Dziś skonfrontujemy ze sobą dwie ekscytujące nowości, które mają szansę podbić wasze serca i – rzecz jasna – taneczne parkiety.
We Draw A: Glimpse EP (Brennnessel, 2013)
Wrocławski duet istnieje zaledwie od lata 2012, a już ma na koncie znakomicie ocenianą (i mądrze promowaną) EP-kę, za której produkcją stoją rozpoznawalni w niezalowym światku fachowcy Michał Kupicz i Bartosz Szczęsny. Jeśli dodać wydawcę w osobach zespołu Kamp!, to mamy wymarzony zestaw startowy.
We Draw A tworzą wyrafinowany, miękki (chciałoby się dodać: unisex) dance pop. Staranna produkcja, odpowiednio dawkowane napięcie, kupa świetnych melodii i ulizane linie wokalne. Brzmi znajomo? Wiem, o czym myślicie i nie mylicie się. Mamy do czynienia z bratem bliźniakiem (by nie powiedzieć: klonem) Kamp! WDA idealnie wpasowują się w stylistykę wypracowaną przez starszych kolegów – niestety, czasem tak bardzo, że momentami brzmią dokładnie tak jak oni. Słychać to szczególnie w otwierającym wydawnictwo ponadsiedmiominutowym Glimpse, który został skonstruowany według sprawdzonej metody: długie intro, stopniowanie napięcia, pogłosy i nieco staroświecka, sucha produkcja. Sprawdza się to świetnie, gdy chcemy potańczyć, ale człowiek zaczyna się zastanawiać, gdzie kończy się Kamp a zaczyna WDA? A może nie ma takiej granicy? Podobny problem jest z Bound Of Love, skądinąd bardzo udanej kompozycji, która jednakże śmiało mogłaby się znaleźć na kampowym długograju.
Na szczęście uczucie deja vu nie jest jedynym, które pojawia się podczas odsłuchu Glimpse. Jest też coś w rodzaju euforii, bo Tears From The Sun to jedna z najlepszych tanecznych piosenek tego roku i można się przy niej kompletnie zatracić. To salonowiec, elegancki playboy, czarujący łotr, który wyrwie na parkiet każdą pannę (choćby zajętą) i porzuci w stanie fatalnego zauroczenia. Kolana miękną paniom i nie tylko. Nieźle wypada pomyślany jako łagodne przejście od największego przeboju do finału, wyciszone Try. Tu najlepiej słychać wyrafinowaną produkcję Kupicza, w której poutykano i gitarę, i różne delikatne, ledwie słyszalne efekty.
Świetna propozycja dla fanów saphisti-popu, ale... No właśnie, to jedno „ale”. Brak własnej tożsamości może stawiać pod znakiem zapytania wiarygodność duetu. Chyba że w przyszłości znajdzie swój własny styl.
Strona zespołu: http://www.facebook.com/WeDrawA
Control The Weather: Control The Weather EP (wyd. własne, 2013)
Warszawskie trio pojawiło się na bandcampie bez żadnego medialnego szumu. Ot kolejna wrzutka, na którą można by nie zwrócić uwagi. Ale tym przyjemniejsze jest dokonanie takiego odkrycia samodzielnie!
CTW reprezentuje nieco inne podejście do muzyki tanecznej niż We Draw A. Muzyka jest prostsza, silnie zrytmizowana (jakieś skojarzenie z LCD Soundsystem? Czemu nie!), bardziej toporna, ale też znacznie silniej oddziałująca na emocje. No i głos wokalisty: męski, głęboki tembr, który potrafi wskoczyć w manieryczne zakręty i zahaczyć o soul.
I’ve Never Spoken On The Phone to kapitalny początek przygody z CTW. Jednostajny rytm, rozwijający się w refrenie w porywający wątek, gitarowa solówka, budujący klimat klawisz. Bomba! Ale przepraszam, prawdziwa bomba nadejdzie za chwilę. Sunny Days to czołg, który zmiażdżył mnie ostatniej niedzieli, gdy słuchałem tej piosenki bez końca. Powolne, uroczyste tempo, intrygująca, brudna melodia wygrywana niczym przez pozytywkę i – kurczę! – ten wokal. Jak to wciąga, jak łapie za flaki, jak otumania i hipnotyzuje. Słuchać bardzo głośno!
Ostatnie w zestawie nagranie, Do You Like My Smell?, nie jest już tak dobre, ale to wciąż niezła jazda. Kompozycja kojarzy mi się ze stylem mało znanego zespołu Datarock i ma to pewnie związek z ekspresją wokalną, zbliżającą się do krzyku. Dobre wrażenie robią perkusjonalia i funkowy feeling w końcówce.
Bardzo obiecujący debiut. Można by poprawić trochę teksty, bo póki co są dość płytkie i nie za bardzo jest w co się wsłuchiwać. Pozostaje życzyć samych takich killerów, jak Sunny Days – i tytuł płyty roku jest ich.
Strona zespołu: http://www.facebook.com/controltheweather
Sędziował [m]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz