16 sierpnia 2012
Plum: Emergence (Ampersand Records, 2012)
Po złapaniu wiatru w żagle na Hoax, poznańskie trio nową płytą dokłada swoje trzy grosze do definicji wina.
Poniższy tekst technicznie nie jest recenzją, a próbą polemiki z opinią Andżeliki Kaczorowskiej opublikowanej na Niezalu Codziennym. Autorka docenia umiejętności techniczne zespołu, przytakuje nieszablonowej inspiracji amerykańską alternatywą lat 90. ubiegłego wieku i przyklaskuje zwrotowi ku bardziej melodyjnej stronie gitarowego hałasu. Ale także wygłasza znamienne: ale ja dokładnie wiem kiedy i jak wyjedzie gitara oraz co się stanie na ich najnowszej płycie. I jest w tym stwierdzeniu sporo racji, pod warunkiem, że plumowe granie będziemy rozpatrywać w kategoriach, w których brakuje miejsca na słowo finezja.
Każdy trzydziestoparoletni miłośnik Sonic Youth zdążył się w swoim życiu nasłuchać setki gitarowo-alternatywnych zespołów. Tych lepszych i tych gorszych. Niektóre z nich sprzężenia i piski potrafiły ubrać w melodie, inne wyrabiały sobie renomę agresywnością brzmienia i przekazu. Plum na pierwszych trzech płytach byli megaalternatywni. Cięte riffy, bulgoczący bas, poszatkowane metrum i skandowanie zamiast śpiewu. Wszystko co charakteryzowało radiową piosenkę stanowiło antypunkt odniesienia dla pełnych gniewu muzyków. Złem była nawet punkowa prostota - math rock nie uznawał żadnych łagodzących formalizm kompromisów.
Koniec klikuletniej przerwy w działalności zespołu zaowocował przełomowym Hoax. Albumem, który był rezultatem superpozycji wniosków muzyków z setek przesłuchanych płyt. Już nie gniewali się na melodię, zobaczyli korzyści w złagodzeniu brzmienia i wypłynięciu na szersze, nieeksploatowane dotąd wody. Emergence jest naturalną drogą ewolucji. Być może bracia Piekoszewcy w jesuslizardowej stylistyce usłyszeli już wszystko, co chcieli usłyszeć. Ale wciąż pozostał w nich duch przekory. Być może kompozycje z Emergence brylują niczym młode byczki w sali gimanastycznej amerykańskiego college'u z drugiej połowy ubiegłego wieku. Być może, jak chce Kaczorowska, wiadomo kiedy wyjedzie dana gitara - ale na pewno nie można przewidzieć, jak to zrobi. Drużyna Piekoszewskich jest zbyt inteligentną bestią, nawet dla osłuchanego zgreda, i w wielu momentach potrafi zmylić.
Myli, a właściwie zwodzi, sekcja rytmiczna. Poznaniacy z płyty na płyty podkręcają tempo i grają coraz równiej. A energetyczny, choć prostolinijny riff, usypia czujność. Dlatego dość łatwo przegapić madchesterowskie okruchy w The Wrong Man czy psychodeliczne skoki w bok w M.A.R.C.H. Zestawienie ze sobą motorycznego Emergence z pełzającym Loner świadczy o wciąż otwartych głowach muzyków. Nie sposób zapomnieć łobuzerskiej melodii The Blinking Eye czy abstrakcyjnego Stylish Monk. I muszę w końcu powiedzieć o tej finezji. Plum to już nie tylko surowy rock o matematycznym rodowodzie. Owszem, sekcja rytmiczna chodzi jak w zegarku. Ale co robi pierwszoplanowa gitara? Kiedy tylko może wymyka się rytmowi, żyje własnym życiem, przywdziewa różne maski. Jeśli Andżelika Kaczorowska naprawdę potrafiła przewidzieć JAK wyjeżdżają gitarki - chylę czoła.
By być sprawiedliwym - środek płyty przynudza. Płyta zyskałaby, gdyby zostawić dziesięć kawałków. The Gray, Trust Me, Who Is Mad? - tym utworom brakuje szelmowskiego uśmieszku Gary'ego Oldmana. Dlatego Hoax stawiam wyżej niż Emergence. Co nie zmienia faktu, że jest to płyta do posłuchania na niejeden raz. [avatar]
Down The Ground*:
Strona zespołu: http://www.facebook.com/likeplum
*A ja się wcale nie spodziewałem tego przejścia, pani Andżeliko :) [m]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mietall Waluś to specyficzna postać. Udało mu się kilka lat temu wstrzelić w rynek całkiem przebojową płytą zespołu Negatyw, wziął udział w ...
-
Przedstawiamy ósmą część cyklu We Are From Poland . Tym razem wyłącznie debiutanci! 01. Mela Koteluk : Spadochron/ demo { więcej } 02...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Jeśli lubicie kupować muzykę w wersji elektronicznej i jest to muzyka z gatunku tej recenzowanej na WAFP, to odpowiedzią na pytanie zadan...
-
Podobno liczy się tylko piękne wnętrze, ale opakowanie może korespondować z wysoką jakością muzyczną płyty. Tak jest w przypadku trzech p...
-
A mogło być tak dobrze. Plug&Play to właściwie jedyny polski zespół pasujący do kategorii dance-punk. Wiadomo o co chodzi: o ostre gitar...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Cześć, rzadko sięgamy po narzędzie do badania opinii publicznej (może za rzadko?), ale czasem warto zapytać Czytelników, co najbardziej ce...
najlepsza płyta tego roku
OdpowiedzUsuńA ja właśnie puściłem sobie The Gray bez odniesienia do reszty albumu i nie mogę powiedzieć o nim nic, co mogłoby być rozumiane jako postulat wyrzucenia tego utworu z płyty. Takie tam recenzenckie przekomarzanie...
OdpowiedzUsuń