29 maja 2014

WPP84: Weltschmerz EP (Please Feed My Records, 2014)


„Kochanie, nie smucę się, więc serce Ci nie pęknie” – tak zapewne brzmi odpowiedź adresatki, do której wyśpiewuje groteskową frazę Wojciech Brożek kryjący się pod przypominającym tajny kod szpiegowski pseudonimem WPP84*. Być może to rodzaj zabezpieczenia wynikający z lęku przed odrzuceniem, jednakże nie taki szyfr straszny skoro nawet z reguły niełamliwa Enigma w końcu uległa rozkodowaniu pozbawiając po drodze zębów niejednego kryptologa.

Zrozumieć ideę, to pierwszy klucz do skutecznego deszyfrowania zakodowanych muzycznie treści. Płyta opatrzona romantycznym tytułem Weltschmerz swoimi elektronicznymi pulsacjami niczym igłą przekuwa nie tylko Werterowskie serca, lecz nawet te z epoki kamienia. Chyba że kształt mylący i zamiast serca słuchacz ma pięściaka, którego jedynie filetowanie mięsa doprowadza do uronienia małej, krokodylej łezki. Kordianowska setka bólów (Sto we mnie żądz, sto uczuć, sto uwiędłych liści) zwielokrotnia się z każdym kolejnym utworem, doprowadzając słuchacza-wędrowca drogą krzyżową wprost nad zachmurzoną przepaść mórz Friedricha.

Idąc dalszymi wskazówkami należałoby poznać sposób muzycznego okablowania utworów kodujących, a także zaznajomić się z ich charakterystyką, stroniącą daleko od nudności jak po flakach z rycynowym olejem. Sensucht przepełnia pokój z dalekiego Wschodu, po to, by w połowie utworu od słów Gorzów to nie jest duże miasto pokój stał się niepokojem Bliskiego Wschodu, pokryty brzmieniami imitującymi swoją gęstą konsystencją szmery, szumy. Tłem dla krótkich, syntetyzowanych motywów są długo wybrzmiewające dźwięki rozszerzające źrenice wrażliwości i poczucie niebezpieczeństwa pozostające w obręczy wypełnionej pigmentami pulsujących mikrostruktur muzycznych. Słyszalne jest to nie tylko w Sensucht czy melodramatycznym KNSSBMSPWTG, ale także w pozostałych kompozycjach. W opozycji do „gładkiego” KNSSBMSPWTG, którego tok muzyczny przebiega niemalże jak po maśle, stoi przytłumiony Weltschmerz pełen przeszywających chropowatości - niczym nawierzchnia polskich jezdni.

Nie rozszyfrowałem może Enigmy i może nigdy nie polecę do Tajlandii, co nie oznacza, że wcale nie cierpię jak Maria Peszek w Bangkoku słuchając WPP84. Jednakże owo cierpienie nie wynika z jakichkolwiek wad materiału muzycznego - raczej z emocji, jakie wywołuje.
Czuję, więc słyszę, a usłyszane sprawia przyjemność, bo tak rozkosznie smutne. [Adrian Matuszak]



*Znany czytelnikom WAFP z rozlicznych gorzowskich składów akustyczno-elektryczno-elektronicznych jako Waćpan P.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni