16 listopada 2013

Pojedynek: Circles In Stars kontra Judy’s Funeral


Powrót My Bloody Valentine wywołał nadspodziewanie duży oddźwięk - do łask powraca shoegaze’owa moda. Dziś dwa krótkie wydawnictwa płynące na fali sentymentu do starych pięknych czasów.

Circles In Stars: CoversrevoC 

Projekt Neila Miltona, Szkota mieszkającego w Warszawie. Po serii elektronicznych albumów z muzyką neoclassical, Neil powraca do rockowych korzeni. W – jak zapewnia – rozwojowej kolekcji coverów na początek proponuje taki zestaw: My Bloody Valentine, Groove Armada, Velvet Underground. Fajnie?

Fajnie. Sometimes jest dość wierne oryginałowi, by nie powiedzieć bliźniacze. Może gitara trochę inaczej rzęzi, ale robi równie potężny hałas. Jest mniej wygładzona – ot, sama esencja wyciśnięta z estetyki stworzonej przez MBV. Paper Romance to siłą rzeczy zupełnie inna rzecz. Taneczna elektronika Groove Armada w zestawieniu z gitarową surowizną The Jesus And Mary Chain. No i wisienka na torcie – słodka piosenka Velvetów I’m Sticking With You. Zagrana właściwie toczka w toczkę, ale słucha się miło.

Czytając listę wykonawców inspirujących artystę (Teenage Fanclub, The Delgados, My Bloody Valentine, Sonic Youth, Pavement, Mogwai, The Velvet Underground, The Vaselines, The Twilight Sad, Slint, Big Star, Talking Heads) można łatwo wyciągnąć wnioski, jakie piosenki pojawią się wkrótce w zestawie CoversrevoC. Ale… Mr. Milton, kiedy własne kompozycje?


Strona zespołu: https://www.facebook.com/circlesinstars


Judy’s Funeral: Down Deep/Lose Yourself (In A Dream) SP 

Na początek pochwalę zdjęcie z okładki. Miazga! Gdyńskie trio nie ogłasza żadnej rewolucji. W stosunku do debiutanckiej EP-ki Four Track Extended Play niewiele się zmieniło. Nadal słychać, że w duszy gra im MBV i Jesus z Maryją pospołu. Nadal lubią się też z Michałem Miegoniem, który odpowiada za ich pełne pogłosów i przesterów brzmienie. To dobry układ. Po co zmieniać coś, co znakomicie działa?

Down Deep to niemal kalka z kowbojskich albumów The Jesus And Mary Chain: jest przesterowany warczący bas, wyrazista praca bębnów i rozlane w mgle delayów riffy. Do tego nadciągająca fala sprzężeń, która w finale wgniata w ziemię. Takie granie się kocha lub nienawidzi. Lose Yourself (In A Dream) to już wycieczka w kierunku ambientowego dream popu. Zamglone brzmienie wtłoczonych głęboko w strukturę kompozycji gitar, puls zsynchronizowany z biciem serca rytm i kobieca wokaliza spleciona z przetworzonym efektem sprzężenia. Na koniec szum morza i dźwięk przepływającego w oddali okrętu. Sen czy jawa?

Singielek bardzo miło nastraja przed – mam nadzieję – rychło nadchodzącym kolejnym wydawnictwem Judy’s Funeral. Taką pogrzebową nutę to ja lubię.


Strona zespołu: https://www.facebook.com/pages/Judys-Funeral/284979311571073

Z umownego pojedynku oba zespoły wychodzą zwycięsko. Shoegaze’owa estetyka ma się dobrze! [m]

3 komentarze:

  1. W pojedynku nie mogą wygrać dwa zespoły!!!!! Coś Ty, curlingu nie oglądasz?

    OdpowiedzUsuń
  2. Judy's Funeral wygrywa bez dwóch zdań.

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni