21 maja 2010
Kim Nowak: Kim Nowak (Universal, 2010)
Dostałem w ryj i chcę jeszcze.
Kto by przypuszczał, że honoru rokendrola będą bronić znudzeni hiphopowcy. Przyznam się szczerze, nigdy nie darzyłem sympatią twórczości Fisza czy Tworzywa Sztucznego. Wiecie, to bełkotliwe nawijanie bez ładu i składu. Jakoś mnie to nie bierze. Aż tu nagle! Jak grom z jasnego nieba – Kim Novak*! Zapewne fani braci Waglewskich zaskoczeni nie byli, ale jako się rzekło, na koncerty hiphopowe tych panów nie chodzę. W tym czasie Fisz i Emade ponownie nabrali ochoty do żywego gitarowego grania. Skumali się z Michałem Sobolewskim, który za swojego mistrza uznaje Jimiego Hendriksa. I w trzy dni nagrali płytę. Tylko Rock is back, uciekajcie popeliniarze!
Jeśli prawdą jest, że materiał został zarejestrowany w trzy dni, to szacun. Naprawdę brzmi to przemocarnie i co najważniejsze, wcale nie ubogo. Kompozycje są zapełnione dźwiękami na pierwszym i na drugim planie – mimo skromnego instrumentarium (gitara, bas, perkusja, okazjonalnie klawisze) dzieje się tu bardzo dużo. A teraz nadeszła pora na skojarzenia. Wymienię kilka dobrych, czasem starych zespołów, więc kto ma braki w edukacji, niech skrzętnie notuje. Chłopaki nie ukrywają inspiracji rockiem starej daty, przede wszystkim z lat 60., ale w ich piosenkach słychać właściwie wszystkie dekady gitarowego rzeźbienia. Szczur zaczyna się apokaliptycznym riffem zaczerpniętym z wczesnych nagrań Black Sabbath, by po chwili przeskoczyć do lat 90. i zapodać transowy czad Rage Against The Machine. Grom to wycieczka w lata 70. i ciężki, wyklaskiwany rytm, którego pozazdrościliby muzycy Wolfmother czy Black Rebel Motocycyle Club. AAA! - zaginione dwie minuty Nowej Rockowej Rewolucji początku XXI w., numer jak z repertuaru The Hives. W Dresie klasyczny brud Kinksów zderza się czołowo z melodyjnym hałasem The Strokes. Spacer to jakby coś z akustycznego repertuaru Jacka White’a i The Raconteurs. Biegnij atakuje rozwrzeszczanymi gitarami machobandów z południa Stanów. W Pistolecie słyszę coś z naszego Von Zeita, no i te cudne „becking vocals”**! A wyciszone fragmenty Urodzin mają w sobie coś z klimatu piosenek Ścianki. Cała galeria dobrych kapel nam się pojawiła, ale to dobrze, bo rock to muzyka ciągłości. Tu wszystko jest powiązane z tradycją, kolejne pokolenia muzyków czerpią z bogatego źródła klasyki, dorzucając czasem coś od siebie.
Kapitalne jest to, że mimo tych wszystkich surowizn i brudów wynikających z nagrania na setkę, materiał wypada nie tylko piekielnie energetycznie, ale i przebojowo. Te piosenki podrywają na równe nogi, dają w twarz, rzucają o ścianę. Panowie jednak nie tylko produkują hałas, potrafią też zwolnić i rozsiać nieco psychotyczny nastrój, jak w porażającym morderczym klimatem Nożu. I jeszcze coś: wreszcie podoba mi się wokal Fisza. Bo Bartek tu śpiewa, wrzeszczy, skanduje – i wychodzi mu to zajebiście. Do tego teksty – zwarte, zamknięte historie, napisane tak, że słucha się je bez uczucia zażenowania, towarzyszącego często obcowaniu z muzyką młodych kapel.
Obłęd w trampkach. Póki co jedna z najlepszych gitarowych płyt tego roku. Podekscytowany czekam na koncert na tegorocznym Offie. [m]
Dres:
Strona zespołu: http://www.myspace.com/kimnowak
* Kim Novak była gwiazdą kina amerykańskiego lat 50. i 60., uznawaną za główną rywalkę Marylin Monroe.
** To nie błąd. Chodzi o artystę Becka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
Świetna płyta! Waglewscy po raz kolejny pokazali klasę!
OdpowiedzUsuńTak mogliby brzmieć The White Stripes, gdyby zatrudnili basistę. Mięsna rzecz!
OdpowiedzUsuńDo skojarzeń dorzuciłbym QOTSA w Rekinie.
OdpowiedzUsuńnie ufam tej płycie.. To film fabularny o rock and rollu z top gwiazdami w głównych rolach, a nie dokument z archiwalnymi zdjęciami wcześniej niepublikowanymi. Oczywiście wyrazy szacunku za pracę i ciekawe historie. Tylko co mam zrobić że nie ufam... tak to jakoś czuję.i trampki to są raczej te z dobrych sklepów a nie chińskie z rynku...nie czuć gumy i śmierdzących skarpetek.
OdpowiedzUsuńJednak wycofuję się z poprzedniego komentarza. W sumie ok. Przecież częściej oglądam fascynujące fabuły niż nudne dokumenty a i w trampkach i skarpetkach lepiej chodzić lepszych i nieśmierdzących.Niech robią dzieciaki furorę! Więcej rocka and rolla tym lepiej i w głowach i na ulicach za dużo jest sportowych ubrań
OdpowiedzUsuńto już nie są dzieciaki, a im starszy jesteś, tym bardziej doceniasz zalety markowych skórzanych butów :)
OdpowiedzUsuńszacunek to się należy przede wszystkim Michałowi Sobolewskiemu, którego z łaski swej bracia W. przyjęli do zespołu i który zapewni im splendor krytyków i aletrindiechinydzieciarów. Spryciarze:]! ja też temu nie ufam o
OdpowiedzUsuńMichał Sobolewski - TAK! ŚWIETNY!
OdpowiedzUsuń