7 kwietnia 2013

Wieże Fabryk: Cel i światło (Oficyna Biedota, 2013)


Z trwogą czytam wiadomości dotyczące sytuacji na Półwyspie Koreańskim. Nie sądzę, by doszło do wybuchu ogólnoświatowego konfliktu, ale decyzje totalitarnej władzy są nieprzewidywalne. Nie chcę pierwszego w XXI roku nuklearnego ka-boom wśród ludności cywilnej - podjęcie decyzji o drugim razie będzie znacznie łatwiejsze. W polepszeniu nastroju nie pomaga mi nowa płyta łodzian z Wież Fabryk. Wręcz przeciwnie – na Cel i światło wizja atomowego śniegu jest wyrazista jak nigdy dotąd.

Wieże Fabryk na drugiej płycie eksplorują polską odmianę zimniej fali. Jest chłodno, depresyjnie, no future, ale jednocześnie wściekle i wyzywająco. W wywiadzie udzielonym czasopismu Magnes, zespół dość dobrze nakreślił różnice pomiędzy współczesną poetyką zachodniego chłodu a nadwiślańskim sposobem radzenia sobie z demonami. Punktem wyjścia są różnice kulturowe. Europa zapatrzona w Joy Division czy post-punkowych bogów w rodzaju XTC swoje rozterki opierała na nadwrażliwości, niedopasowaniu do bogatego społeczeństwa, braku sprawiedliwości czy odhumanizowanej agresywności komercji. Ale zawsze było gdzie uciec. W sztukę, narkotyki, seks. W cokolwiek. Zimna fala w Polsce rosła na zupełnie innej pożywce. Stan wojenny, komunizm, pustki w sklepach i obezwładniające poczucie zagrożenia przy wykonywaniu nawet najprostszych społecznych działań.. Egzystencja ówczesnego człowieka sprowadzała się do monitoringu podstawowych działań. Wstać, poprawić koc, zagrzać herbatę, pójść pod pracy, wrócić, stanąć w kolejce po słoninę, ogolić się, iść spać. Muzycznie przekładało się to na proste, motoryczne riffy z oszczędnym, wykrzyczanym tekstem. W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku zimna fala w Polsce była ucieczką, ale ucieczką przed przemianą w zombie.

Dlatego młodego człowieka może drażnić stylistyka wypracowana na najnowszej płycie Wież Fabryk. Brak melodyjności, właściwie samo skandowanie, niewiele tekstu, w dodatku często powtarzanego. I gitary - napastliwe, monotonne, kąsające, o konsystencji świeżej stali. Bas, którego praca przypomina zaciskającą się pętlę. W dodatku dziwne operowanie obrazami. Tu błysk, tam huk, z ulicy dalej słychać ujadanie spuszczonych psów, na świeżym śniegu widać ślad po oponie. Teksty nie naprowadzają na powody, dlaczego Tomasz Kaczkowski czuje się zaszczuty, pełen neuroz i jest o krok od chwycenia za broń i wyjścia na ulicę. Brzmi znajomo? Dla niektórych z pewnością. I cholernie sugestywnie.

Tak więc młody czytelniku, jeśli masz problem z współczesną demokracją i chcesz wszystko zrównać z ziemią, by „zabrać bogatym, a dać biednym” i „ukarać złodziei”, posłuchaj Celu i światła, i zobacz jak będzie wyglądał świat, w którym to po zmroku będziesz bał się wyjść z niedogrzanego mieszkania. [avatar]

 


Strona zespołu: http://wiezefabryk.net

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni