Dziś trochę inaczej, bo nie o muzyce. Dowiedziałem się niedawno o inicjatywie serwisu krytycy.pl, która jest kolejnym sposobem na biznes w Internecie, ale też ciekawym eksperymentem, w którym mam wielką ochotę wziąć udział. O co chodzi? W skrócie mówiąc o wykorzystanie blogów jako nośnika reklamy, PR-u, pozytywnego przekazu. Spokojnie. Nie chodzi o kryptoreklamę czy nachalne naciąganie czytelników bloga na kupno jakiegoś produktu. W kampaniach prowadzonych przez serwis krytycy.pl obowiązują jasne zasady etyczne. To bloger sam wybiera temat, o którym chce pisać, sam też ustala stawki za tekst. Reklamodawca nie ma prawa narzucić blogerowi opinii ani stylu, w jakim tekst ma zostać napisany. De facto oznacza to, że reklamodawca płaci autorowi bloga tylko za zainteresowanie jego ofertą.
Okazuje się, że to się opłaca (czy naprawdę, to się dopiero okaże) obu stronom. Bloger dostaje pieniądze za pisanie – czyli za swoją pracę. Nie oszukujmy się, blogi coraz bardziej się profesjonalizują. Takie jest działanie rynku – czytelnicy wracają na te blogi, które są prowadzone rzetelnie, często aktualizowane, które po prostu traktują ich poważnie. A to dla autora (lub autorów) poważne wyzwanie – dążenie do profesjonalizmu pochłania coraz więcej czasu i energii. To fakt. Dlaczego więc blog nie miałby na siebie zarabiać? Banery, reklamy kontekstowe to już codzienność na większości stron internetowych. To kolejna forma reklamy, różniąca się jednak od wymienionych największym spersonifikowaniem. To krok dalej od bezosobowych, generowanych automatycznie reklam kontekstowych Google. I tu docieramy do korzyści dla reklamodawców. Dlaczego opłaca im się płacić blogerowi? Ponieważ docierają w ten sposób do ściśle określonej grupy odbiorców. Ponieważ renomowany blog oznacza autorytet i znacznie większą siłę oddziaływania niż głupia reklama w TV skierowana do wszystkich, czyli do nikogo. To ma sens, prawda?
Oczywiście wszystko to na razie piękna teoria. Zgodziłem się zostać królikiem doświadczalnym i wypróbować działanie tego systemu na sobie – i przy okazji na Was, drodzy czytelnicy (vel readers :)). Możecie się z tym zgodzić lub nie. Każda opinia będzie dla mnie ważna.
Jeszcze jedno. Istotną cechą tego systemu jest informowanie w tekście, że ma on charakter komercyjny i powstał na zlecenie serwisu krytycy.pl. I to jest moim zdaniem najważniejszy punkt zabawy. Oznacza bowiem, że zabroniona jest reklama ukryta, podstępna i nieuczciwa. Każdy tekst zlecony zostaje specjalnie oznakowany – również po to, by fachury z krytycy.pl mogli badać efekty prowadzonej kampanii. [m]
Więcej informacji: http://www.krytycy.pl/
Okazuje się, że to się opłaca (czy naprawdę, to się dopiero okaże) obu stronom. Bloger dostaje pieniądze za pisanie – czyli za swoją pracę. Nie oszukujmy się, blogi coraz bardziej się profesjonalizują. Takie jest działanie rynku – czytelnicy wracają na te blogi, które są prowadzone rzetelnie, często aktualizowane, które po prostu traktują ich poważnie. A to dla autora (lub autorów) poważne wyzwanie – dążenie do profesjonalizmu pochłania coraz więcej czasu i energii. To fakt. Dlaczego więc blog nie miałby na siebie zarabiać? Banery, reklamy kontekstowe to już codzienność na większości stron internetowych. To kolejna forma reklamy, różniąca się jednak od wymienionych największym spersonifikowaniem. To krok dalej od bezosobowych, generowanych automatycznie reklam kontekstowych Google. I tu docieramy do korzyści dla reklamodawców. Dlaczego opłaca im się płacić blogerowi? Ponieważ docierają w ten sposób do ściśle określonej grupy odbiorców. Ponieważ renomowany blog oznacza autorytet i znacznie większą siłę oddziaływania niż głupia reklama w TV skierowana do wszystkich, czyli do nikogo. To ma sens, prawda?
Oczywiście wszystko to na razie piękna teoria. Zgodziłem się zostać królikiem doświadczalnym i wypróbować działanie tego systemu na sobie – i przy okazji na Was, drodzy czytelnicy (vel readers :)). Możecie się z tym zgodzić lub nie. Każda opinia będzie dla mnie ważna.
Jeszcze jedno. Istotną cechą tego systemu jest informowanie w tekście, że ma on charakter komercyjny i powstał na zlecenie serwisu krytycy.pl. I to jest moim zdaniem najważniejszy punkt zabawy. Oznacza bowiem, że zabroniona jest reklama ukryta, podstępna i nieuczciwa. Każdy tekst zlecony zostaje specjalnie oznakowany – również po to, by fachury z krytycy.pl mogli badać efekty prowadzonej kampanii. [m]
Więcej informacji: http://www.krytycy.pl/
jako początkujący writer tego blogu wyrażam chęć wzięcia udziału w akcji . pzdr.
OdpowiedzUsuńJestem sceptyczny. Ten pomysł bynajmniej nie oznacza, że zyskują blogerzy. Zyskuje ten, co się reklamuje, bo może nająć setkę bloggerów. Ich zysk jest odwrotnie proporcjonalny do fermentu jaki wywołali wokół produktu i to jego właściciel zbija krocie. Ten trend oznacza per capita merkantylizację pasji. Tak to ujmę. Bowiem jeśli pisałeś do tej pory z poczucia wewnętrznej potrzeby, jakiegoś głodu, to teraz będziesz pisał z chęci zarabiania. Czy to złe, skądże znowu, lecz fatalne jest to, że my nie uświadamiamy sobie wagi tej zmiany jaka w nas zachodzi. Nie jesteśmy świadomi, jak uczestniczymy bezwolnie w potężnym procesie utowarowianie wszystkiego. Czy zdajesz sobie sprawę, że na początku ludziom płacono za noszenie nazwy firm na ubraniach. Dzisiaj to ludzie płacą.
OdpowiedzUsuńChcą być chodzącymi reklamami.
Wracając do zarabiania. Jeśli jest to indywidualny wybór, to ok, jeśli wpisuje się w ogólny trend to ja jestem przeciw. Nim się obejrzymy będziemy czytać, tych co nie piszą, lecz tych, którzy zarabiają pisaniem.
jah, dzięki za mądrą i wyważoną wypowiedź. z mojej strony tylko tyle - na pewno nie zależy mi na kasie aż tak, żeby być na każde zawołanie byle jakiej firmy, która chce zareklamować swój coolerski napój energetyzujący czy sprężynujące adidasy z podświetleniem. sam jestem ciekawy czy pojawią sięjakies sensowne propozycje. gdyby np. zgłosił się producent dobrego sprzętu grającego, i chciał przeprowadzić test konsumencki drogiego odtwarzacza mp3... wtedy to miałoby sens. na pewno jednak nie będzie pisania o byle czym, zapewniam. jeśli ten program nie spełni moich oczekiwań, wycofam z niego blog, so don't panic:)
OdpowiedzUsuń