24 listopada 2013
Wovoka: Trees Against The Sky (Lado ABC, 2013)
To płyta hołd złożony korzennemu amerykańskiemu bluesowi. Dwa lata temu Limboski swoim Tribute To Georgie Buck postawił kropkę nad i - wydawać się mogło, że w tym temacie nikt nie będzie miał już nic do powiedzenia. Ale zaraz, zaraz! Pod wizjami Wovoki podpisuje się Raphael Rogiński. Człowiek, który z tym roku dał nam płyty Shofar i Cukunft. Czyli można już bez dalszego czytania recenzji zacząć słuchać Trees Against The Sky w ciemno.
Z powodzeniem można uznać debiut Wovoki za swoisty sequel Tribute To Georgie Buck. Wydawnictwo Limboskiego przypomniało nam blues in situ, w miejscu narodzenia, w czasie, gdy pierwsza afrykańska krew wsiąkła w piasek po uderzeniu biczem pośrodku pola kukurydzy. Rogiński i spółka eksploruje bardziej cywilizowane czasy, choć umiejętnie wplata w czarnobluesową stylistykę zapożyczenia mające źródła w innych kulturach. Tu już nie spotkamy się z beznadzieją wychudzonych robotników, nie widzących świata poza plantacjami - przenosimy się w czasie i przestrzeni, do centrów oświetlonych miast, do przesiąkniętych tytoniem klubów, w których sceny należą do potomków owych niewolników - już modnie ubranych i dobrze odżywionych, ale wciąż z pustką w oczach i głosie śpiewających hymny miłości i oddania Panu. Nie temu białemu, posiadającemu władzę i pieniądze, a temu jedynemu, patrzącemu na niedolę czarnych z wysokości niebios. By dokładniej opisać różnicę zadaję pracę domową: proszę porównać dwa wykonania Keep Your Lamp (Trimmed And Burning) - jedno w wykonaniu Limboskiego, drugie Wovoki. Dużo dzieli oba nagrania: emocje, czas, przestrzeń, alkohol, marzenia, kobiety...
Właśnie ta dwoistość interpretacji powoduje, że młodszego od dwa lata Trees Against The Sky słucha się wyśmienicie. Czytam, że na albumie znajdują się ślady indiańskiego szamanizmu (nazwa Wovoka pochodzi od imienia wielkiego indiańskiego mistyka) i transowości, ale mają one dla mnie drugorzędne znaczenie. Słuchając rzeczy w rodzaju I' m Gonna Run To The City Of Refuge, John The Revelator czy Trouble Will Soon Be Over oczami wyobraźni widzę czarnoskórą piosenkarkę z powieści Stephena Kinga Worek kości, która na miejskim festynie wraz z zespołem ma za zadanie urozmaicić czas biwakującym białasom. W głosie Mewy Chabiery i brzmieniu akompaniującego jej zespołu słychać widmowe niuanse wielu grup etnicznych zniszczonych twardą ręką jankeskiego kapitalizmu - pobrzmiewają i akcenty plemienne (Keep Your Lamp Trimmed And Burning), żydowskie (Bye And Bye I'm Goin’ To See The King) i „karaibskie” (I Know His Blood Can Make Me Whole). Choć oczywiście całość to czterdzieści osiem minut XXI-wiecznego myślenia o muzyce, z całą gamą jazzowo-bluesowo-rockowych rozwiązań umiejętnie przetworzonych przez czterech zdolnych muzyków.
Zastanawiam się, czy w Ameryce ktoś w podobny sposób odczytuje tamtejszą klasykę. Zapewne znajdą się tacy, nieznani nam, artyści. Ale jestem pewny, że niejeden mieszkaniec USA z uznaniem pokiwałby głową słysząc interpretacje Wovoki. To żarliwa i uduchowiona muzyka. [avatar]
Strona zespołu: https://www.facebook.com/wovokaofficial
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najczęściej czytane w ciągu ostatnich 30 dni
-
Mimo że rok 2009 powoli odchodzi w przeszłość, ciągle jeszcze skrywa nieodkryte skarby, które sprawiają, że nie możemy o nim zapomnieć. Oto...
-
Lata 80. w polskiej muzyce popularnej są jak przybrzeżne wody najeżone rafami i niebezpiecznymi szczątkami rozbitych statków. Żeglowanie ...
-
Gdyby cała płyta była taka jak piosenka numer jeden…
-
Tworzenie sztuki i głowa do interesów nie zawsze idą w parze, ale jeśli ktoś ma zdolności organizacyjne i siłę przekonywania może spróbować ...
-
Piotr Brzeziński idzie śladem Vaclava Havelki z czeskiego Please The Trees i podbija Europę swoją singer/songwriterską interpretacją co...
-
Gdyby CKOD mieli zadebiutować w drugiej dekadzie XXI wieku, brzmieliby jak WKK.
-
Pamiętacie pierwszą płytę gdyńskiego tria? The Bell ukazał się cztery lata temu i w większości recenzji podstawowym „zarzutem” było stwie...
-
Lista zespołów, których twórczość inspiruje muzyków Setting The Woods On Fire, jest dość pokaźna. Mamy na niej i Sonic Youth, i Appleseed Ca...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz