Wiosna wiosną, a my wciąż mamy małe porachunki z dwa tysiące czternastym.
Dariusz Car: Return To Love (Przystanek Jezus)
Dariusz Car jest wokalistą białostockiego Pokraka. To człowiek o dość niespotykanej i ciekawej barwie głosu. Macierzysta grupa zapowiada na ten rok nowy album, Car znalazł chwilę wolnego czasu, by nagrać dziesięć solowych kompozycji. Proponuje lżejszą odmianę alt-rocka niż współpracując z kolegami. Dość często opartą na wyraźnym motywie przewodnim fortepianu i brzmieniach akustycznych.
Z takim głosem facet potrafi wiele. Mimo że wszystkie kawałki cechuje średnio-wolne tempo i tak naprawdę wszystkie są podobne do siebie, to jednak te czterdzieści minut leci gładko i bezboleśnie. Car lubi dość finezyjne melodie, jego głos odpowiednio drży wyśpiewując teksty, co dodaje piosenkom dodatkowych niuansów. Jest trochę patetyzmu, być może związanego tematycznie z profilem wydawcy (choć poza numerem Resurrected zupełnie tego nie słyszę), melancholii, smutku i radości życiowej.
Nie wymienię tu żadnego utworu wyraźnie odstającego od reszty, gdyż takowego nie ma. Poniżej jest teledysk do utworu promującego płytę. Reszta jest bardzo podobna - jak komuś podejdzie, może całość brać w ciemno.
Strona artysty: https://www.facebook.com/car.return.to.love
Lesers Bend: Ludzie wędrowni (Genital Sector Music)
To już siódme wydawnictwo tego wciąż znanego tylko nielicznym bandu z Bielska-Białej. Ludzie wędrowni raczej nie zmienią obecnego status quo grupy. Z kilku powodów. Siłą kapeli są mocno poetyckie teksty perkusisty Łukasza Jarosza. Choć to poetyka bliska poezji śpiewanej. A przynajmniej ubrana w linie melodyczne często stosowane w tym gatunku. Same teksty są nierówne - od oklepanych metafor (Biel) do tych uzurpujących sobie prawo opowiadania o świecie w sposób bardziej finezyjny (Lustra).
Ale nie w tym rzecz. Panowie umieścili na płycie sześćdziesiąt minut premierowych dźwięków zamkniętych w szesnastu piosenkach. Niestety, w bardzo nierównych piosenkach. A to przytrafi im się Stare Dobre Małżeństwo (Motyw), a to dość banalny rock środka (Mgnienie) czy wyświechtane indie-srindie (Jeziora). Ale, na odmiennym biegunie, znajdują się rzeczy arcyciekawe! Shoegaze'owa Pełnia. Chmura z świetnym przewodnim riffem, post-rockowe Cyklameny, progresywne Gdziekolwiek czy lekko nowofalowe Pozycje.
I chyba owa wszechstronność jest największym zabójcą płyty. Nie we wszystkim Leserom jest do twarzy, nie w każdej działce wokal Radka Ozgi się sprawdza. Dlatego, by darzyć Ludzi wędrownych jak największą sympatią należy samemu sobie poucinać ok. 20 minut materiału. Mój przepis podpowiedziałem, ale możliwych kombinacji jest znacznie więcej.
Strona zespołu: https://www.facebook.com/lesersbend
Oczi Cziorne: Aoeiux (Sopocka Odessa)
Przyznam się bez bicia: słyszałem dużo dobrego o tych śpiewających paniach, ale nigdy wcześniej ich muzyka nie zagościła w mym odtwarzaczu. Jakoś nie było okazji. Dlatego podszedłem do odsłuchu Aoeiux bez ciśnienia, bez pytań czy come back po latach był potrzebny i jak Oczi Cziorne uniosły brzemię własnej legendy. A skoro nigdy nie zadałem takich pytań, więc na nie tu nie odpowiem.
Wrażenia z płyty jak najbardziej pozytywne, ale bez odczucia obcowania z czymś świeżym i nieznanym. Od czasu „debiutu” minęło trzynaście lat, a to właściwie przepaść. Dziś podobne dźwięki wychodzą spod wielu rąk; najbliżej Oczom jest trio Dagadana. Nie zmienia to faktu, że Aoeiux jest bardzo przyjemną płytą. Niesamowicie kobiecą, zmysłową i stylową. Cały ten smooth-jazz ozdobiony fletem, zamszowymi klawiszami i dobrze brzmiącą perkusją potrafi wciągnąć i zatopić w fotel. Ach te wokalizy, chórki, wzajemne przenikanie się i uzupełnianie głosów... Cóż, kobiety jak to kobiety, potrafią w mgnieniu oka rozkochać facetów (Zmyślona podróż, Natręctwa), poplotkować o niczym (Cień dymu), ale też i pokazać pazurki (Kajdany). Tak, Aoeiux to kwintesencja kobiecości!
Strona zespołu: https://www.facebook.com/OcziCziorne
Tymon & The Transistors: Rock'n'Roll (Agora)
Niezmordowany Tymon Tymański na najnowszej płycie przerabia historię rock'n'rolla od Elvisa Presleya do Queen of the Stone Age. Kultowe songi, ważne dla lidera, zostały poddane jego zwichrowanej wyobraźni i zinterpretowane na nowo. Niestety, zanim posłuchałem płyty było mi dane wybrać się na koncert Transistorsów promujących owo wydawnictwo. Dlatego płytą jestem zawiedziony, gdyż studyjne wersje pozbawione są zadziorności, błazenady i improwizowanej otoczki, którą poznałem w wydaniu live. Czy więc to zła płyta? Nie, bynajmniej. Tylko taka grzeczna i zachowawcza.
Słabość Tymona do Beatlesów jest powszechnie znana i słychać ją wyraźnie na Rock'n'Rollu. Np. w The Last Time Stonesów (!). Choć najlepsze wersje to te, do których zaprosił Natalię Przybysz. Ok, Space Oddity nie da się spieprzyć i wychodzi zawsze co najmniej przyzwoicie, ale takie My Back Pages kojarzy mi się z posągowością Vowoki, a Come As You Are Nirvany jest intrygujące w swojej kuriozalnej bossanowatej wersji! Na osobną uwagę zasługuje duet z Katarzyną Nosowską w Autopilot QOTSA. Nie tyle ze względu na liderkę Heya, a zastosowaną elektronikę i „chropowatość”. Świetna rzecz.
Tak więc Rock'n'Roll jest ciekawym wydawnictwem, wartym poznania, choć obcowanie z tą płytą będzie raczej jednorazową przygodą.
Strona zespołu: https://www.facebook.com/tymonandthetransistors
Z rokiem ubiegłym rozliczał się [avatar]
Lesers Bend : "poetyka bliska poezji śpiewanej" co to za matołek pisał?
OdpowiedzUsuńA kiedy w ostatkach będzie WOW - WOW? :)
OdpowiedzUsuń