22 maja 2014

Donikąd: Pory roku EP (wyd. własne, 2014)


Po takiej nazwie spodziewałbym się jakiegoś smętnego emo core lub pokazowo zbuntowanego punka. Ale nie. Ależ skąd. Bo oni grają takie ŁADNE piosenki.

Dominik Dudek i Paweł Świderski pochodzą z Kołobrzegu i swój muzyczny debiut zarejestrowali w całości w „domowym zaciszu”. Aż trudno w to uwierzyć, gdyż Pory roku to rozbuchany aranżacyjnie, wysmakowany indie pop. Panowie w swoich poczynaniach posunęli się tak daleko, że jeden z utworów (Zima) skomponowali w oparciu o kwartet smyczkowy.

Pamiętacie zespół (potem projekt solowy) Benagain? Te bezczelnie melodyjne, rozbrzmiewające dzwonkami i klawiszowymi smykami piosenki? Donikąd (trudno pogodzić się z tą nazwą) podążają podobną ścieżką, choć ich piosenki są łagodniejsze, bardziej melancholijne.

Ich interpretacja pór roku to słodkie melodie instrumentów akustycznych, pianina, smyczków. Do tego miękki, trochę zbyt mało charakterystyczny głos Świderskiego, który nadaje piosenkom sypialnianego charakteru (Wiosna). Ale duet nie ma zamiaru nikogo usypiać. Kompozycje zbudowane są na zasadzie cicho - głośniej - kulminacja. Finał Lata zaskakuje zniekształconym brzmieniem syntezatora, znacząco kontrastującym z krystalicznym dźwiękiem gitary. W Zimie minimalistyczna formuła fortepianowej ballady wybucha przejmującym grande finale kwartetu smyczkowego. W najbardziej konwencjonalnej piosence Jesień duetowi udało się wykreować magiczną atmosferę za pomocą prostego motywu wiolonczeli i chórku. EP-kę wieńczy instrumentalna Repryza. I znowu, przez kilka minut wsłuchujemy się w narastający ambient, który pod koniec nabiera postrockowej mocy pozostawiając słuchacza w stanie przyjemnego rozkojarzenia.

Znikąd, ale na pewno nie donikąd. Obiecuję sobie czujnie wypatrywać kolejnych przejawów artystycznej działalności kołobrzeżan. To, co zaprezentowali na swojej pierwszej małej płycie, zdecydowanie zasługuje na uwagę i atencję. [m]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni