpowe zestawienie dobrze wykonanych coverów – do poczytania i posłuchania.

Alien Autopsy: Lucciola (Maanam)
Twórczość Maanamu jest na tyle różnorodna i uniwersalna, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Poznańscy Brytole wybrali anglojęzyczną wersję wielkiego przeboju pochodzącego z albumu Mental Cut z 1984 r. Zagrali go bez udziwnień, na charakterystyczną dla brytyjskiego post punka melodyjną nutę. Fajnie wykonany mostek po drugiej minucie przenosi tę nostalgiczną i dość mroczną piosenkę z epoki najczarniejszego PRL-u w nowe, imprezowe czasy. [m]

L.Stadt: Ain’t Got My Music (John Porter)
Oryginału Johna Portera do dziś słucha się z przyjemnością, mimo że od premiery Helicopters upływa właśnie 31 lat. Łodzianie z L.Stadt unowocześnili kompozycję nie gubiąc przy tym jej rock’n’rollowego pazura. Zadziorny riff, taneczny rytm, tłusta perkusja i zawadiacki wokal Łukasza Lacha. Wyszło na tyle przepysznie, że dalszy odsłuch płyty Wszystkie covery świata, na którym znalazło się to nagranie, wydaje się bezcelowe. [av]

Muchy & Halina Frąckowiak: Papierowy księżyc (Halina Frąckowiak)
Każdy zespół marzy o tym, by po wydaniu debiutanckiej płyty osiągnąć taki poziom histerii fanów, jaka stała się za sprawą Terroromansu. W tym czasie załoga Michała Wiraszki mogła wszystko. Na przykład sięgnąć po klasyczną popową kompozycję z 1987 roku, która w powszechnym mniemaniu niezalowej młodzieży uchodziła za szczyt obciachu. I zaprosić do jej wykonania gwiazdę sprzed lat. Co bardziej ciekawscy słuchacze mogą próbować znaleźć akustyczną wersję z 2006 roku nagraną podczas jednej z Offsesji w radiowej Trójce. [av]

Nosowska: Na całych jeziorach ty (Agnieszka Osiecka)
Jeden z wielu evergreenów autorstwa Agnieszki Osieckiej, wykonywany przez niezliczoną rzeszę artystów. Wersja Kasi Nosowskiej przygotowana na płytę Osiecka do spółki z Marcinem Macukiem nawiązuje bezpośrednio do patetycznego wykonania tej piosenki przez Teresę Tutinas z 1966 r. Rozmach i rozbuchana aranżacja przypomina o potężnej sile rażenia dawnych festiwali piosenki, jak Opole czy Sopot. A poza tym nieśmiertelna melodia i charyzmatyczny wokal Kasi - naprawdę godna zapamiętania wersja tego standardu. [m]

Big Day: Gdy kiedyś znów zawołam cię (Czerwone Gitary)
Dorobek twórczy Krzysztofa Klenczona jest bezdyskusyjny, ale umówmy się - pierwowzór to senna pościelówa wywołująca systematyczne ziewanie. W wykonaniu Big Day to gitarowa petarda, która w 2011 roku brzmi chyba lepiej niż w 1995. Niewykluczone, że właśnie dzięki tej piosence płyta Kalejdoskop sprzedała się w kosmicznym dziś nakładzie 100 tys. egzemplarzy. [av]

Soniamiki: Death Of A Surfer Girl (L.Stadt)
Czy to powiązania personalne (a nawet emocjonalne), czy też przekonanie o wybitności tego utworu sprawiły, że Zosia Mikucka zdecydowała się „skowerować” całkiem świeże nagranie łódzkiego L.Stadt. W jej wykonaniu zamienia się ono w ekscytującą dziewczęcą interpretacją podróż do krainy domowej elektroniki, aspirującą do miana tanecznego przeboju. [m]

Miss Hapen: Twoja Lorelei (Kapitan Nemo)
Najlepszy utwór Kapitana Nemo. Aż dziwne, że nie znalazł się na żadnym regularnym albumie, jedynie na późniejszych kompilacjach. Oryginalną kompozycję budują niezła linia melodyczna i kiczowate do bólu syntetyzatory. W wersji Miss Hapen nie uświadczymy żadnych topornych zagrywek. Rozedrgane histerycznie gitary nadają tej piosence dość złowrogiego blasku. Całkiem słuszny zabieg, gdyż według legendy Lorelei to zdradzona przez kochanka i zamieniona w syrenę dziewczyna, wodząca pod skały Renu na pewną śmierć niczego nie podejrzewających rybaków. [av]

Kości: Usta me ogrzej (Breakout)
Punkt wyjścia między obiema wersjami jest podobny - zmęczony głos wyśpiewuje tęskny tekst. Oryginał w drugiej części utworu swobodnie rozwija się w charakterystyczny dla Tadeusza Nalepy blues. Kości zrobiły to swojemu, psychodelicznie. Aż boję się pomyśleć, co mogłoby z tego wyjść, gdyby zespół zdecydował się rozciągnąć kompozycję o parę dodatkowych minut. I szacunek, że grupa zdecydowała się wybrać z płyty Blues właśnie ten utwór, a nie takie klasyki, jak Kiedy byłem małym chłopcem bądź Oni zaraz przyjdą tu. [av]

Renton: Stan pogody (Anna Jurksztowicz)
Muchom flirt z latami 80. udał się wyśmienicie. Rentonowi tak sobie. Piosenka wydaje się być nagrana na szybko, muzycy wyraźnie gdzieś się śpieszą. Nie zmienia to faktu, że Stan pogody A.D. 2008 powinien być żelaznym punktem rozrusznikowym każdej indie-prywatki. Ciekawostka: kojarzycie niedawną reklamę Tymbarku z okazji 75-lecia firmy? Z nową wersją Ktoś mnie pokochał Skaldów w tle? Z sympatycznym człowiekiem przy mikrofonie? Jak myślicie, kto to? [av]

Clapham South: Lipstick On The Glass (Maanam)
Urokliwa i odprężająca wersja przeboju Maanamu i znowu Mental Cut kręci się w naszym odtwarzaczu. Zimny nowofalowy rytm oryginału został zastąpiony miękką elektroniką, a ostry, natarczywy wokal Kory łagodnym, szepczącym głosem Ani Wojtaszek. Potwierdzenie wysokiej klasy debiutującego niedawno duetu Clapham South. [m]

Ścianka: Już nigdy (Tango) (Sława Przybylska)
Staroć straszliwa. Międzywojenne tango tandemu Petersburski-Włast rozsławione najpierw przez Verę Bobrowską, potem, pod koniec lat 50., przez nową gwiazdę muzyki rozrywkowej Sławę Przybylską. Charakterystyczna wymowa „ł” sprawia, że w tych pretensjonalnych słowach wyśpiewanych przez młodą wokalistkę tonie się momentalnie. Ścianka na wydanej w 2001 r. EP-ce z coverami Beatlesów, Lou Reeda i Deep Purple oddaje hołd nie tyle samej piosence, co raczej wykonaniu Przybylskiej, nasycając swoją wersję spatynowanym brzmieniem klawisza i dobrze wyćwiczonym śpiewem Cieślaka, który wypada tu jakby urwał się z czarno-białego filmu o tańczących białe tango kochankach. [m]

Pustki: Powietrze (Partia)
Jeden z najlepszych coverów, jakie znalazły się na płycie nagranej w hołdzie Partii. Pustki były wtedy na najlepszym etapie swojej kariery, czyli w fazie Do mi no. Ich wersja jest znacznie bogatsza aranżacyjnie od oryginału, mniej oczywista i rytmiczna, intryguje i wciąga drugim dnem. Magicznym sposobem Powietrze stało się utworem Pustek, a nie „po prostu coverem Partii”. [m]

Pomorzanie: Nadążyć chcę (Chochoły)
Pomorzanie wzięli na swoje barki (nie)wdzięczne zadanie przypomnienia dzisiejszej publiczności zakurzonych bigbitowych przebojów z lat 60. O grupie Chochoły pamiętają dziś pewnie tylko najbardziej zatwardziali kolekcjonerzy. Pomorzanie wykonali ten archaiczny numer z dużym szacunkiem dla oryginału, starając się utrzymać jego oldskulowy klimat. W efekcie otrzymaliśmy nagranie o wielkiej sile rażenia bezpretensjonalną melodią. [m]

Myslovitz: Historia jednej znajomości (Czerwone Gitary)
Nie wiem, na jakie zachody słońca spoglądali członkowie Czerwonych Gitar, wiem, że nadmorskie letnie wieczory w 1996 roku były parne, piasek parzył w nogi, a niknące za horyzontem słońce przybierało kolor purpury. Zespół Artura Rojka zdecydował się na odważny zabieg. Zwyczajowo w kowerowane piosenki artyści starają się tchnąć nowego ducha, ożywić stary materiał, natomiast wersja Myslovitz... dołuje. To nie mogło się udać, a jednak się udało. [av]

Pobierz składankę

Wybór piosenek i teksty: [avatar], [m].

Na okładce fragment obrazu Józefa Pankiewicza Portret dziewczynki w czerwonej sukni.

Jutro część druga – tym razem na tapetę weźmiemy zagraniczne piosenki wykonywane przez polskich artystów.

PS. Uprzejmie informujemy, że olaliśmy tagowanie utworów. Sorry :)

4 komentarze:

  1. a gdzie Gaba Kulka i Czezław Mozil z coverem "Co mi Panie dasz?"

    OdpowiedzUsuń
  2. jeszcze raz, bo widzę, że mi komentarz usunięto...Miss Hapen, a nie Happen

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni