31 października 2007

Eluktrick: Alergenic EP (wyd. własne, 2006)

Mało brakowało, a przegapiłbym ten niezwykle ciekawy debiut. Przez nikogo nie nagłaśniana EP-ka zespołu Eluktrick. Kapela nietypowa, bo założona przez Amerykanina mieszkającego w Krakowie, Thymna Chase’a, wokalistę i klawiszowca. Decyzja o założeniu zespołu zapadła w jednej z krakowskich knajp, a w procesie decyzyjnym udział wziął autochton, ukrywający się pod pseudonimem Tchecky Limo, grający na gitarze. Skład uzupełnili: Rafał (perkusja) i Łukasz (bas).

Takiej muzyki nie ma zbyt wiele na krajowym podwórku. Mroczna, pełna pogłosów, niepokojących wokali, klawiszowych plam i agresywnych uderzeń gitary. Narzuca mi się kilka skojarzeń: The Birthday Party, polski Serpent Breat (ktoś pamięta?) i wreszcie Doorsi. Chase ma charyzmę i diabła w głosie. Jeśli dodamy do tego intrygujące, głęboko wciągające kompozycje, to... mamy idealną ilustrację dramatycznej polskiej złotej jesieni, pełnej jaskrawych żółci i czerwieni i smagającego chłodem deszczu. Płytkę rozpoczyna Taking It Easy – skąpany w ostrym klawiszowo-gitarowym sosie, z przetworzonym wokalem (trochę tu The Strokes), daje mocnego kopa na otwarcie. Drugi na liście jest mój ulubieniec, In Ten Cities Eye. Wokal przyprawia mnie o lodowate ciarki. Seventh Second to z kolei intensywny trans i doorsowskie pasaże klawiszy. Mroczny trip za sprawą utworu tytułowego. I na koniec Spotless Sunshine, który kojarzy mi się z norweską Madrugadą.

Bardzo interesująca muzyka. Choć na pewno nie wszystkim się spodoba, bo wymaga sporego skupienia. I widzenia w ciemności. [m]

Band site:
www.eluktrick.com
ver. polish / english / german

1 komentarz:

  1. dorzuciłbym do podanego przez Ciebie zestawu cech podobieństwo, momentami, do Ścianki. Szkoda, że nie poszli bardziej w stronę bardziej magicznego Falarka...

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni